piątek, 1 kwietnia 2011

I ja tam byłem…

Konkretnie na imprezie założycielskiej Nowego Ekranu. To znaczy: Nowy Ekran działa w najlepsze od paru tygodni, nawet zdążyłem się nań przejściowo obrazić co opisałem w poprzednich postach, wczoraj jednak nastąpiło formalne przedstawienie sponsora, rady programowej wybranej przez blogerów, dwóch byłych ministrów i jednego byłego generała. Ci ostatni dyskutowali o doktrynie obronnej Polski. Szczerze powiem, że dość niemrawo i bardzo politycznie – ale to wyjaśnię za chwilę.

Impreza sympatyczna, mnóstwo ludzi, których na oczy przedtem nie widziałem i jak to zwykle bywa najciekawsze rozmowy w tak zwanych podgrupach. Czyli w okolicach baru i na ulicy przy papierosie. Bywalcy twierdzą, że było sto razy lepiej, niż na spotkaniach podobnego typu organizowanych przez Salon24. Nie mogę ani tego potwierdzić, ani temu zaprzeczyć – po prostu na „salonowych” zabawach nie bywałem. Wiem natomiast poza wszelką wątpliwością, że zawodowy dziennikarz Igor Janke, szef Salonu24 nie dorasta do pięt Łażącemu Łazarzowi, szefowi Ekranu – ten drugi bowiem potrafił wszystko na otwarciu swej multi-witryny przedstawić wdzięcznie, krótko i dokładnie tak jak trzeba. A Janke w dowolnym telewizyjnym programie po prostu przynudza. Jedna z obecnych na imprezie pań skwitowała to w ten sposób, że z filmową urodą i dobrym gadaniem, jakby żywcem wyjętym z amerykańskich filmów o prawnikach, ma Łazarz świetlaną przyszłość przed sobą. No i dobrze – nie „zazdraszczam”, bo w tej konkurencji nigdy nie startowałem.

Co się tyczy rozmowy o doktrynie obronnej Polski: parę frazesów o tym, że najpierw doktryna, potem poszukiwanie sojuszników. No toż to wie każde dziecko! Potem żal za zlikwidowaniem poboru do wojska – wszak młodzi mężczyźni po opuszczeniu armii nadal byli ludźmi wojskowo wyszkolonymi. A teraz nie ma już takich, powinniśmy zatem zapatrzeć się na wzór Szwajcarii i Finlandii. Żaden z panów nie dodał, że wyszkolony wojskowo Szwajcar na do widzenia otrzymuje od państwa karabin z zapasem nabojów, trzyma to wszystko w domowej szafie, ale świat nie słyszał, by sprzęt używany był do rozmów z sąsiadami. W Polsce dawny poborowy idący do cywila otrzymywał koszmarną chustę od kolegów, talon na wino marki wino i chyba krótki bojowy kij bambusowy. Z czego panowie ministrowie i generałowie jako żywo armii w razie potrzeby ulepić się nie da! Nadal ktoś „właściwy” zarządza magazynami z bronią i zaopatrzeniem. I daję słowo, że łatwiej młodemu Polakowi otrzymać legalną spluwę zapisując się do agencji ochrony, niż idąc do wojska. U takiego na przykład Zubrzyckiego można też przejść prawdziwe ćwiczenia wojenne z udziałem żywych manekinów – kupców z likwidowanych hal pod Pałacem Kultury. Potem będzie jak znalazł… Tyle że mnie osobiście dowództwo tej bandy się nie podoba…

Nie powiedziano też rzeczy najważniejszej: komu mianowicie ten cały bardak obronny i doktrynalny zawdzięczamy. Było poprawnie politycznie – ani słowa o sąsiadach, ani słowa o wewnętrznych kretach. Być może duża dyskusja tocząca się pomiędzy Salonem 24 i Ekranem na temat artykułu niejakiego Krzysztofa Kłopotowskiego o tym jak zostać żydem po dwutygodniowym kursie wiele tłumaczy. Po prostu w razie czego „starsi bracia” przyjdą i wszystko co niedoskonałe załatwią jednym cięciem. A wtedy im mniej wyszkolonych i uzbrojonych młodzianków na ulicach – tym lepiej dla „restauratorów”.

Powrót przez wieczorną Warszawę do domu i wspaniały i koszmarny zarazem. Pod Pałacem krzyż, znicze i grupka modlących się ludzi. Obstawiona dużą grupą nudzących się w samochodach typu „świetlica” policajów. Naprzeciwko „Zakąski – przekąski” – coś tak kompletnie obrzydliwego, że szkoda słów. Banda przyodzianych w spodnie dresowe i stare kapelutki młodzianków a la Taras i mnóstwo przebierających nóżkami lekko już znieświeżonych panienek. Dla jasności dodaję, że w czasach, gdy sam tam snułem się wieczorową porą budynek hotelu Europejskiego uważany był za dewizowy burdel. Dzisiaj burdel jak był tak jest nadal. Tyle że już nie dewizowy, ale taki bardziej przydrożno-ukraiński. No pewnie takie czasy…

M.Z.

Brak komentarzy: