czwartek, 22 grudnia 2011

Lista i życzenia


Mam taką swoją prywatną listę – ludzi, którzy nie a propos wielkiej polityki, lecz ludzkich spraw mają bardzo wiele do powiedzenia. Zdecydowanie na jej czele znajduje się blogerka Nowego Ekranu Izabela Brodacka Falzmann. Jej ostatni tekst „Miłość na odległość” (http://izabela.nowyekran.pl/post/45203,milosc-na-odleglosc) to prawdziwa perełka felietonistyki podpartej doskonałym warsztatem i dużym doświadczeniem. Gorąco polecam!

„…Mam czasami wrażenie, że nie komunikujemy się ze sobą, lecz z jakimiś awatarami i że będziemy tak pisać do końca świata…”

To najkrócej ujęta istota większości internetowych kontaktów i związków. Czasami bywa, że ludzie jednak spotykają się ze sobą oko w oko. W nielicznych przypadkach awatar pokrywa się z realem. W dwóch czy trzech na sto - real okazuje się jeszcze lepszy. Niestety reszta to kompletne nieporozumienia i rozczarowania. Większość sieciowych wieszczów podczas takich spotkań sądzi na przykład, że zgromadzona publika przyszła wyłącznie po to, by wysłuchać ich rozwlekłych przemów i mniej czy bardziej udanych prób nadymania monstrualnego balonu. Który zresztą okazuje się marną wydmuszką wielkanocną – kruchą i wcale nie ulatującą ponad poziomy… W Nowym Ekranie jeszcze mocniej, niż na innych forach szaleńcy akcentowali fakt bycia artystą. Złudzenie to krótkotrwałe i ulotne. Niczego nawet zbliżającego się do sztuki nie stworzyli, nie przedstawili, a zwłaszcza nie potrafili obronić. Wyspecjalizowali się za to w tak chamskich odzywkach i ripostach, że ja, urodzony i wychowany na Pradze, oświadczam, że równie potężnego kitu intelektualnego ubranego w wulgarne słowa jeszcze nie słyszałem. A tak zwane „joby” zapisuję skrzętnie, być może to jedyna ich twórczość…

Pod spodem dyskusja. Dla mnie o tyle ciekawa, że wypowiada się na przykład niejaka Circ, tak zwana Pastereczka krakowska, o tym nieszczęsnym stworzeniu pisałem swojego czasu. I miast zająć się własnym chłodem i niedopieszczeniem natychmiast atakuje Łażącego Łazarza, wprost twierdząc, iż ten z powodu takich a nie innych poglądów już nie żyje – więc gadać pod żadnym pozorem nie powinien. Jest to bezczelność, za którą panią arystokratkę i artystkę (tak się przedstawiała po wielokroć) natychmiast wyrzucił bym na zbity pysk, nie zważając na bajdy o wolności słowa. Do własnego domu nie zapraszam gości, którzy obrażają gospodarzy. I czuję się z tym znakomicie…

Przyjaciołom i dobrym znajomym najlepsze życzenia Świąteczne – oby wam się harmonijnie i spokojnie wiodło.

Reszta musi poradzić sobie we własnym zakresie…

M.Z.
Fot. pl.123rf.com

Brak komentarzy: