sobota, 21 stycznia 2012

Fanatycy „rozumu” i „wiary” – a niech was…


Ludzi mnie podobnych jest naprawdę sporo. Coś piszemy, o czymś opowiadamy – i bierzemy w skórę od obu stron ideologicznego sporu. Ortodoksi obu stron drą mordy: to nie nasi, ukamieniować, zniszczyć! Straceni dla środowisk ultra-katolickich, wrogo istniejący dla jeszcze żywych lewaków… Poruszamy się jak wampiry i złe duchy w krainie cienia.
*
Po raz pierwszy poszedłem na dywanik miejscowego sekretarza organizacji partyjnej w połowie lat siedemdziesiątych. Starannie unikałem opisywania triumfu socjalizmu nad innym świętami – więc stwierdzono, że coś trzeba ze mną zrobić. Z tamtej strony padały wzniosłe słowa: jest nas miliony, daliśmy ci pokój, prąd i telewizję, namawiamy wyłącznie do wspólnych intelektualnych działań na rzecz najdoskonalszej doktryny politycznej świata – a ty draniu nie chcesz wykrzesać z siebie dość zapału? Nie jesteś Polakiem! Politruk gadał, a im więcej bzdur mówił, tym bardziej się zapalał. W końcu wyrzucił mnie z gabinetu. Z tego co wiem wyjął flaszkę i solidnie sobie pociągnął. Oto znów dokonała się materialistyczna ewangelizacja grzesznika! Za to warto wypić…

W istocie wypił bez powodu. Nikt mi nie dał prądu i pokoju, a najdoskonalszą doktrynę świata jak miałem w dupie przed wizytą, tak i zostało po wizycie. Certyfikat socjalistycznego Polaka do dzisiaj mnie nie interesuje…
*
Stan wojenny, moja córka ma ledwie rok, brakuje mleka i dziecięcych kaszek. Wpadnij do kościoła, coś tam mają, sąsiedzi już dostali… Wpadam. Sporych rozmiarów siostra zakonna prosi o dowód osobisty. Sprawdza z jakimś zeszytem. Nie, dla ciebie nie mam! Idź sobie za żółte firanki. Ale ja nie mam uprawnień do sklepów dla partyjnych wybrańców! No to masz chłopcze problem. Pewnie znów za mało żarliwości. Trudno. Wzdłuż kościelnego muru Kowalski targa duże, metalowe puchy Milupy. Rano leje aresztantów, wieczorem jest wierzący – to ma. Odkupuję wszystko za litr dobrze pędzonego bimbru własnej produkcji. No dobra, może i nie byłem zbyt żarliwy. Mam za to różne przydatne w kryzysie umiejętności. Przeżyję jakoś…
*
Mijają lata, jest zima, dzwoni komórka. Słuchaj, jestem bardzo zaziębiona, nie mogę wyjść na śnieg, czy możesz wpaść do kiosku i kupić mi Wyborczą? Nie mogę, nie wezmę tego do ręki za skarby świata! No wiesz, jesteś po pierwsze nieuprzejmy. A dalej to ja już się nie dziwię, że ci się tak nie układa i wchodzisz bez przerwy z kimś w konflikty. Gdybyś miał w sobie więcej zrozumienia, gdybyś był bardziej otwarty na współczesność i rozum – byłoby ci na pewno łatwiej…
*
Nowy Ekran, nie tak dawno: „…Zablokowałam LCD bo to ktoś niechętny Kościołowi, a takiego kogoś nie uważam za Polaka, ani za członka cywilizacji chrześcijańskiej, ale jakieś obcej, więc szkodnika z którym nie ma mostów i każdą rozmowę rozwali, co już nieraz tu miało miejsce.
Pozdrawiam...”
Kto to? Circ. W materiale z linkiem http://circ.nowyekran.pl/post/4379,rzad-i-nierzad Kto jej dał prawo certyfikacji Polaków? Pewnie leżało na ulicy - więc sobie wzięła sama...
*
Czy znów mam iść do kąta? Dobrze, pójdę. Ale nie po to by się tam zastrzelić z łuku dla huku, zasmucić na śmierć, klęczeć na grochu. Po to, by wyjąć stamtąd kij i komuś zdrowo kota pogonić. Wystarczy was, fanatyków, jak na moją cierpliwość!

M.Z.
fot. polishyourpolish.org.uk

Brak komentarzy: