niedziela, 11 września 2011

Góra Strękowa - wrzesień 2011: patriotyzm to nie jest zajęcie wyłącznie dla staruszków!

Relacjonowanie imprez plenerowych ma to do siebie, że zamawiający podobne sprawozdania liczą na to, iż autor wymieni najpierw wszystkich świętych i ważnych, jacy zechcieli przybyć. A najwyżej potem wspomni nieśmiało o reszcie "statystów"... Dzisiaj mam swobodę - nikt niczego u mnie nie zamawiał. Kwituję krótko: byli Ważni kościelni i urzędowi, przeczytano nawet prezydencki i ministerialny list (ble, ble, ble), ta kolejka władz mnie nie interesuje.

Zaczęło się jednak od dość znamiennego spotkania.

Starszy pan, później rozrywany przez wszystkie stacje telewizyjne i radiowe, miałem okazję rozmawiać z nim zanim ktokolwiek na Górze się pojawił. Znał kapitana Władysława Raginisa, pamięta go, jako dziewięcioletni chłopak wpadał do chałupy, gdzie oficer mieszkał tuż przed wybuchem wojny. "To był zwykły, skromny człowiek. Jedno pamiętam ponad wszystko, tę jego dumę z faktu, że jest polskim oficerem, że nie pójdzie tak od razu do lasu, że skoro mu coś powierzono, to on przysięgi dotrzyma i póki będzie żył to Niemcy tędy nie przejdą..."

Szczerze mówiąc oglądałem w swoim zawodowym życiu wiele imprez organizowanych "centralnie", odgórnie, ze ściśle sformułowanym założeniem.10 września rozkaz dostała wyłącznie kompania honorowa.

Przyjechali wcześniej, rozejrzeli się, przećwiczyli komendy.To co dalej działo się na Górze Strękowej 11 września wymyka się mówieniu o jakimkolwiek przymusie. Nie było żadnych nakazów przyjścia, list obecności, tu po prostu nie było nawet śladów podobnych działań.
Przyszli z potrzeby serca. Bo chcieli. Starsi powoli i z pewnym trudem. Także z daleka i z rodzinami stojącymi pod jednym sztandarem. Wszystko na własny koszt i jak to się powiada "własnym przemysłem"...


"Duch patriotyzmu skądsiś wyłazi, patrz pan, miały iść gdzie indziej, są tutaj..." Komentarz jednej ze starszych uczestniczek. Skąd wyłazi tak starannie szlifowany i wtapiany w otoczenie ów patriotyczny duch? Nie żal dzisiaj wszystkim antypatriotycznym szkodnikom tego całego wysiłku? Przecież spalił na panewce, zginął marnie, okazał się daremny.

Kilka stacji telewizyjnych, kilkanaście uwijających się z mikrofonami panienek. Dlaczego rozmawiają wyłącznie ze starszymi? Takie było zlecenie? Pokazać to, co jest dla kogoś "słuszne" i "nie do zakwestionowania"? Jak to pogodzić z tą całą gadaniną o "europejskości"? Dwa lata wcześnie w tym samym miejscu występował zespół Sabaton. Śpiewali i o tych polskich Termopilach.Utwór "40:1"(link: http://www.youtube.com/watch?v=peoQ5GCc37Q&feature=related). Nie wzięli za wystep ani złotówki - tak przynajmniej twierdzą wszyscy miejscowi. Na koncert przyszedł kto chciał. Na okolicznych polach słuchało Skandynawów dwadzieścia, może trzydzieści tysięcy ludzi. Jak to przykroić do moherowych beretów? Czy w ogóle o tym mówić? Ale jednak warto. Bo po polskich telewizjach panoszy się na przykład niejaki Nergal. Żałosna postać kreowana na piosenkarskiego lidera. Biedak nie mający nawet pojęcia czym satanizm, o którym opowiada właściwie jest...

Motocykliści... Jak i kiedy się skrzyknęli? Nie wiadomo. Przyjechało kilkadziesiąt maszyn, praktycznie z całej Polski. W tle część grupy rekonstrukcyjnej na koniach. Ktoś powiedział, że mieli nie takie jak trzeba ładownice i kulbaki. Nie wiem, nie znam się na tym. Wiem natomiast, że byli przekonujący. I że to zestawienie ryczących współczesnych maszyn z końskimi dobrze przećwiczonymi ruchami wzbudza ciekawość - coś ich jednak łączy. Z jakiegoś wspólnego powodu tutaj się pojawili...

Stara tablica, wmurowana u wejścia do ruin schronu. Szczerze mówiąc brakuje mi na niej imienia i nazwiska porucznika Stanisława Brykalskiego.






Oficjele odjechali, pozostało wmurowanie nowej tablicy... Chwila spokoju, można przebić się pośród tłumu i zrobić jakąś fotkę. Nie komentuję dalej, nie ma sensu, obraz jaki jest każdy widzi.

I tablica, która zaraz zostanie wmurowana na ścianę czołową grobowca. Pytanie: dlaczego tym razem nie ma tu dwóch nazwisk: kapitana Władysława Raginisa i porucznika Stanisława Brykalskiego? Msza w pobliskim kościele i pochówek w tym miejscu na wzgórzu dotyczył tych dwóch oficerów. Znów ktoś wziął się za ociosywanie patriotyzmu? Ale może się tylko czepiam...


Za całość: M.Z.

Brak komentarzy: