piątek, 4 stycznia 2013

Jeszcze w starym roku...



 …zrobiłem przegląd tematów Anno 2012. Dzisiaj do niego wracam. Smutne zajęcie. Było o oszustach internetowych, brytyjskich Igrzyskach i politycznych igrzyskach, patriotycznych uroczystościach, młodych i starych, konstruowaniu czasopism na papierze i w sieci, urlopach i cenach, niewybuchach, samochodach, niepotrzebnych śmieciach i życiu w ogóle. Czego bym się dzisiaj nie dotknął – już było. Nawet jeśli nie w tym roku to w kilku poprzednich.

Zaczynam się bać. Nie zdobyłem nowych przyjaciół, potraciłem kilkoro starych. W żadnym tekście nie chcę zmienić ni słowa, w niektórych wygładził bym to czy tamto zdanie. Konstrukcyjnie – nie merytorycznie. Część tych, którym poświęcałem swój czas i uwagę poza tekstami, niestety mówiąc wprost mieszka na niższych piętrach (i nie mam na myśli lokalizacji ich „apartamentów”) – no więc część z nich tak się przyzwyczaiła do tego, że uwagę i starania z  mojej strony uznali za mój obowiązek. Czeka ich smutne rozczarowanie. 2013 to będzie rok ostrych cięć. Już się zaczęło. I będzie jak u Hitchcocka, postaram się by napięcie rosło.

Wniosek pierwszy: niczego słowem nie zwojowałem dla siebie, paru odniosło wymierną korzyść. W 2013 zmienimy to! Handel? Tylko wymienny i symetryczny. Przysługi? Dla odwzajemniających się tym samym.

Wniosek drugi: hochsztaplerzy w nadchodzącym czasie będą wymieniani z imienia i nazwiska, także nazwy ich firm i innych szemranych przedsięwzięć. Przykro mi, panowie i panie, najwyższa już pora.

Wniosek trzeci: zero tolerancji dla prowokacji, prowokatorów i podpuszczaczy  - nawet jeśli ich czynności wydają się im błahe i nic nikomu nie szkodzące. Mylicie się – mnie to szkodzi. Zbyt wiele lat należałem do grupy łatwowiernych… I część tej łatwowierności jako otwarte serce chcę zachować. Prowokatorzy mi tu nie pasują. Skreślam!

Wyrzuciłem Panią M. Todd, stosowny inserat parę wpisów wcześniej. Za brak kontroli nad tym co czyni, zero zainteresowania własnymi produktami i ślepą wiarę, że gdy strzela się drobnym śrutem pojedyńcza kulka zawsze kogoś trafi. Proszę mi więcej niczego nie przysyłać, wpisałem Panią na listę osób nie chcianym w mojej skrzynce.

Polacy.eu.org… Mufti, jeśli będę chciał porównywać etykę talmudyczną i polską jak ją pojmuję – to będę to czynił bez ograniczeń. Nie zawracaj ludziom gitary czymś „uniwersalnym”, tak się składa, że nie jestem Szoszonem ani Eskimosem. Uniwersalny to jest wytrych, a nie klucz Yale. Mój dawny przeciwnik Mati Rani miał rację. Zależy Ci na wytracaniu ludzi? No to marny z Ciebie dowódca.

Dzisiaj to tyle.

M.Z.

Fot.  londyn.wp.pl
===============================================
PS. Listy-komentarze bez prawa do ich publikowania: owszem, szanuję takie zastrzeżenia. Co oznacza passus o Polakach.eu.org? Oznacza DEFINITYWNE WYCOFANIE SIĘ Z JAKIEJKOLWIEK TAM DZIAŁALNOŚCI. Nie będzie komentarzy, wejść itd. Przechodzę w całości do siebie, tutaj. Czy zapraszam wszystkich? Oczywiście NIE. Czego dotyczy pozostała część zastrzeżeń? Wkrótce Państwo zobaczą. 
M.Z.


5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ojciec sie ucieszy, ze nie jest sam, oto co napisal sobie na karteczca na ten rok:
Moje maksymy na ten rok sa:

NIE REZYGNOWAC
NIE USTEPOWAC
NIE ODPUSZCZAC NI SOBIE NI INNYM

Bede ich przestrzegal

I tak mi dopomóz Bóg
( po staropolsku )
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Dobra, dobra, panie Marek, w ten jednak sposób działając ograniczasz pan sobie pole możliwego manewru, czy dyskusji. Nie szkoda to panu?

M.Z. pisze...

Ani, ani! Nie, nie szkoda. I składa się na to wiele powodów. Pierwszy taki, że nigdy nie było moją ambicją przemawianie do milionów, czy wdawanie się w jałowe spory z każdym, kto miał na to ochotę. Nie szkoda mi odtrąconego Salonu24 i nie szkoda Nowego Ekranu – bo pewnie nie tylko ja widzę co się tam wyprawia i w jakim kierunku to poszło. W tym ostatnim wypadku proszę mi wskazać pożytek płynący z wymieniania niedoskonałości umysłowych na przykład braci Pińskich? Ile by to musiało pochłonąć energii… A uważam, iż wyczucia czasu, proporcji i stylu pewnych ludzi nauczyć się nie da, wymienionych pewnie nigdy. Więc po co tam ja z jakimiś wpisami? Po co mi spory z czerwonolicym i czerwono-myślnym Celińskim na Salonie? Oj, wiem, że go dzisiaj tam nie ma, słuszny wybór, do skansenu i nie wyłazić z ukrycia! Wymyśliłem sobie nawet, że wikłanie ludzi w podobne pyskówki to zupełnie niezły pomysł na kanalizowanie tych treści, które rządzącym w ten czy inny sposób nie pasują. Czy jadąc dalej poniosłem jakąkolwiek stratę narażając się temu lub owemu blogerowi z Polaków. eu. org, który publikuje swe odkrycie, iż nie rozumie do końca o czym ja piszę. Miły! Niczym nie zawiniłem Twojej niedoskonałości umysłowej! Tak masz i podejrzewam, że już inaczej mieć nie będziesz…
Jak więc widzisz drogi respondencie – to wszystko poważne powody, przynajmniej dla mnie ważne. Z ukłonami!
M.Z.

Mati Rani pisze...

Marku, "spory o pierdoly" rzeczywiscie sa strata czasu. I manipulacja populacji aktywnych. Wpuszczanie w maliny sterylnych dyskusjii moze byc nie tylko zwykla glupota ale i i sterowaniem. Czas jest w ograniczonej ilosci nam dostepny i stracony na fanzolenie nie zostanie uzyty do obrony czy walki w infowar.
I o to chodzi, i o to chodzi... nieprawdaz?

M.Z. pisze...

Oj prawda, prawda! Zwłaszcza że w moim wieku okrutnie szybko ów czas ucieka. Za sieć wzięli się najwyraźniej specjaliści pierwszej jakości, toczą się naprawdę poważne wojny i chyba powoli, bo powoli, ale nadchodzi czas miecza. Stąd moje postanowienie selekcjonowania tematów, którym warto uwagę poświęcać, nacierać albo bronić. Czy ja się tego obawiam? Oczywiście że się obawiam! Najokrutniejsze są właśnie wojny domowe, bez wyraźnej linii frontu i barwy żołnierzy stron. Wiec muszę energię w całości nie trwonić, a magazynować.
Ukłony i pozdrowienia Noworoczne!
M.Z.