Proszę dokładnie przyjrzeć się fotce, zrobiona 4 grudnia 2011 przed południem, Zamek Królewski w Warszawie. Dzień trochę mglisty, leniwie spacerowy. Ale i tak grupki osób chodzą dookoła tego wynalazku, przyglądają się uważnie, miny takie raczej niespecjalne. Na konstrukcji coś tam miga i błyska, mało kontrastowo, to dzień przecież. Może nie powinno się oglądać tego wszystkiego o tej porze?
Zastrzeżenie: nie silę się w tym miejscu nawet na udawanie obiektywności. Wszystko co piszę jest osobiste – i subiektywne.
Choinka, chojaczek, a może raczej „chujaczek” jest po prostu PASKUDNY!!! Co za pomysł, by w tym akurat otoczeniu stawiać jakiś parszywie konstruktywistyczny kolec? Tak, to przypomina groźbę: jak mi niedobry Dziadzie Mrozie nie przyniesiesz wora prezentów – to ci ten kolec zadam gdzie trzeba!
Wiem, słyszałem: artystom wolno więcej. Nie będę dzisiaj spierał się o to, moim zdaniem gówno im więcej wolno, ale zostawmy… Bo problem polega na tym, że ktoś, kto tego koszmarka zamówił, postawił, a przedtem projektował ze Sztuką nie ma nic wspólnego. To nie jest żadna artystyczna wizja czegokolwiek, to raczej parodia, czyli MONIDŁO.
A na Rynku Starego Miasta gromada straganów i coś, co warszawiakom przed świętami potrzebne jest najbardziej w świecie: turecki kebab. Multi-kulti, prawda?
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz