wtorek, 14 czerwca 2011

A jednak znowu o budowlańcach …


Autostrady… Podobno wywalili Chińczyków, szukają nowych wykonawców. Echo przeleciało już nie tylko Polskę, dotarło do innych krajów europejskich. Chińczycy nie sprawdzili się! Jakiś szpital wybudowany w Afryce zawalił się, coś innego spieprzyli koncertowo, słowem kiepska jakość, jeszcze gorsze zdolności do pertraktacji, będzie wysoka kara. To zaczyna się ciekawie. Bo ja jakoś TVN-owi nie wierzę. Ten rzekomo zawalony szpital jak ma się do kilkudziesięciu kilometrów autostrady? Wwalą im 700 milionów euro kary. I co? Zapłacą karnie?

A jeśli nie – to wyprawa na Pekin? Komandosi wyposażeni w Krótkie Bojowe Pasy Wojskowe? Myśl taka: znów nam ktoś sprzedaje kit. Znów robi w konia. Gdzieś przemknęło jak błyskawica, tak, w oficjalnych przekazach: Chińczykom nie wypłacono należnych pieniędzy. Polak by ścierpiał, inżynier budowlany zwłaszcza. Chińczyk przerwał prace. Nie jestem odpowiednio skośny – ale też bym tak zrobił. Nie ma pensji, nie ma przelewów, nie ma kasy – nie ma pracy. W końcu to całe nieszczęsne Euro 2012 to w Polsce i na Ukrainie, nie pod Kantonem. To my mamy kłopot, nie oni…

Poruszył sprawę nawet Toyah na swoim blogu (http://www.toyah.pl/). Jak to Toyah, ładnie i spokojnie, niespecjalnie trafnie, ale i tak chwała mu za to, że widzi rzecz po swojemu, a nie jak suflują nam przekaziory. Inżynierowie budowlani od lat włazili w dupę wszelkiej władzy, stawiali bez przerwy na kulawe konie wyścigowe – więc w końcu mają co mieć chcieli, tu nie ma mojego żadnego zdziwienia. Jeśli jedną ręką uszlachca się tzw. wolny rynek z jego wilczymi prawami, drugą zaś ustala stawki godzinowe na prace projektantów budowlanych – to w tej schizofrenii komuś przyjdzie dać ciała. I właśnie to się stało. Macie panowie złą reprezentację, mówiłem o tym od dawna, ale wy uwielbiacie własne ciepłe bajorka, mafijne struktury, durnowatych reprezentantów, mydłkowatych prelegentów. Przypomina się francuskie „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!”

Pisze o początkach tego wielkiego rzekomo budowania Toyah tak: „…I zastanawiam się też dziś, jak na tę wiadomość zareagowały wszelkiego rodzaju firmy budowlane i wszelkie inne firmy związane w ten czy inny sposób z przemysłem budowlanym, a także wszelkie autoramentu biznesmeni, czy to bezpośredni powiązani z branżą, czy przeróżni lobbyści, lub wolni strzelcy, których jedynym zadaniem jest patrzeć tylko, gdzie jest coś do zarobienia…”

No więc one, te firmy, cny Toyahu, zareagowały jak dzieci na wieść o tym, że ciotka piecze nie jeden tort, a trzy, nadto dostała takiej sklerozy, iż nie wie ile śmietany dodać do tych trzech, dodaje do pięciu – i wyszła z kuchni. Poważnie! Te wszystkie firmy liczyły, że staną się krezusami, że nikt tortów ni śmietany do nich nie policzy w zamęcie ogólnonarodowego szału miłości do świńskiego pęcherza kopanego przez dwudziestu spoconych facetów z całego świata. Że nikt już nikomu nie będzie zaglądał w referencje, pamiętał jakichś tam zawalonych hal targowych, spieprzonych dróg i za niskich do nowych wagonów tuneli kolejowych. Że kolejny czerwony prachwost czasu minionego wygłosi w takim na przykład Józefowie (raz do roku tam właśnie odbywa się sabat tych czarowników) jakieś wstrząsające przemówienie o szlachetności tego zawodu… Oczywiście będzie tradycyjnie przyodziany w pasiastą marynarkę do kratkowanych spodni, krawat w gwiazdki do koszuli w rombki i obowiązkowe brązowe buty inżyniera… Tak trzymać, panowie!

Autostrady do Warszawy zatem nie będzie. OK., bez mojego zdziwienia. Mam w tym miejscu jedno pytanie: jaki dureń skierował główne drogowe połączenie Wschód – Zachód nie prostą linią Poznań-Warszawa, ale z odbiciem do Łodzi? Bo tak naprawdę wszelkie zło zaczęło się wtedy właśnie. Tylko jakoś nikt nie chce o tym pamiętać…

M.Z.

Brak komentarzy: