niedziela, 18 grudnia 2011

Dranie i szkodniki


Od czasu do czasu w niedzielne przedpołudnia wybieram się do Wilanowa. Jest cicho i spokojnie, można swobodnie pospacerować i nawet park pałacowy latami całymi rozkopany zdaje się człekowi przyjazny i sympatyczny.

Niestety stało się coś niedobrego w otoczeniu pałacowym. A dokładniej z alejami, które kiedyś prowadziły do kasy. To taki mały budyneczek na skraju bezpośredniego otoczenia parkowego, przed brama główną. Proszę obejrzeć kilka zdjęć, zrobione dzisiaj, to jest 18 grudnia 2011 roku.

Pokazane na fotkach aleje jeszcze niedawno wysadzone były po obu stronach starymi, wysokim drzewami. Nie mam pojęcia ile miały lat. Pewnie co najmniej kilkadziesiąt. Coś pamietały, o czymś szumiały...

Większość z nich rosła za widocznym po prawej i lewej stronie ceglanym murem. Latem cień, cały rok określony charakter, może nawet świadectwo mijającego czasu.


I oto na plac wszedł Drań, Idiota i Szkodnik. Po drzewach, tych największych, nie ma śladu. Gładkie przedtem alejki wysypane rodzajem jakiegoś drogowego tłucznia.

Kogo porąbało? Komu czas albo jakieś inne losowe zdarzenie odebrał rozum? Szanowni: od tego są lekarze, zakłady półotwarte i zamknięte, zastrzyki i pigułki. Szaleńców i chorych umysłowo separuje się - i nie ma znaczenia tytuł naukowy, funkcja, stanowisko. Dlaczego drani i szkodników dopuszcza się do podobnych działań, zapewne przez kogoś innego zaakceptowanych i podpisanych? To już nic w tym kraju nie może być normalne, trwać i nie podlegać idiotom?

M.Z.

Brak komentarzy: