Ze zdumieniem obejrzałem dzisiaj w kilku stacjach telewizyjnych wątek dotyczący nowych aspektów prowokacji przeprowadzonej wobec byłego wicepremiera Leppera. By nie gmatwać: chodzi o to, że agenci CBA w tej szytej grubymi nićmi sprawie użyli jakoby jednego z więźniów zakładu przyrodoleczniczego na Rakowieckiej. Więzień miał powiedzieć co mu kazano określonej osobie. A teraz ruszyło go sumienie i postanowił zeznać prawdę, cała prawdę i tylko prawdę. Zeznał, także przed kamerą. Wyglądało to na czwartą wersję prawdy, czyli "gówno prawdę". Komu taka wiadomość potrzebna - jeśli oczywiście jest prawdziwa? Ano tym sferom rządzącym, które zleciły Piterze Lulii opracowanie raportu mającego obalić dawnego politycznego sponsora posłanki, czyli Mariusza Kamińskiego, szefa CBA. Raport nie udał się. Nie mógł się udać - w końcu pisał go ktoś, kogo jeden z lepszych komentatorów politycznych nazwał gamoniem organizacyjnym, nieudolnie chowającym tajne dokumenty w bagażniku samochodu pozostawionego na niestrzeżonym parkingu. (Jak Państwo pamiętają samochód ten spłonął, oczywiście ze wszystkimi materiałami). Wymyślono zatem wątek spisku w świecie osadzonych. Za garnitur i 5 tysięcy złotych nudzący się "pod celą" więzień miał złożyć zeznania, które pomogły spiskowi CBA. A obecne ich ujawnienie owo CBA zatopi jak dziurawą balię...
Pierwsze skojarzenie, jakie po obejrzeniu tych materiałów pojawiło się w mej głowie jest takie, że oto PO przyduszone okolicznościami zwraca się po pomoc do swego najwierniejszego elektoratu, czyli pacjentów więzień i aresztów śledczych. Ich szczerość skruszy mury i wpakuje za kraty "faszystów z PiS-u". Pomówienie? A skądże! Prawda statystyczna, powielana nawet przez GazWyba, proszę sprawdzić doniesienia z okresu wyborów, sam zresztą też o tym pisałem: 98 procent skazanych i osadzonych wybierało posłów PO.
Drugie skojarzenie wynika z pewnej niewiedzy i jest prostym pytaniem: na cóż mianowicie więźniowi pomykającemu na codzień po więziennych korytarzach w pasiaku albo jakim innym gustownym wdzianku garnitur z kieszeniami wypchanymi gotówką? Czyżby polityka penitencjarna ministra Ćwiąkalskiego doprowadziła już do takiej swobody, że część męską pierdla wypuszcza się w zaloty do części żeńskiej? A gotówka jest niezbędna, by jakiś usłużny klawisz podał zakochanej parze kawę i bezę z kremem w miejscowej kawiarence?
Po co to wszystko pracowicie plotą dość kosztowne w użyciu media - nie wiem. Ale śmierdzi głupotą na milę. Więc niby do kogo taki przekaz jest skierowany?
Marek Zarębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz