wtorek, 26 kwietnia 2011

Poranne zadziwienia? Lewica w natarciu. Bugaj o... niczym?

Wszystkie ręce na pokład! Sławomir Sierakowski, Grzegorz Napieralski – i oczywiście starzy zaufani i otrzaskani w bojach towarzysze. O co w ogóle chodzi? Najpewniej o to, że już dzisiaj na tzw. lewicy pojawia się przekonanie, że PO jesiennych wyborów co najmniej nie wygra w stopniu umożliwiającym im samodzielne rządzenie.

Potrzebny będzie koalicjant z minimum siedmioprocentowym poparciem wyborczym. PSL zdaje się grzęznąć, geniusz sikawkowy czyli niejaki Pawlak nagrabił sobie z kontraktem paliwowym z Rosją ile wlezie, ludziom coraz bardziej doskwiera cena paliwa na stacjach, to było przedtem niezauważalne, ale właśnie przekroczyło granicę wkurzenia i dalej toczy się samoistnie. No wiec skoro nie PSL – to kto? Właściciele sierpów i młotów poczuli oddech sukcesu. I uaktywnili się. Najpierw Marek Siwiec, specjalista od całowania ziemi. Nie tak dawno poranne wydanie audycji niejakiej Beaty Michniewicz („niejaka” Michniewicz brzmi niemal tak samo doskonale, jak „luksusowa” dziennikarka, to drugie pojęcie wprowadzone przez K. Kłopotowskiego). Kilkanaście minut ple, ple, ple i na koniec wizja świata politycznego po wyborach: zdecydowane zwycięstwo SLD, poważny polityk Napieralski tworzy rząd „zgody narodowej”, Bruksela się cieszy, Warszawa się cieszy, o Moskwie nic, bo Siwiec to stary przecież cwaniak i prowokować nie musi.



I teraz rozumiem, że jest takie centrum decyzyjne, które ustala wyniki sondaży politycznych. I SLD wie o tym – bo gdyby nie wiedziało to polecam raczej zabawy w piaskownicy. A to dość cwani mistyfikatorzy… SLD-owcom podoba się to czarowanie rzeczywistości, wysyłają do poważnych publikatorów takie tuzy intelektualne, jak Miller, który oświadcza, że łóżko z Ziobrą to on by porąbał – i powoli, pomalutku upijają się sami sobą. „Leszkowi damy to, Józiowi tamto, bo już się nacierpiał, magister obejmie Ważny Urząd gdzie narobić się nie trzeba…”



Dzisiaj u Karnowskiego w Trójce Ryszard Bugaj. Wyrasta na dyplomatę sporej klasy, pomijam rzecz jasna realne poglądy ekonomiczne, nie sprzedał ani jednego wychodzącego poza obiegowe „kapitalizm jest dobry – ale są różne kapitalizmy”. Profesorze: to nawet ja, prosty magister, wiem od paru już lat. Co pan dalej proponuje? A, ostrożność w braniu kredytów… No zaiste odkrywcze stwierdzenie! Niemniej SLD-owcom dostało się i to nieźle. A przy okazji Rostowskiemu, Kempie i wszystkim graczom politycznym po równo. Bugaj mówi w sposób, który zdaje się tak naturalny, że aż automatycznie przekonujący. Do czego i kogo przekonał dzień po świętach? A może jedynym celem podobnych enuncjacji jest głośne wymienianie imion i nazw – po to tylko, by naród przyzwyczaił się do ich brzmienia? Jeśli tak – to robi się niebezpiecznie…



Mam nadzieję, że kiedy by te wybory nie były – będzie ŁUP PAŁĄ w SLD-owski ŁEB. I kiedy ucichną piski i szumy pod łysymi kopułami wybitnych teoretyków przyjdzie prawdziwe zdziwienie Marcelego Szpaka. Zaś ktoś z boku starym idiotom opowie bajkę o herbacie: gdzieś ty się durniu jeden z drugim ULUNG?

M.Z.

Brak komentarzy: