Dwa głosy, które skomentować chcę i muszę, te maile po prostu mnie wkurzyły. Pierwszy, fragment: "ciszej nad tą trumną, jeszcze nie wiesz co się stało a pyskujesz...". Drugi, też fragment: "...nie dość się ośmieszyłeś? Mało ci smrodu wokół?"
Nie wiem co się stało. Co było powodem katastrofy, jakie wynikają z niej skutki dla polskich sił zbrojnych. Wyśmiałem metodę relacjonowania wypadku. Z niczego się w tej materii nie wycofuję. Jakoś jednak nie czuję się sparaliżowany w milczeniu samym pojawieniem się zdarzenia. Po to człowiek ma mowę, by mógł z niej korzystać. Po to ma rozum, by formułować i zadawać pytania. Po to ważne instytucje powołują na stanowiska rzeczników prasowych, by na te pytania odpowiadali - gdy mają coś do powiedzenia. Jeśli bredzą - może mi się to nie podobać. Wbrew wyobrażeniom respondenta to nie ja okazałem się typową hieną, ale ci, którzy powołali specjalne studio i eksploatowali swój upór pół nocy bez sensu. Tak naprawdę to oni właśnie zmuszali wspomnianych rzeczników do wicia się przed kamerami jak robaki na haczyku. Nie lubię tej metody napastliwego zadawania pytań, na które nie może być natychmiastowej odpowiedzi. Podane w poprzednim tekście argumenty są merytoryczne, nie emocjonalne. Z wezwaniami typu "ciszej nad trumną" proszę się wstrzymać do chwili pełnego zrozumienia przekazu, jaki te słowa niosą.
Drugi mail... Właściwie najkrótsza odpowiedź ze smrodem w treści jest taka: to proszę nie podchodzić zbyt blisko! A wietrzyk rychło wapory rozwieje... Ma Pan/Pani jakąś stronę, którą mógłbym w skupieniu przeczytać, napawając się płynącą stamtąd powagą i rozumem? Serdecznie doradzam, choćby tu gdzie i ja bloga założyłem. Pospieramy się na argumenty, napiszemy może kilka płomiennych wzajemnych ataków. Może mamy podobne poglądy na to i owo? Pogadamy o sensie śmieszności i powagi. Nawet nie zapytam o nazwisko, to bez znaczenia, ja występuję pod swoim, inni nie muszą.
Marek Zarębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz