piątek, 18 stycznia 2008

Nareszcie jestem śmieszny!


Na stronie konkurentów www.abramowskiego9.waw.pl ukazała się ankieta dotycząca mojego blogu. Polecam! Szczerze, bez wykrętów! Jak to bowiem kiedyś powiadano: koń jaki jest każdy widzi, dalsze definicje zbędne. Wszyscy, zwłaszcza ci, których kiedyś dotknąłem, dotykam lub dotknę mogą tam wpisać iksa w dowolną krateczkę, wyrażając w ten sposób opinie o tym, co dzieje się na tej stronie. I o autorze, czyli mnie. Tu dodam: ładnie wymienionym z imienia i nazwiska. Pięknie dzięki! Toż amerykańskie powiedzenie „Źle czy dobrze – byle po nazwisku” funkcjonuje również u nas. Nie pamiętaliście o tym, Drodzy Państwo? Szykujecie mi triumf w jakichś przyszłych wyborach? Przyjaciołom się nie dziwię. Ale oponentom...

Trafiłem akurat na dzień, w którym z licznego zapewne grona respondentów ankietowych (pożyjemy – zobaczymy ilu was) pierwszy (pierwsza?) zakreślił opinię „Śmiechu warte”. I stąd tytuł tego wpisu. Oczywiście nie mam pretensji, to wolny kraj, każdemu wolno wyrazić zdanie. Po prostu obserwuję z zaciekawieniem, jak rzecz dalej się rozwinie. Śmiechu wart był ponoć Kaligula, późniejszy rzymski cesarz-ekscentryk. Tak, ten od konia w senacie. Śmieszny miał być plan przekopania Kanału Sueskiego - ale przekopano. Lot człowieka w maszynie cięższej od powietrza i zdobycie Księżyca. I mnóstwo innych, złych i dobrych rzeczy, złych i dobrych ludzi. Śmiechem można więc zabić – ale częściej śmiechem przedwczesnym można wynieść tak wysoko, że hej... Z tym zabijaniem to się tak bardzo nie lękam, cenzura już u nas nie obowiązuje. Na resztę spokojnie czekam. Z pozdrowieniami!

PS. Nie istnieje prawidłowa konstrukcja "Co uważasz o Stowarzyszeniu..." Winno być: "Co sądzisz o Stowarzyszeniu..." . Przepraszam - jestem polonistą, to mi nie dawało spokoju.

Marek Zarębski

Brak komentarzy: