sobota, 19 stycznia 2013

Nowy Ekran za progiem bankructwa - w Polakach burza



To fakt – po okresie wzlotów i zachwytów okazało się, że król jest nagi. Z publikowanych raportów nie bardzo wynika co się stało i dlaczego tak, a nie inaczej. Dlaczego nie było kasy dla najętych administratorów, a była dla kogoś tam innego. Forsowano określone nazwiska, ale nikt nie pisnął w przedmiocie usprawiedliwienia tych czynności. Nie ma informacji kto ile dostawał i za co. Jest za to wczorajsze wezwanie, by wpłacać na coś bliżej nieokreślonego, bez ustalenia praw wpłacających. Pocałujta w d… wójta! Tak to i ja mogę ogłosić, że od jutra mam blog zamknięty, dwa złote za wejście. Nie promuję tu nikogo poza sobą, dużo za pisanie nie biorę, reklamiarstwa nie uprawiam – więc niby sprawa czysta.

Poważnie to dzieje się coś niedobrego z osobami zarządzającymi różnymi przedsięwzięciami medialnymi. Innymi słowy jak to od dawna piszę: coś jest nie tak z polskimi wydawcami. I tłumaczenia p. Opary, właściciela NE że on nie wiedział, że on przyzwyczajony do prawa australijskiego można o kant stołu rozbić. Na przykład jednym krótkim „jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz”. Ale nie to jest najgorsze. Za sprawą „oparowych” pieniędzy ktoś jednak cały ten czas sławy zażywał i wypłaty brał. Dzisiaj pieczeniarze nabrali wody w gęby i nie dają głosu ani-ani. Niektórzy jak Łazarz przejdą pewnie do tytułów papierowych, którymi dowodzą takie tuzy intelektu, jak po wielokroć tu krytykowany Piński, przepisywacz o mentalności szeregowego pracownika PAP-u. Reszta pewnie jakoś sobie radę da, gdzieś w kwartalniku, albo większym przedsiębiorstwie „na odcinku PR-u”. Pozostanie niesmak i głośnie wrzaski, że „oto umarło ostatnie niezależne medium w Polsce”. Gówno prawda!

Tymczasem w Polakach.eu dalej spór kto ma odejść, a kto niewinny, to spór zainicjowany tekstem właściciela portalu. Jak to już wielu osobom mówiłem: zły strzał z tekstem pierwotnym, zła obrona racji, w efekcie będzie pewnie kilka odejść, zapiekła i odkładająca się złość i dalsze memłanie tych samych treści we własnym kłótliwym gronie. To nie byłoby jeszcze takie złe, gdybyśmy mogli jutro czy pojutrze spotkać się osobiście i przegadać pewną strategię dalszych czynności. Podejrzewam wszakże, że to akurat nie jest możliwe, bractwo rozrzucone po całej zimowej Polsce, nie da się zgromadzenia zadekretować. Więc zostawmy na razie te zgromadzeniowe pomysły. Tak, zabierałam i ja głos w przedmiotowej sprawie, można to sprawdzić, wpisy długaśne, stąd w tym miejscu chwila milczenia. Niewiele to wszystko dało. Z dorosłymi (albo takimi, którzy wierzą w swoją nieomylną dorosłość) ludźmi sprawa jest trudna. Uważają, że mogą iść w dowolną stronę, dowolne rzeczy wyczyniać, a konsekwencje i tak poniesie kto inny. Prawda jest taka: drugi raz w krótkim czasie (mniej niż rok) otrzymałem przekaz, że coś oto ma zdążać w „tym” kierunku, a nie w „tamtym”. Też coś mi się wewnętrznie buntuje. Tyle że ja mam swojego mcastillona czyli tę stronę… Inni nie.

Wniosek? Prosty: jeżeli ktokolwiek grał na atomizację członków internetowych portali to może swojemu przełożonemu zameldować „Rozkaz wykonano!” Zanim „pojedynki” odbudują co zawalone – upłynie przynajmniej rok. Kupa czasu, panowie, kupa czasu!...

M.Z.

Fot. blog.pracuj.pl

13 komentarzy:

M.Z. pisze...

Dobra, dobra - ale napisz jasno dlaczego nie bronisz admina Muftiego, z tego co wiem doskonale się znacie. Jakieś to niejasne wszystko.

M.Z. pisze...

Bo to kuźba nie tak działa, że jak znam to muszę bronić zawsze, w każdej sprawie i za wszelką cenę! Kwestie tego, jak precyzyjnie rozbito od zaistnienia zdrady Magdalenki mikro-społeczności polskie, lokalne i wszelkie inne, warta jest poważnego rozważenia, ba, nawet kilku kłótni. Wskazywanie na żydów nie jest dalej tak bardzo pozbawione sensu. Gdzieś się tam koło tego wszystkiego kręcili i nadal kręcą. Niektórzy dyskutanci skupili się na ich winie, tyle chcą albo potrafią – i to jest fakt. Fakty przyjmuje się do wiadomości, nie można tupać, że oto o tym już mówić nie będziemy, bo nie będziemy. Trzeba do prawdziwych przyczyn udanej atomizacji Polaków podejść poważniej. No dobra: także sprytniej. Rysowałem cienką kreską trop selekcji negatywnej. Nie podjął nikt, może nie chce, może nie wie co to za zwierzę. Wpuszczałem do sieci wątek wydawców jako głównych winnych prasowego i telewizyjnego zamętu. Uznano to za temat tak specjalistyczny, że tylko niektórzy mogą się w nim jakoś poruszać, reszta sprawy nie tyka, bo się ponoć nie zna. Ale skutki działań tych mętów wydawniczych odczuwa na własnym tyłku, co? Więc nie znać się na własnym zadzie to dla mnie jakiś defekt umysłowy, wykręt i tyle.

POPROSIŁEM też Bydzia, by sobie poszedł – i Bydzio sobie poszedł. Powiem szczerze, że trochę mi głupio, gdzieś przez swoją starą skórę czuję, że z tym facetem dało by się jednak pogadać. No ale mleko już rozlane…

Jest też kolejna płaszczyzna rozważań o różnych portalach: moce intelektualne ich członków, wpisywaczy i komentatorów. Do tej pory proponowałem bardzo delikatnie: nauczę tego czy owego pisania reportaży. Może czas już powiedzieć, że innych powinienem nauczyć pisania CZEGOKOLWIEK! Tylko Szanowni uwaga: zacznie się od podstaw logiki, sporządzania notatek informacyjnych i tekstów prostych. To dotyczy wszystkich, adminów też. Więc sprawa upadła po wielokroć. Po pierwsze nie ma chętnych, bo wszyscy są wspaniali. Po drugie jak to już mówiłem potencjalni uczniowie boją się jak ognia tego, że ich „unikalne” dzieła skrzywdzę, spostponuję i uszkodzę. Ponieważ ostatnio po wielokroć takie utwory „głaskałem” mogę jasno zapytać: czy jest tu ktoś, kogo swoimi działaniami skrzywdziłem?

M.Z. pisze...

Sytuacja dynamiczna, więc musi byc PS: bloger Provoc w jednym ze swoich tekstów na NE wprost twierdzi, że NE został już sprzedany. Zainteresowanych przekierowuję oczywiście tutaj: http://provoc.nowyekran.pl/post/86166,portal-ne-juz-dawno-sprzedany w ty miejscu dodam tylko, że jak długo w tej branży pracowałem tak Provocowi wierzę. Podaje argumenty, które znam z konkretnych działań. Na przykład cwaniaków, którzy sprzedali kiedyś moją ulubioną "Gazetę Rolniczą". Najpierw jednak to bydło, tu proszę o uwagę ZLIKWIDOWAŁO STANOWISKO REDAKTORA NACZELNEGO. Niestety to byłem ja.

MufTur pisze...

W kwestii wydawców, czy to oni są ostatecznymi demiurgami? Suwerennymi, niezależnymi, stać ich itd.?

Polacy.eu.org z założenia są miejscem, na którym nie ma tematów tabu - tylko że, zwracam uwagę, jest to zasada obosieczna.

Jeśli ktoś w moim nalepszym przekonaniu do zerzygania bredzi o Marsjanach w sposób rozbrajający i ośmieszający temat, ma do tego takie same prawo, jak ktoś inny do podejścia w inny sposób.

Elementu dezintegrującego nie wspominam, bo czy to agenci czy idioci, rezultat taki sam. Ale boli, że jako mikrospołeczność okazujemy się nieprzygotowani i bezradni.

Pozdrawiam!

M.Z. pisze...

O czym my, Szanowny Cudeńku, w ogóle gadamy? To oczywiste, że jako właściciel i sponsor masz pełne prawo do decydowania kto, co i kiedy u Ciebie. Niestety jak już wiesz sam wpadłeś na własne życzenie w taką pułapkę wolności słowa, że jest to i wolność bredzenia. No to i ktoś począł bredzić. Moim zdaniem na różnych poziomach, ten ostatni jest moim zdaniem najmniej szkodliwy, bo prosty. Cała resztę wyjaśniłem jak sądzę w innych tekstach i polemikach pod nimi, nie chce mi się dzielić zapałki na czworo po raz n-ty. Moje zdanie jest takie, jak wypowiadane zawsze i wszędzie: ten sam efekt można było osiągnąć innymi metodami. Jest taki opis uparciuchów, który mówi, że gdy komuś horyzonty myślowe zawężają się z czasem do małej czarnej kropki - to ten uderza się otwartą dłonią w czoło i wrzeszczy na cały świat "Oto mój punkt widzenia!" Jeśli o to Ci właśnie chodziło - no to masz. Jeśli o coś innego to nie upieraj się już dalej z łaski swojej. Gdy odbierzesz niektórym ich złotego cielca, ich jedyne fiksum-dyrdum, nie mówię w tej chwili słusznie czy niesłusznie - to licz się z histeryczną reakcją. Nastąpiła. Dzisiaj trzeba jakoś z impasu wyjść. Buntuje się bowiem na tej galerze nie tylko załoga pierwszej ławki - ale też kilku innych. Przecież widzisz i wiesz...
Miało być w intencji PRZYJAŹNIE. PZdr.

Anonimowy pisze...

Zostaw Polaków, powiedz lepiej coś o NE, coś mi się wydaje, że miałeś wcześniej informacje o ich upadku, spór z Łazarzem o zakresach odpowiedzialności redaktora naczelnego chyba to potwierdza...

M.Z. pisze...

Nie, nie miałem wcześniej żadnej informacji pochodzenia agenturalnego o NE. Tyle że znam te gry i pewne rzeczy można tu przewidzieć nie będąc ni wróżką, ni jakimś profetykiem. Szczególnie ostatnia moja pośrednia korespondencja z Łazarzem dała mi właściwie wszystkie argumenty do ręki. Przecież w skrócie dała się sprowadzić do łazarzowego stwierdzenia, ze "to nie on, to Leon". Znaczy się, pardon, admini - wielkie to bowiem przedsiębiorstwo jest i basta. No to jest kpina! Tym mocniejsza, że w którymś tam komentarzu ŁŁ okazuje się, że ten frant JKM brał od Łazarza kasę za traktowanie NE jak słupa reklamowego, na którym oznajmiał podkochującym się w nim kobietonom i różnej maści korwinistom męskim, że będzie na wizji tu i tu, albo tam i tam. I czego nie przeczytał, bo nie zdążył. No kuźba zgroza! To się nie mogło inaczej skończyć! Choć gdy dzisiaj rozmawiałem z pewnym swoim znajomym to tenże stwierdził, że może facet (Łazarz) gdzieś przeczytał, iż nic tak nie ożywia gazety, choćby i internetowej jak trup na pierwszej stronie. Odpaliłem tylko tyle, że trupy z reguły niczego już nie biorą, a ta mumia niepokorna jednak tak. Plus Coryllus za bezczelne opierniczanie każdego, kto nie kochał go dostatecznie mocno i był na tyle nieostrożny, że wlazł mu pod nóż. Brawo! To się nazywa wyczucie ludzi! I jeszcze mi tu ktoś bezczelnie wrzuca, że wyżej wymienieni przynieśli niebotyczną ilość wejść. Niby jak? W spluwaczkach? Bo Coryllus nie przyprowadził nawet połowy podkochujących się w nim panienek. W każdym razie uważam, że tych dwóch nijakich reklam nie uruchomili. Mech też nie.

Ale zostawmy: Łazarz pójdzie do papierowego Pińskiego, mołojecka sława jeszcze chwile potrwa, słynny KAT nie zdarza się dwa razy pod rząd, przyjdzie bryndza i cos trzeba będzie ze sobą zrobić. A mówiłem: posłuchaj pan starszych i "doświadczeńszych"... Kiedy? A pewnie będzie ponad rok temu. Zostawmy. Opara niczego nikomu nie sprzeda, biznesik upadnie, Janke z Salonu zachla się na śmierć z radości. Ktos komus powie "Zadanie wykonane, towarzyszu pułkowniku"? Byc może. Ale co mnie, szeregowego agenta Carramba Półtora z groźnej Krainy Deszczowców może to wzruszać...

Anonimowy pisze...

Ja bym się chciał dowiedzieć czegoś konkretnego na temat struktury własnościowej tego szemranego biznesiku. No bo można sie pogubic kto za co odpowiadał, kto komu i co był winien i tak dalej. Wiesz cos o tym?

M.Z. pisze...

Sam z siebie niespecjalnie. Nie chciałem byc udziałowcem, nie chciałem byc tam pracownikiem, z pisania tekstów wycofałem się ponad rok temu widząc co się dzieje. Ale ponieważ jak to się powiada nie ma takiej tajemnicy, która dzisiaj szeptana w podziemiach jutro nie będzie wykrzyczana z dachów polecam Ci ten tekst: http://acontrario.nowyekran.pl/post/86293,pytania-do-ryszarda-opary Sporo wyjaśnia, zwłaszcza w komentarzach, prawda? Od siebie tyle dodam, że parę razy w życiu miałem propozycję, by "rozbujać" coś w sieci tylko po to, aby to u szczytu powodzenia natychmiast sprzedać. Rozbujać przy pomocy cudzej darmowej pracy rzecz jasna, nadal w realu mnóstwo chętnych, którzy chcą zażyć mołojeckiej sławy w sieci. Opowie im się coś o zaliczonym stażu, sprzeda po udziale pięćdziesiąt groszy sztuka - i gra oraz buczy. To jest współczesna maniera bardzo częsta, na koniec oszukani sa rzecz jasna wszyscy, którzy w to weszli. I tylko jedna osoba zgarnia kasę, po czym czmycha gdzieś w krzaki i tyle. Nawet w tej chwili, dzisiaj, 21 stycznia, trwa w portalach zwiazanych z praca nabór naiwnych do takich działań. Nie wierzysz - sprawdź, na przyklad tutaj: http://www.infopraca.pl/praca/manager-projektu-internetowego-moderator-social-media/warszawa/7449912?utm_campaign=bi_alerts&utm_content=offer&utm_medium=email&utm_source=push_pl&utm_term=system_created&job_ids=8160182,7449912 Za kilka godzin to pewnie zniknie, wytłumaczą się pełna skrzynka zgłoszeniową, więc powielam:
Opis stanowiska pracy

Lubisz wyzwania?

Interesują Cię Social Media?

Masz mnóstwo pomysłów?

Siedzisz non stop w Internecie?

Śledzisz najnowsze trendy?

Codziennie jesteś na Facebooku?

Jeżeli tak - dobrze trafiłeś!



Dołącz do naszego zespołu! My rozwiniemy Twoje umiejętności, pogłębimy Twoją wiedzę!

Zapraszamy Cię na PŁATNY staż wakacyjny, po którym najlepsi zostaną z nami na dłużej!



OBOWIĄZKI:

- obsługa i prowadzenie Fanpage’ów na Facebooku

- współpraca z osobami prowadzącymi nasze serwisy tematyczne

- aktywizacja fanów i zdobywanie nowych

- monitorowanie działań użytkowników w mediach społecznościowych

- tworzenie reklam na Facebook'a

- kreowanie i realizacja działań angażujących (konkursy i akcje promocyjne)

- tworzenie strategii obecności naszych marek w mediach społecznościowych

- prowadzenie działań promocyjnych w mediach społecznościowych

- analiza, ocena i raportowanie kampanii

- przygotowywanie krótkich materiałów tekstowych i informacji prasowych

- analiza kosztów i efektywności prowadzonych działań;
---------------------------------
I co, ze niby nie mam racji, bo mowa wyzej o pieniadzach? Mówić można. Gorzej z placeniem. Ale jeśli chcesz sie przekonac na własnej skórze to zgłoś sie, na pewno Cię przyjma, im więcej osób tym dla nich lepiej.
Pzdr



Anonimowy pisze...

Co się czepiasz Mecha - wielki jest i za damo nie będzie przemawiał

M.Z. pisze...

Jasne! Przeczytałaś/przeczytałeś co tkwi pod jego nazwiskiem? To: były prezes UNFE i podsekretarz stanu w MF. Gołodupiec, prawda? Skrzętnie każdą złotówkę musi ściubolić, od każdego. Od gołodupców też? Pewnie, że też! Pecunia nie śmierdzi. My możemy zasuwać za darmo, tacy jak on zdecydowanie nie mogą. Któżby wtedy spijał "swemi usty" koniaki dla dobra klasy robotniczej?
M.Z.

Anonimowy pisze...

A co ty na to:
...MatiRani, 2013.01.21 o 02:15
Znalezione w Lebie:
Jedna z metod dzialania zydow jest wlasnie najpierw UWIARYGODNIENIE sie w srodowisku tylko po to aby wykorzystac to ZAUFANIE w krytycznym momencie dla zydow w celu przeforsowanie rozwiazanie ktore jest dobre dla nich.
Wiele lat temu czytalem ksiazke o podwojnym agencie angielsko-niemieckim ktory byl Polakiem i dzialal na terenie Angli w czasie II wojny swiatowej. W istocie byl on agentem angielskim ale niemcy mysleli ze tak naprawde dziala dla nich. Przez wiele lat dostarczal Niemcom informacje ktore zawsze byly prawdziwe. Raz tylko dostarczyl informacje ktore byly bledne i bylo to przed inwazja Amerykanow i Anglikow na Europe w 1944. Ta informacja i to ZAUFANIE ktore Niemcy mieli do tego agenta spowodowalo ze Niemcy niespodziewali sie inwazji w Normandii i w tym czasie. Mysleli ze bedzie to Can i tam trzymali swoje dywizje pancerne bo tak im powiedzial ten agent.
Oplaca sie bowiem dostarczac drugorzedne prawdziwe informacje tylko po to aby sie uwiarygodnic, i po to aby w KRYTYCZNYM MOMENCIE wypromowac zle rozwiazanie dla Polakow a dobre dla zydow.
------------------
I odpowiedź:
Mufti Turbanator, 2013.01.21 o 03:06
Jedna z metod dzialania zydow jest wlasnie najpierw UWIARYGODNIENIE sie w srodowisku tylko po to aby wykorzystac to ZAUFANIE w krytycznym momencie
Ale to przecież nie jest niczym specjalnym. Wyłącznym dla Żydów.
Poza tym najczęściej wystarczy zwykłe rozbijactwo :)
Pozdrawiam.
------------------
Możesz to jakoś skomentować?

M.Z. pisze...

Co ja na to? Krótko: że ktoś się uparł i żadne argumenty doń nie trafiają. Co mi z tego, że na przykład Tamilskie Tygrysy tak postępują czy postępowały na dawnym Cejlonie z Hindusami kontynentalnymi? Mamy z tym jakiś problem w Polsce? Nie. Mamy za to z mniejszością żydowską. Jeżeli ludzie chcą o tym właśnie rozmawiać – a chcą, to jest na piśmie – to czemu Mufti uparł się sprzeciwiać i stale wrzucać ten przysłowiowy problem tamilski? Tymczasem upór rodzi upór, spirala nakręca się coraz bardziej i jakiś element lub mnogie elementy nie wytrzymają obrotów tej karuzeli. Nie wiem po co to wszystko. Przestałem dzisiaj komentować w Polakach bo po prostu szlag mnie trafia. Parę razy w życiu zadano mi już pytanie typu „a dlaczego dwa i dwa jest cztery?” To dobra metoda prowadzenie czegoś w rodzaju rozmowy upierdliwej, nękającej. Bo wynik tego przykładu zawsze jest CZTERY – i ja nie widzę z kolei innej metody, jak uprzeć się, że to dokładnie tyle. I pomijać pytania czy mam na to świadków i czy tak samo widzą to Malgaszowie z Madagaskaru. Tam się powoli robi chora sytuacja i zaczynam podejrzewać, że może Mufti ma zamiar wszcząć jakąś większą aferę, po czym tupnąć nogą i oznajmić „To ja mam was w nosie, likwiduję portal i działajcie sobie sami!”. Nie, nie umrę z żalu, swoje wątpliwości jak widać wpisałeś/wpisałaś u mnie, faceta nie reklamującego się jako demokrata, z moderowanymi komentarzami.

Pzdr!