wtorek, 13 grudnia 2011

Scylla i Charybda?


Najpierw może o tym, iż nie należąc do blogerów Nowego Ekranu czytam go mniej więcej pięć razy częściej, niż inne portale tego typu. I ostatnio wypowiadałem się w przedmiocie dwóch tekstów, które tam się ukazały: Łażącego Łazarza i Coryllusa. Tego ostatniego przywołuje tu zresztą stosunkowo często, ale nie o to w tej chwili chodzi. Łażącego Łazarza zrozumiałem jak zrozumiałem, napisałem o tym, zawiadomiłem autora, ten zareagował uprzejmie, a obiecał zareagować też obszernie w innym czasie. Rzecz w tym, że nie uważam młodzieży samej w sobie za wartość najwyższą. Z prostego powodu: ma wszystkie zalety prócz doświadczenia. Starałem się to szkicowo uzasadnić. I dlatego sądzę dalej, że nic złego się nie stanie, jeśli pomiędzy młodymi poruszać się będą starsi – dopiero taka całość zdaje mi się pełna i naturalna. Myślę, że gdyby kiedykolwiek doszło do rozmowy pomiędzy mną i Łazarzem – to po krótkim czasie zgodzilibyśmy się ze sobą bez zastrzeżeń.

Ale pojawił się kolejny tekst Coryllusa. Można go znaleźć tutaj: http://coryllus.nowyekran.pl/post/44031,odchrzancie-sie-od-mlodziezy
Nie będę go opowiadał, kto zainteresowany albo już słowa tam zapisane zna – albo powinien się z nimi osobiście zapoznać. W tym miejscu przywołam jednak lead, jest tak znaczący, że właściwie dosadniej już nie można. „…Młodzież – sądzę – powinna być jednak pozostawiona sama sobie. I nie wolno im niczego narzucać, bo oni tego nie przyjmą…”

Głęboki wdech, spacer dokoła domu, jeszcze raz – niestety uprzedzam, że nic nie pomogło. Bo teza postawiona przez faceta, który w metryczce wpisuje od pewnego czasu określenia „bloger, pisarz i dziennikarz” jest tak absurdalna, głupia i szkodliwa, że dziw bierze, iż wyszła spod dość już doświadczonego pióra. Nie będę się tu wdawał w meandry tłumaczenia czemu tak sądzę, znam komentarze, jakie autor serwuje nie zgadzającym się z jego tezami. Komentator Zbigniew-Grzymski ujął to dostatecznie esencjonalnie: "nowa wersja owsikowego „Róbta co chceta?” Dokładnie tak i ja to widzę: leseferyzm nieco bardziej cywilizowany, niż u tego cholernego jąkały. Ale przez to bardziej podstępny…

Zbigniew-Grzymski: „…Jedno jest pewne. Młodzież nie jest w stanie siebie samej
wychować - to tak jakby próbować siebie samego podnieść
za włosy. Młodzież musi być świadomie kształcona i wychowywana,
i nigdy nie pozostawiona samej sobie. Co zresztą jest absolutnie
nie do zrealizowania bo setki szatanów czekają tylko
na tę okazję. Ani moralność ani świadomość ani wiedza nie są ani wrodzone
ani dziedziczone. Umiejętność odróżniania dobra od zła
też nie jest człowiekowi wrodzona. Konkludując: podstawowe
normy moralne muszą być młodym ludziom wpojone i to jeżeli
trzeba to także mniej lub bardziej bezstresowymi czy mało atrakcyjnymi
metodami…”

I odpowiedź Coryllusa: „…Sam pan jesteś pomieszanie z poplątaniem. Właśnie Michnik przemawia do młodzieży. Pan chce robić to samo? Chce ich pan oszukiwać?..”

Jak to skwitować? Czy dorosłemu facetowi, który mieni się być dziennikarzem i pisarzem trzeba tłumaczyć, że pomiędzy leseferyzmem, a oszustwami Michnika kryje się szerokie spektrum innych możliwości? Toż to syzyfowa praca! Kto się jej podejmie mając naprzeciw tak opornego ucznia?

No więc czytując Nowy Ekran wszedłem pomiędzy dwie skały: Scyllę Łazarza i Charybdę Coryllusa. Łazarz pewnie nigdy się nie odezwie, nie mam pretensji. Sama deklaracja rozmowy ważna. Coryllus pewnego dnia zareaguje – choćby olewaniem, myślę zresztą, że to już nastąpiło. Więc żegluję ku Scylli. Tam przynajmniej idzie pogadać…

M.Z.

Brak komentarzy: