środa, 25 stycznia 2012

Pogarda


Nie będzie wbrew pozorom o słynnym filmie z BB. Raczej o dwóch gestach rządu, który od dawna i przez wielu nazywany jest okupacyjnym. Pierwszy to „dezaprobata” wobec obywatelskiej niezgody dotyczącej sprzedaży naftowego koncernu Lotos. Drobiazg: podpisało ów akt niezgody ledwie 150 tysięcy osób, więc dla Rozkosznego Donaldinho to rzecz bez znaczenia. Co mu tam jakieś „nieliczne grupki oszołomów” będą psuły interes… Druga sprawa: oczywiście powszechna dezaprobata dla ACTA. Rozlana dokładnie po całym kraju, liczebna, a co więcej wyrażana przez obie skrajne organizacje polityczne Polski: lewaków i prawicę. Stała się rzecz niesłychana! I jedni i drudzy doszli do wniosku, że koleżka premier jest dla nich większym zagrożeniem, niż oni dla siebie nawzajem. Wobec każdego z opisywanych zjawisk władza zachowuje się w sposób, który da się określić jednym mianem: pogardy właśnie. Dzisiaj pogardliwy gest skupia się na protestujących wobec rzekomo antypirackiej ustawie ludziach. W istocie zdaje się już całkiem pewnym, że ta sama postawa dotyczy każdego innego rządowego działania. Tak – recept również.

Wojciech Cejrowski w swoim tekście (http://rebelya.pl/post/707/cejrowski-trzeba-obalic-rzad-ktory-chce-podpisa) pisze o tym tak:
„…Nawet lewacy zaczynają się orientować, że Tuski to zagrożenie. Nawet lewacy zaczynają się orientować, że wrogiem nie jesteśmy my katole, narodowcy, homofoby, tylko władza. Z lewakiem mogę żyć na jednym osiedlu; nie lubię go, nie cenię jego poglądów ani stylu życia i tu się kończy konflikt. Wojna między nami zaczyna się dopiero wtedy, gdy ponad nami pojawia się władza. To władza napuszcza ludzi na siebie. To władza jest inżynierem konfliktów. To władza wydaje zezwolenia na dwie manify na tej samej ulicy o tej samej porze…”

Zanim pozwolę sobie na wyrażenie własnego zdania jeszcze jeden cytat, z Michalkiewicza (http://dziennikarze.nowyekran.pl/post/49508,st-michalkiewicz-logofagowie-atakuja-internet)
„… Tym razem na świecie pojawiła się reakcja; na razie słaba – ale jak wiadomo – omnia principia parva sunt, więc ani jedna, ani druga strona nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ciekawe, że reakcja pojawiła się również w naszym nieszczęśliwym kraju, chwiejącym się w posadach od wojny na górze między okupującymi go bezpieczniackimi watahami. Anonimowi hakerzy zablokowali strony wszystkich konstytucyjnych organów władzy tubylczej. Umiłowani Przywódcy w osobie ministra Grasia udają, że nic się nie stało i robią z siebie idiotów, ale pewnie dlatego, że jeszcze nie wiedzą, co na ten temat myślą - mogli sobie przeciez pomyśleć, że skoro tak, to może ci sami hakerzy wcześniej weszli sobie niepostrzeżenie na różne strony, pozostawiając tam bomby z opóźnionymi zapłonami?...”

Są w sieci oczywiście inne opinie, nawet podpisani z imienia i nazwiska blogerzy twierdzą tu i ówdzie, że protesty są o tyle niemądre, iż decyzje już podjęto i wyjście na ulicę w słusznym czy niesłusznym oburzeniu może przynieść co najwyżej duże sińce od policyjnych pał. Tak jak dzisiaj przyniosło w Kielcach, mieście raczej mało znanym z ulicznych demonstracji. Powiem wprost: staram się nie słuchać i nie czytać podobnych banialuk, ponieważ nie dowodzą one (jak utrzymują ich autorzy) sokolego wzroku i przenikliwego umysłu, raczej niewolniczej mentalności. Nie chcesz bratku iść – to nie idź, wolna wola, zaparkuj dupsko w jakim wygodnym miejscu, odgryź kapsel flaszki i nie zawracaj innym głowy! Siłą bowiem nie znających się ludzi nie jest popieranie twojego zdania, ale wyrażanie własnego! Ostatni Marsz Niepodległości pokazał to dowodnie – żeby nie wiem jak kłamać, zniechęcać do uczestnictwa, kręcić na temat przebiegu, prowokować przy pomocy tajniaków podpalających specjalnie ustawione auta - rzecz się stała i pokazała siłę spokojnej zbiorowości.

Co dalej? Słoneczko Peru wydaje się mocno wierzyć w siłę pancernych dywizji, które jakoby za nim stoją, szwadronów przebiegłych agenciaków i policyjnych prowokatorów (niektórych znamy już z licznych fotek) – i wreszcie braku woli tych, co to muszą spłacać kredyt i wolą pilnować świeżo zagrabionego, niż dbać o cokolwiek publicznego. Proszę bardzo, trawestując pewne powiedzenie tyle mam od siebie, że pycha zawsze idzie o krok przed upadkiem. Tuba Czerskiej już nie działa w tym stopniu, co jeszcze kilka lat temu, ramiona finansowych nożyc rozwarły się zbyt szeroko i nawet „idioci adamowi” widzą, że coś tu nie pasuje, nie gra, brzmi fałszywie. A i reszta zdaje się potwierdzać inne powiedzenie: mów mi do ręki, nie do ucha. Przemówiono im do ręki - mocno tę rękę kalecząc, a portfel grabiąc.

M.Z.

PS. Ostatnia informacja, przeczytana 26 stycznia: Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu, lewaczka pełną gębą, właśnie wystosowała do Boniego żądanie, by ten wyjaśnił skąd wziął się pomysł dyspozycji rządowej, by podpisać coś, co może być niezgodne z polską konstytucją. To mówię a propos twierdzenia zawartego w tekście wyżej, iż nawet lewacy zorientowali się kto jest dla nich większym zagrożeniem. I że to nie jest żadna tam prawica, ale Słoneczko Peru właśnie...

Brak komentarzy: