poniedziałek, 30 maja 2011

Spacery terapeutyczne


Raz do roku normalny człowiek powinien wyprowadzić zwierza na spacer. Inaczej ten zwierz w człowieku wścieknie się i pewnego dnia ugryzie w sposób nie kontrolowany. Raz na jakiś czas człowiek winien się upodlić. Przeczytać na siłę co najmniej dwie strony stałego biuletynu Ministerstwa Prawdy z Czerskiej, iść na obiad do makdonalda, albo pożreć wczorajszego kota u miejscowego Wietnamczyka. Jeśli przeżyje - to jest gość, nic mu już do następnej próby nie grozi i może zachowywać się jak zaszczepiony. Ale, ale… Gdyby kto chciał GW czytać u makdonalda to niechaj ma świadomość, że igra ze śmiercią! Dwie trucizny wzmacniają się wcale nie podwójnie, ale co najmniej poczwórnie. Mało kto wytrzyma…

Teraz dwie dość stare wiadomości, które moim zdaniem są ważne, nie wiem dlaczego je zapisałem, ukryłem i odszukałem dopiero teraz. Otóż po pierwsze pasy bezpieczeństwa w samochodach zgodne są… z konstytucją. Tak przynajmniej stwierdził Trybunał Konstytucyjny. Jak moi Czytelnicy wiedzą interesuję się samochodami, ale nigdy bym nie pomyślał, że może zajmować się ich wyposażeniem tak znakomite gremium. Przed zimą ten grecki chór ma się zająć konstytucyjnym obowiązkiem ciepłego ubierania się rodaków podczas zamieci. To oczywiście możliwe sugestie komentatorów wyroku. Łażenie w slipach będzie więc niezgodne z konstytucją. A jeśli ktoś obszyje je futerkiem?

Po drugie dziennikarzy izraelskich wywalono na zbitą mordę z organizacji międzynarodowej grupującej przedstawicieli tego zawodu. Oficjalnie pod pretekstem nie płacenia składek. Niby mała rzecz, powie ktoś, dawno zapomniana – ale jeśli już izraelitów wywalają na twarz z powodu takiego marnego geszeftu to coś musi być na rzeczy. Bo u nas w sieci internetowej wytrwale za to propagują. Co propagują? Ano na przykład książkę jakiegoś chorego na umysł profesora z Kanady, który utrzymuje, że Niemcy podczas drugiej wojny światowej na terenie okupowanej Polski nie byli w stanie odróżnić Żyda od nie-Żyda. I gdyby nie wydatna pomoc chłopów polskich – którzy te umiejętności fizjonomiczne posiedli zdaniem profesora w stopniu mistrzowskim - to Auschwitz po prostu by się nie udał. Podobno autor tego cennego odkrycia historycznego specjalizował się kiedyś w historii Indian kanadyjskich. Musiał często pomiędzy nimi bywać, pewnie nie zawsze w przyjaznych celach. Bo chyba mu w zadku utkwiła ostra i zatruta strzała. W każdym razie jad działa, na rozum już padło…

Zatem w ramach corocznego wyprowadzania zwierza z siebie mam ochotę powiedzieć dzisiaj, że z obu tych odgrzebanych wiadomości jestem niezmiernie rad. Wściekle i po zwierzęcemu. Zapiski wskazują bowiem durniów tak kosmicznych, że gdyby (jak powiadał Napoleon, a co przywoływałem już wielokrotnie) nie wyniesiono ich odpowiednio wysoko - nikt by się na ich durnowatości nie poznał. A tak mamy jak na tacy…

M.Z.

Brak komentarzy: