środa, 31 października 2007

Jak Pan mógł...

Znów prywatny mail i łagodny wyrzut tyczący się mojej opinii o niektórych kobietach. Bo ileż to damski ród dobrego uczynił dla miasta i świata... Ileż zasług położył tu i ówdzie. Trzymał, hołubił, dowartościowywał. Liczył, zawiadamiał, polecał i czasem niesfornym coś nakazywał.

Ależ to droga Respondentko święta racja! Dodał bym od siebie, że potwierdzona nawet takim poświęceniem, jak okazanie osobistych schabów przez panie z partii, która jednak do obecnego Sejmu się nie dostała – co moim zdaniem dobrze świadczy o wyborcach. Po prostu wolą najwyraźniej iść po rzeczony schab do mięsnego, niż do Sejmu.

No i mamy jeszcze syrenkę w herbie. Czy jednak z tego wszystkiego wynika, ze niektóre kobiety poświęcają się tak bardzo, że inne nie muszą już być normalne? Oczywiście można tak ustawić statystykę, że krwawa Julia Brystygierowa (UB) i matka Teresa czynią w sumie bilans zerowy. Ale to potwierdza tylko powiedzenie, że są kłamstwa, wielkie kłamstwa – a na końcu statystyka. Nadto tak się dziwnie składa, że więcej chętnych do krwawych zabaw, niż do świętości.

No i pośrodku jest to wszystko, co zawiera się w dowcipach o teściowych, żonach zawsze naburmuszonych i w gruncie rzeczy terroryzujących własnych chłopów, paniach osiągających własne małe cele metodą „Daj – bo jak nie to separatio a toro e mensa!” (tłumaczenie łagodne: nie będzie obiadu i deseru ponieważ boli mnie głowa! Jest też dosadniejsza wersja).

No więc proszę Pani to nie chłopy dopiekły mi najbardziej w licznych bojach, jakie przez lata prowadziłem z organami administracyjnymi i samorządowymi. Niestety najgłupsze odpowiedzi otrzymywałem od pań właśnie. Sprężyłem się zatem i napisałem co napisałem. I wie Pani co? Wszystkie znane mi, a pozytywne i ciepłe damskie Smoki Milusie jakoś się nie obraziły po lekturze tekstu. Zatem sugestia jakobym nie lubił słodyczy jest błędna. Uwielbiam je! Niestety nie cierpię pączków z musztardą.


Z niskimi ukłonami

Marek Zarębski

Brak komentarzy: