poniedziałek, 13 czerwca 2011

Coryllus i Murzyni


Coryllus w swoim wczorajszym tekście na Nowym Ekranie twierdzi, że Polacy powoli zmieniają się w Murzynów (http://coryllus.nowyekran.pl/post/17451,polacy-udaja-murzynow).
Moim zdaniem jest gorzej: Polacy w znacznej części, zwłaszcza tej reżyserowanej przez wszelkiej maści i proweniencji telewizje JUŻ SĄ MURZYNAMI!
Ponieważ spędzałem byłem swój urlop na Mazurach (szkoda, że tak krótko!) zdarzyło mi się oglądać pierwszy dzień Opola, kiedyś festiwalu rzeczywiście kultowego, dzisiaj szmiry jakiej mało.
Mam tylko jedno usprawiedliwienie – akurat tego dnia lało jak z cebra i po prostu nie było innych zajęć. A pozostali, skądinąd sympatyczni lokatorzy przyjechali dopiero następnego dnia, uwalniając tym samym nieprzebrane pokłady wzajemnego gadulstwa i równie przyjemnych zajęć.

Pisze mój znakomity kolega tak: „…Wrabiają nas. Ktoś lansuje tak zwaną czarną muzykę, która ma tyle wspólnego z czernią, że wokalista „madafaka” nie wyczyścił paznokci. Robią to po to właśnie, byśmy utożsamili się z tymi kolorowymi z przedmieścia, byśmy „zachłysnęli się tą wspaniałą kulturą”, jak to zwykli mawiać w takich wypadkach nasi prześwietni prezenterzy. A propos? Czy ktoś wie gdzie jest Artur Orzech? No i my się zachłystujemy i będziemy się zachłystywać dalej. Aż do chwili kiedy ktoś wpadnie na pomysł, by – skoro już i tak przypominamy czarnych – zapakować nas na statek i wywieźć w ładowniach w nieznane, wypaliwszy uprzednio na łopatce jakieś charakterystyczne znamię. Że co? Że przesadzam?...”

No więc oczywiście drogi Coryllusie nie przesadzasz! Dokładnie tak właśnie jest. Ale zapomniałeś napisać, może taki był dyplomatyczny zamiar, że najpierw pokazano Coś, co nie bardzo wiem do czego należy przypisać. Otóż wystąpiła w pojedynku z młodą, dość ładną i pełną zapału panienką Gwiazda Rodowicz. Gwiazda usiłowała oczywiście kołysać się jak opisujesz – co niezbyt się udawało, głównie z powodu parametrów fizycznych. Widok ilustrował dokładnie tezę z przypowiastki „motylem byłam - ale utyłam”, ba, spasłam się na śmierć, przyodziałam w czarną skórę, piórko w tę-tam i wychrypiałam utwór pod tytułem „Cicha woda brzegi rwie”. Odkrywcze, prawda? A może raczej prorocze: w końcu skoro woda, to w tym roku powódź także może nas dopaść, wtedy Gwiazdę ułoży się na wałach w miejscu jakiejś wyrwy i daję słowo, że żadna, ni cicha, ni rwąca ciecz jej nie weźmie. Baletnic opisywanych i w tym samym spasłym stylu było zresztą tego dnia co niemiara, pewnie to jakiś nowy „trynd”, że do tańca bierze się kulawe i spasłe łabądki, a do solówek wokalnych jąkałów. Od ładnych paru lat. Konferansjerką zajmują się oczywiście tacy właśnie panowie, jak Bałtroczyk, niegdyś specjalista od piosenek studenckich i kabaretowych, w młodości zasłużył się chyba tym, że mając wygląd klasowego kujona potrafił wyjść na estradę i głośno powiedzieć „Dupa! Dupa, dupa!”. Nie każdy tak potrafi… Brakowało mi tylko wykończenia. Jest w filmie „Kabaret” taka scena, kiedy to konferansjer zapowiadając obecność damskiej orkiestry gwarantuje, że panienki nie tylko potrafią grać, ale też wszystkie są dziewicami. A kto nie wierzy może rzecz jasna sprawdzić. Tego wicu w Opolu nie było. Ale kto wie co nas czeka za zakrętem… W końcu powoli wraca na scenę inny enfant terrible polskiej konferansjerki, niejaki Materna. On by się chyba ośmielił.

A „tę wspaniałą kulturę” świetnie kiedyś sparodiowano w polskim filmie, nie pamiętam niestety tytułu, ale to ten obraz, w którym Pazura tłumaczy swemu partnerowi, by przestał się gibać jak jakiś Murzyn, w Ameryce to obyczaj tych głupków, których przodkowie byli albo kulawi, albo na tyle durnowaci, by nie uciec przed siatką łapaczy. Albo wódz sprzedał ich handlarzom niewolników za dodatkowy sznur paciorków czy paczkę tytoniu…

I znów Coryllus: „…Jeszcze w te wakacje doczekamy się programu, w którym spasieni budowlańcy i ich tłuste żony sprzedawczynie będą na Sali pełnej stolików z alkoholem tańczyć w rytm „czarnej” muzyki i demonstrować ruchy kopulacyjne. Taka nowa, świetna, zabawa dla młodych wykształconych z wielkich miast. Ileż w tym będzie ognia, ile pozytywnej energii, jakie wspaniałe emocje. Ile banerów wywieszą sponsorzy tej imprezy i jakie super nagrody będzie można wygrać. Zobaczycie. Ilość chętnych przekroczy wasze najśmielsze wyobrażenia o rozrywce i szoł biznesie w Polszcze anno domini 2011…”

Cóż dodać? A no chyba tylko to, że TO JUŻ SIĘ DZIEJE, choć na razie rzecz nie była transmitowana. Pośród moich jak wiadomo ulubionych budowlańców ów obyczaj przetrwał z lat minionych – najpierw blaszane ordery i laurki, później taka właśnie zabawa. Co najmniej oni nie będą transmisją zdziwieni.

M.Z.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Every weekend i used to visit this website, as i want enjoyment, for the reason that this this site conations really good funny data too.



Feel free to surf to my weblog - autokary wynajem moj

M.Z. pisze...

Great! But why are posted from Polish text in English? How do you know me rule applies: you read something in Polish, understand, comment in Polish.