piątek, 27 maja 2011

Spór z Nowo-ekraniczanami


Napisałem dzisiaj kilka słów o postaciach z Nowego Ekranu. Kiedy jeszcze tam pisałem jedną z moich ulubionych blogerek-komentatorek była madame Molier. I jako się rzekło: losy Ekranu nie są moimi losami, ale ulubionych czytam. Dzisiaj Molier opublikowała swój tekst pod tytułem „Najnowszy ranking wyborczy”.
I tam mówi kilka rzeczy o procentowym rozkładzie sił. PO tyle, PiS tyle, SLD tyle. Nie przywołuję tu wartości przytoczonych przez dawną moją komentatorkę, bo nie ma to żadnego znaczenia. Gdybyś Szanowna czytała co publikuję tutaj, na swoim blogu, wiedziała byś doskonale, że te słupki to żadne realia, tylko z lekka zakamuflowana forma polecenia dla wiernych. Tak ma być. A jak będzie naprawdę – to się okaże. Być może coś trzeba będzie skorygować. No to się skoryguje, w końcu nie po to zaufani siedzą i liczą – albo siedzą i udają, że właściwie policzyli, bo ma być jak przykazano.

Jest wszakże w tym tekście inny wątek, przyznam, że wzbudził we mnie sporą złość. Molier napisała tak:
„…Część blogerów wyniosła się z Nowego Ekranu, żeby przeczekać i zobaczyć, jak Nowy Ekran będzie działać. Część podobno bezpowrotnie. Czy taka postawa nie jest przypadkiem sprzyjaniem powyższym sondażom? …”

I natychmiast w to miejsce wszedł Carcajou pisząc: „…Oni są pewni, że NE padnie - wiem co mówię, to skoordynowana akcja…”

Aż się zapieniłem! Carcajou, ty niegrzeczny chłopcze! Mylisz się! I pewnie począł bym natychmiast mnożyć kolejne epitety, gdyby nie przytomny komentator Katron. Tak oto odpalił:

„… Mi jest przykro, że tak się stało z NE. Od początku wyraziłem moją dezaprobatę dla pomysłu ŁŁ i zaufaj, wynikało to z głębi serca. A Twoja postawa może budzić wątpliwości. Bardzo zniechęcasz ludzi do powrotu na NE. Zastanawiam się czy takie działanie z Twojej strony jest celowe? Zapewne znasz "I Ty Brutusie przeciwko mnie". Pozdrawiam i życzę Ci byś zaprzestał szkalować blogerów, którzy "oddalili się" od NE. Jest coś takiego jak rozum i wewnętrzna intuicja. I dla niektórych to jest wskaźnikiem podejmowania decyzji…”

No! Tak, tak, droga Molier i szanowny Carcajou: Katron ma rację! Może trochę przesadza z tym „szkalowaniem”, nie odczytuje tego aż tak dramatycznie. Po prostu mylicie się, wyciągacie złe wnioski, stawiacie złe diagnozy. Będziecie leczyć na tej podstawie? To ciemno widzę. Podbiła tę kwestię kolejna komentatorka, Mysz-Drobnicowiec, mówiąc:

„…Chyba oboje przesadzacie, albo oboje nie rozumiecie, bo coś przegapiliście. Carcajou, na pewno, tym razem, nie "wiesz, co mówisz", chyba, że jako "skoordynowaną akcję" uznamy co innego, a odpływ blogerów tylko jako jej skutek. Pozdrawiam Was serdecznie…”

A na to Molier jak piekielnica jedna:
„…poza tym można się nie zgadzać na aktywność społeczną nE (nie wiem dlaczego?), ale działalność medialna to przecież o to się biliśmy…”

Po co ja to wszystko przywołuję i dlaczego zwracam uwagę na takie drobiazgi publikowane tam, gdzie mnie już nie ma? Z prostej przyczyny: oto ktoś po moim odejściu koniecznie chce mnie wrzucić do jednego worka z jakimiś spiskowcami, dywersantami czy licho wie kim jeszcze. Chce mnie potraktować jak własnego śmiecia. Oświadczam: z nikim przed odejściem się nie namawiałem! Nikt mną nie sterował, nikt o decyzji nie wiedział – póki jej nie ogłosiłem. Powody podałem. Wchodzić z jednego obozu przemocy, to jest PRL-u i postPRL-u do drugiego, teokratycznego, może tylko dureń – a ja o sobie tak nie myślę.W każdym z wymienionych obozów tłumaczono mi po wielokroć, że niewola też może być słodka. Widziałem jak słabsi psychicznie tym bzdurom ulegali. Mnie udało się pozostać przy swoim zdaniu. Mam przedstawicieli jednej i drugiej opcji dokładnie w dupie. Nie zamierzam też nikomu tłumaczyć własnych wyborów, nadto w takim zamęcie, że każdy głos ludzki musi w nim zginąć marnie, nie mówiąc rzecz jasna o głosach słusznych.

A co się tyczy właścicieli Nowego Ekranu: moim zdaniem mogą robić co im się tylko zamarzy. Także zakładać partie, animować ruchy społeczne, produkować sodalicje i stowarzyszenia. Nic mi do tego z założenia: to ich kasa, ich wysiłek i ich namówienie kilku ludzi, by razem ciągnąć ten wózek. Dlatego nie proponowałem, by wyrzucić na zbita mordę niejaką Circ – tylko powiedziałem jej co myślę. A gdy to i usunięcie tekstów, które mogły być odebrane przez kobietę jako zbytnio aroganckie nie pomogło – wyniosłem się z tej knajpy. Chcecie się bawić w ten sposób, płacicie za gorzałę i zagrychę – proszę bardzo, nic mi do tego. Tyle że już beze mnie. Jak to w poprzednim tekście powiedziałem jasno: nie jestem demokratą. Nie odwołuję się do żadnych demokratycznych praw. Ale ta monarchia po prostu mi nie odpowiada. Wyjechałem szukać innej krainy.

M.Z.

Brak komentarzy: