czwartek, 24 stycznia 2013

ŻARŁO, ŻARŁO - AŻ ZDECHŁO...



O co się ostatnio spieraliśmy? W istocie o prawo do krytyki świata wokół, nawet z jego „antysemickimi” (co niesłuszne!) wskazaniami. Rzecz stała się dokładnie w momencie, w którym na rynku ukazała się książka Ziemkiewicza „Myśli nowoczesnego endeka” i kiedy na kilku portalach, które miałem zwyczaj odwiedzać wylegli jak spod ziemi propagatorzy tezy, iż win za współczesność nie wolno szukać w pierwiastkach żydowskiego zarządzania Polską, ale w samych Polakach. Aż prosi się dodać w tym miejscu, że kłania się michalkiewiczowskie "nieistnienie jest najwyraźniej wyższą formą obecności".

Ziemkiewicz napisał coś, co po raz kolejny dowiodło, że jest bystrym obserwatorem i z całą pewnością odpowiadało by mu miejsce czołowego publicysty prawicy, ale też że nie ma też pojęcia o tym, jak politykę uprawiać. Ta bowiem ze swej natury nie może poprzestawać na syntezie żalów i pretensji do świata, choćby i najsłuszniejszych – ale WINNA WSKAZYWAĆ KIERUNKI DZIAŁANIA I SPOSOBY ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW.

Wszystkie te spory w zaczarowany sposób krążą wokół definicji nadzwyczaj trudnych, z nieostrymi brzegami i płynnymi granicami. Wokół ustaleń, które nie istnieją, a może nawet istnieć nie powinny. W istocie chodzi o NARÓD. O matematyczne, precyzyjne nazwanie co jest narodem - a co nim nie jest. Wielu próbowało – wszyscy zęby potracili. Mało ludzi nawet bywałych w materii narodowych tekstów fundamentalnych potrafi zbliżyć się do tego problemu i przyczyna jest tu naprawdę prosta. Leży na wierzchu – ale nikt nie chce zobaczyć CO LEŻY. Otóż w doktrynie nacjonalistycznej takich działań po prostu się nie prowadzi! Naród to wartość, nie opis. Ba, wartość najwyższa!

W tym miejscu wypada mi polecić tekst blogera niejednokrotnie już  na NE zmieszanego z błotem – ale też blogera piszącego prawdę o tym problemie. Jest tutaj: http://mediologia.pl.nowyekran.pl/post/86626,ziemkiewicz-polski-puzadysta  Proszę zwrócić uwagę na ten fragment:

„… Co było podstawą myśli politycznej endecji? Pojęcie Narodu – ale i tu tkwi paradoks – w doktrynie nacjonalistycznej nie ma miejsca na poznawczy stosunek do narodu. Naród jest to pojęcie nie należące do opisu świata, lecz do hierarchii wartości, wartości zaś się nie poznaje, lecz przeżywa. Naród jest wartością najwyższą, nie wymagająca żadnych uzasadnień. Tak rozumiana zasada narodu jako absolutu, wartości najwyższej nie wymagającej żadnych uzasadnień jest fundamentem nacjonalistycznej wizji świata. Zwracam uwagę, że nacjonalizm z definicji – w swej fazie początkowej – wchodził w nieuchronna konfrontacje z katolicyzmem, dla którego wartością najwyższą jest Bóg…”

Zostawmy Ziemkiewicza i Piotra Piętaka, autora wyżej przywołanego fragmentu. W codziennej praktyce funkcjonowania platform dyskusyjnych związanych bezpośrednio z polityką mało jest specjalistów, którzy są w stanie unieść ciężar dyskusji związanych z tymi problemami. I nie żeby żarliwości im brakło! Raczej solidnych podstaw lektury oryginałów i pewnej wiedzy natury filozoficznej. W przedmiocie rozważań o cechach i przywarach narodowych nie wystarczy wejść na skrzynkę po jabłkach i zacząć wykrzykiwać „Uspokójcie się, nie czas szukać wad u żydów, lepiej poszukajcie ich u siebie!” Tacy „specjaliści” rychło przekonują się, że pełno wokół ludzi z twardymi pięściami, a błąd, jaki popełniają jest praktycznie nie do odrobienia. Upadają blogi, upadają portale i nie ma znaczenia, że „to porządni ludzie, napracowali się w przeszłości wiele…” I co z tego? Publika, dyskutanci biegli w świecie ikon (też było o tym wczoraj) traktują ich jedną z nich: prowokator, fałszywiec. Pisałem o tym wczoraj i przedwczoraj, nie widzę sensu wiecznego powtarzania się. Dzisiaj wracam do sprawy po to, by ją zakończyć. Mam też inne cele i zainteresowania, niż wyłącznie walka z uparciuchami.

M.Z.


Brak komentarzy: