czwartek, 27 grudnia 2007

Skąd Litwini wracają?

Klasyk twierdził, że z nocnej wracali wycieczki. Ba - wieźli łupy bogate! Szczerze mówiąc i ja tak na tle zimowego mazurskiego lasu czułem się dzisiaj podczas nielicznych postojów, popatrując na zapaskudzone błotnistą mazią wierne autko. Czułem: ponieważ w istocie największy łup zwożony do warszawskiego domku był niematerialny, choć przepięknie ważący. Odbudowałem uśpione ongiś kontakty rodzinne! Oczywiście nie sam, lecz z zainteresowanymi. Potem zapakowałem, przywiozłem, mam! A że prócz tego, iż przemili to ludzie to jeszcze ciekawi i gościnni – było się z czego cieszyć...

To dobry powód do radości, prawda? Toteż podróż w mglisty poświąteczny poranek komfortowa i błyskawiczna, choć mgła na asfalcie zadziwiająco śliska, a przed samą Warszawą jak rozlany olej. Nic to, wszystko poszło dobrze. A własna wanna z ciepłą po podróży wodą jak dodatkowy balsam na duszę...

I tylko te piekielne telewizyjne informacje... No więc jednak nie udało się rządzącym bez konfliktów transplantować na polski grunt zdefiniowanego czasu pracy dla lekarzy. Najpewniej wkraczamy dopiero we wstępną ich fazę, przy czym nie da się już tak lekarskiej zbiorowości wymanewrować, jak to czyniono do tej pory. Unia, proszę Państwa! Jest określone prawo, proszę je wprowadzić! Kilku moich rozmówców dopiero teraz ze zdziwieniem stwierdza, że mało się kiedyś akcentowało obrzydliwie długi lekarski tydzień pracy, że sprowadzano wszystko do pseudo-politycznych sporów. Tak zagmatwanie przedstawianych, że już w końcu nikt nie wiedział o co tam chodzi naprawdę. A tu bach: chce Pan/Pani pracować na normalnym etacie za te same czy minimalnie większe pieniądze dwa razy tyle i dwa razy dłużej, niż dotychczas? Pewnie że nie, nie ma chętnych. Źli przestali być złymi, a okazali rozsądnie myślącymi. I meandry politycznego ględzenia nabrały raptem ludzkiego, konkretnego wymiaru. Co będzie dalej? Bo ludzie może niekoniecznie domagają się w każdej miejscowości dealera Lamborghini, na pewno jednak chcą gdzieś kupować co im do życia niezbędne i owo życie podratowywać od czasu do czasu u fachowca od oczu, brzucha, siusiania a nawet „całego ciałka”. Tak już nas wszystkich zmajstrowano.

Słowem miałem miłe, dobre i pożyteczne Święta. Których to elementów i Państwu na Nowy Rok życzę.

Marek Zarębski

Brak komentarzy: