O ludziach, ludzkich i diabelskich sprawach - i wszystkim o czym chcę coś powiedzieć. M.Z. to Marek Zarębski. Strona zawiera treści ujęte w formę słowa pisanego. Wszelkie zatem pretensje przyjmuję również TYLKO W TEJ FORMIE!
wtorek, 20 września 2011
Mamy nowy problem! Uwaga: z dodatkiem tekstowym wobec poprzedniego tekstu
Chodzi o kolejny szczep albo odłam separatystów. Tym razem na Mazurach. Coś się tam przewalało od pewnego czasu, coś trzeszczało w zakresie cen działek, tempa ubiegania się o niepodważalne prawa własności. Przybywało istnych pałaców, nadzwyczaj szybko restaurowano zabudowania gospodarcze pałaców poniemieckich. Skąd na to forsa? Twierdzono że z Unii...
"...Ruch Autonomii Mazur zarejestrowano 2 września. Do stowarzyszenia zapisało się już kilkudziesięciu chętnych. Większość z nich mieszka w Mrągowie. Członkowie ruchu planują spotkania, na których przestawią swoją ideę mieszkańcom, ale i władzom.
Zapewniają, że ich głównym celem jest samowystarczalność regionu. Nie zapominają jednak, że region wzbogaci się jedynie wtedy, gdy ściągnie zagranicznych inwestorów..."
Powyższy cytat pochodzi z "Gazety Olsztyńskiej". Druga po Ruchu Autonomii Śląska jawna grupa separatystyczna... Jakie na pierwszy rzut oka widzę różnice? Ano takie, że co byśmy nie mówili na Śląsku można odnaleźć Ślązaka. Na Mazurach nie ma ani jednego Mazura! To wszystko napływowa zbieranina, pokłosie jak nie akcji "Wisła", to przewekslowane Kurpie - i desant czerwonego bractwa, które po wywaleniu autochtonów uwłaszczyło się na ich majątku.
Ostatnia akcja głosowania na "Mazury - cud natury" śmierdziała mi od początku. Bo niby co mieliśmy głosować? Że piękne jest piękne? Bzdura! Rozgłos w prasie europejskiej, właściwie nikt nie zna powodu, ceny usług stale windowane w górę, miłość do turystów niemieckich... Coś tu było nie tak od zarania. I już wiemy w czym rzecz. Separatyści chcą współdziałać z... Rosją, Litwą i Niemcami! Bo podobno tylko te państwa są w stanie zapewnić im odpowiedni rozwój. Polska w żadnym wypadku. Rosji otworzycie jak rozumiem granice ze strefą Kaliningradu. A niech se jeżdżą gangsterzy, a co... Litwie jak rozumiem oddacie Puńsk, o który wydzierają mordy od lat. I spadać na drzewo. Reszta dla Germańców.
Powołują się na wzory hiszpańskie. Ani słowa o Baskach, czy Katalończykach, ani be ani me o grupach terrorystycznych tamże występujących. Proste skojarzenia: socjalizm i hero Zapatero. Najlepiej za niemieckie euro z opcją pierwszeństwa, a w kilka dni później wyłączności dla Hansów i Helmutów. No brawo, sklepikarzu z Mrągowa, któryś to wszystko zaczął.
Myślę, że warto wrócić do tego tematu.
M.Z.
==========================
W edycji tego samego tekstu na www.polacy.eu.org dodałem rzecz, która zdaje mi się ważna. Stąd pozwolę sobie przedrukować ją i w tym miejscu:
Jako dodatek: tak podejrzewałem, sprawa ma i drugie dno. Po niemal dwóch godzinach śledzenia w sieci różnych głosów, różnych tekstów i opinii powiem w tej chwili tyle, że drugim dnem jest reforma samorządowa po 1989 roku i nowy podział wojewódzki. Właśnie to stało się pożywką, podstawą dla rzeczy, które dzisiaj się dokonują. Pomiędzy częściami krainy, którą w powszechnym odbiorze klasyfikujemy jako Mazury stało się coś niedobrego. Chyba trzeba by zacząć od tego, że kiedyś takie na przykład Suwałki, Giżycko, Mikołajki to było jedno województwo. Suwalskie. Sąsiad na zachód - olsztyńskie. Potem uznano, że jak Stalin kreślił palcem po mapie granice państw - tak Uwole (Mumia Wolności) mogą to samo zrobić z nowymi województwami. Drugi ważny element - kasa, misiu, kasa. Przerwano może nie tyle naturalny, co wymuszony lecz zaakceptowany w czasie podział poprzedniej epoki. Zupełnie przypadkowo wpadł mi przed oczy protest Warszawy związany z tak zwanym janosikowym. Miasto zarabiające krocie oddaje sporą część tych pieniędzy innym. Więc protestuje. Tymczasem Mrągowo, siedziba "separatystów" uważa, że jest dokładnie odwrotnie - wielkie miasta, a Warszawa przede wszystkim zabierają ich pieniądze, wypracowane tam, na miejscu. Przez co nie ma dajmy na to kanału, który łączył by system jeziorowy - Mrągowo NIE MA DOSTĘPU do szlaku Wielkich Jezior. Kociołek wrzącej wody, prawda? Zabarwionej na różne kolory, które miast mieszać się ze sobą - pozostają w trwałej separacji. Dalej: w związku z tym uważam, iż ten bardak ktoś celowo i świadomie zarządził przed laty, dzisiaj zbieramy owoce tamtych gierek.
Z resztą jest jak z płatami kalki, które kładziemy kolejno na podświetlonym stole. Niektóre kreski ze starszych płatów przebijają nowsze płaty, wyraźnie je, te rysunki, widać. Inne nikną. Które ważniejsze? Czy te z mocnym kolorem - czy te z mocną racją? Z dawnych lat: dlaczego bodaj w 1976, a może rok wcześniej, potężny na owe czasy kompleks hotelowy, zwany kiedyś ABV, dzisiaj Mrongovia, wybudowano w mieście, które nie ma dostępu do szlaku jeziorowego? Dla późniejszego Pikniku Country? Oczywiście nie. Gry toczyły się już wtedy, o ile pamiętam przegrało Giżycko, które o taki hotel ostro walczyło z Mrągowem. Olsztyn (Mrągowo było wówczas właśnie w olsztyńskim) oskarżano o to, że działa tam skuteczna "mafia ukraińska". Te zarzuty formułowane są także dzisiaj w komentarzach do tekstu w Gazecie Olsztyńskiej. Minęło tyle lat - a narzędzia walki te same. Ludzka zła wola? Czy może jednak jest coś na rzeczy?
OK, nie zanudzam dalej. To tylko mały przyczynek do tego jak bardzo trzeba uważać z przyjmowaniem na wiarę pierwszego wrażenia. Oczywiście AUTONOMIĘ MAZUR UWAŻAM ZA ZŁO! Ale ważenie racji to inna sprawa.I obowiązek tego, który tam pojedzie i będzie sprawę badał dogłębnie. Inaczej zresztą nie ma sensu...
M.Z.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz