piątek, 27 maja 2011

Wstrząsy


Właściwie nie powinno mnie to obchodzić: odszedłem z Nowego Ekranu, nie piszę tam, nie komentuję, czasem tylko czytam wybranych autorów. Ale pojęcie „wybranych” to też niejasna definicja. Otóż oni są wybrani nie dlatego, iżbym ze wszystkim co napiszą zgadzał się. Przeciwnie, z większością ich treści nie zgadzam się głęboko i żarliwie. A jednak czytam, ponieważ w zamęcie ich myśli postrzegam i takie, które mnie interesują, z którymi mogę się utożsamiać albo na przykład polemizować. W tym miejscu dodam złośliwie: nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje właściwą godzinę. Trzeba tylko wiedzieć, o której jego wskazówkom należy uwierzyć…

Tymczasem cykl Ekranowych wstrząsów trwa w najlepsze. Najpierw były deklaracje polityczne, które przyniosły ewidentny spadek oglądalności. Potem wojna Łazarza ze Ściosem, Ścios to doskonały autor, ale też wyjątkowy cham komentatorski, więc mniej więcej z góry wiadomo było jak się to skończy. Dzisiaj z Rady Programowej odszedł Coryllus, w proteście przeciwko ponownemu wejściu na forum niejakiego Jarosława Kozaka, zawodowego prowokatora i wyjątkowej łajzy. Dowództwo Ekranu na to NIC. Ani słowa – przynajmniej do chwili, w której piszę ten tekst. Gdzieś w tle cały czas międlone są mantry o wolności wypowiedzi i takich tam duperelach. Tak, DUPERELACH, z żalem stwierdzam, że nadmiernie wiele osób z owej wolności wypowiedzi zrobiło kolejnego bożka, przed którym pada na twarz i przed którym nie masz dla nich obrony. To wszystko jasno pokazuje niedostatki ponoć najlepszego systemu, czyli demokracji. Tu od razu dodam, że ja nie jestem demokratą. Rozsądny człowiek nie może być bowiem chwalcą systemu, który rację przyznaje arbitralnie zorganizowanej bandzie największych idiotów ponad garstkę ludzi rozumnych. Tego po prostu nie ma sensu bronić, to przeczy jakimkolwiek wartościom – prócz rzecz jasna wartościom sztucznie wytworzonych, właśnie dla potrzeb owej „demokracji”.

Jak to wszystko rozwiązać? Wolność wypowiedzi potraktować jako dobro, którego używanie może odbywać się wyłącznie sumptem osoby zainteresowanej. Innymi słowy: chcesz Kozaku kozakować to załóż sobie swoje forum. I tam wylewaj z rury wydechowej cały ten szlam umysłowy, który twój organizm produkuje w nadmiarze, inaczej widać nie potrafi.

Z podobnym, ale mam nadzieję już rozwiązanym problemem spotkałem się w magazynie Polacy.eu. Też przylazł nieproszony pewien Bredzisław, nie rozumiał dokładnie niczego z przekazywanych mu treści, komentował jeszcze inne, ale nie moje, słowem siał zamęt i po prostu szkodził. Wypłoszono gościa, choć pewnie on uważa, że go wywalono na zbity pysk. Trudno, niechaj tak sądzi, nic mi do tego. Efekt krótkiej działalności tego osobnika jest taki, że ja na przykład, autor w pewnym momencie bardzo produktywny, straciłem wolę tam pisania. To pewnie minie, w końcu nie chcę spowodować, by trud właścicieli forum poszedł na marne, dalej otrzymałem bardzo wiele ciepłych słów poparcia – więc do zobaczenia po urlopie.

M.Z.

Brak komentarzy: