poniedziałek, 7 listopada 2011

Kapral Dorn podżega do wojny?



Zaczęło się od wpisu w Salonie24 pt. „ATAK RAKIETOWY POTRZEBNY OD ZARAZ”. Szalony sam z siebie czy po testowaniu napitku z szalejem? To jest pytanie, które po lekturze tytułu nasuwa się jako pierwsze. Po pierwszym czytaniu całości wrażenie mija. W jakimś sensie to chłodna analiza tego, co zrobić można, a co zrobić się zdaniem Dorna powinno. Niestety po drugim czytaniu wraca sztywność włosów zjeżonych kompletnie i w całości – z innego powodu. Więc o życiu ludzkim można tak rozmawiać? Tak miliony przesuwać, gubić w atomowej pożodze i zamieniać w popiół?

Początek godny Hitchcocka: „…Iran bliski jest realizacji swojego programu atomowego, a Izrael ze wsparciem USA i Wlk. Brytanii poważnie rozważa prewencyjne powietrzne i rakietowe uderzenie na Iran, niczyjej uwagi w Polsce, jak mi się zdaje, nie przyciągają. Najzupełniej niesłusznie. W polskim interesie jest, by prewencyjne uderzenia na Iran nastąpiło raczej szybciej niż później. A poniżej krótkie uzasadnienie tej opinii, która dla miłujących pokój Polaków może się wydawać szokująca…”
I uzasadnienie tej paraliżującej teorii: byłem w Komisji Zdrowia, przeniosłem się do Obrony Narodowej, doszedłem do wniosku… Lubi szokować, prawda? Z tematyki leczenia do tematyki zabijania. Rozwój czy uwstecznienie? Zostawmy, nie jestem psychiatrą, żaden mój wniosek nie nabędzie siły poważnej diagnozy. Znajduje się tu wszakże element, na który szczególnie jestem uczulony – reminiscencja z lat ponoć minionych, czyli z lat komuny. Podpadnięty poseł czy minister nie bał się definitywnego oderżnięcia tyłka od stołka. Obowiązywała przecież zasada, że gdy się spieprzy turystykę, to idzie do przemysłu węglowego. Porażka tamże – i do handlu detalicznego. Nie udało się: dramat, pozostała już tylko placówka zagraniczna. Może jakaś ambasada, może biuro handlowe… W każdym razie krzyż pluszowy, a i zesłanie dobrze płatne. Wicie-rozumicie: wrócicie jak przyschnie. I wracali. Podobnie jak Dorn, oficjalnie żywcem pogrzebany – wraca uprzednio „dochodząc do wniosków”. Skąd ten pozornie szczwany sześćdziesięciolatek tak dobrze to zna? Zgłupiał czy gra na całego? Źle czy dobrze byle po nazwisku? A może to po prostu takie sowieckie rozpoznanie bojem?
„…Pokój na Dalekim Wschodzie niebezpiecznie przypomina pokój w Europie przed 1914 rokiem. Nie sądzę jednak ( i tu znów nie jestem osamotniony), by do takiego konfliktu doszło w czasie krótszym niż 10-15 lat. Inaczej rzecz się ma z zarzewiem wojny, którym jest atomowy program irański. To kwestia roku, dwóch, najdalej pięciu lat…”

Diagnoza jak diagnoza. Czytałem mądrzejsze i znam głupsze. Ta jednak jest wyjątkowa. Zbudowano bowiem na niej kompletne dalsze dywagacje, co rusz przetykane opiniami właściwie skądś znanymi: „…Izrael musi dokonać uderzenia prewencyjnego… USA muszą go wesprzeć – to także rzecz oczywista…”. Skąd pan to wie, panie Ludwiku? Nie widzi pan co się tam, w tej Ameryce właśnie wyprawia? Kowboje mają dosyć. Indianie też. Latynosi mają dosyć. Wszelkie inne mniejszości, prócz rzecz jasna tej wybranej – też mają dosyć. Właściwie pies czuje się zmęczony – ogon zbyt intensywnie nim machał w ostatnich latach. A przy okazji kradł ile wlezie, oszukiwał i doprowadził do dramatów w setkach tysięcy rodzin pozbawionych dachu nad głową. Myśli pan, że z nudów pojadą do Teheranu? Amerykańskie babcie też?

No i Polska, ta ziemia jakże według Dorna spragniona jego jasnej wizji i krystalicznego dążenia. Dlaczego Polacy powinni sobie życzyć szybkiego uderzenia na Iran? Słuchajcie ludkowie: bo tak Dornowi wyszło na bazie diabolicznego myślenia o przebiegłości, jaką należy zaszczepić ludziom i polskiemu rządowi! Mówi wprost: „…jak mawiali starożytni Grecy, „Ateny wzywaj, ale i głową ruszaj”. Polska powinna wysłać jasny sygnał, że jest za jak najszybszym prewencyjnym uderzeniem na Iran i tak będzie działać w polityce międzynarodowej. Powinna też dać jasno do zrozumienia, że będzie przeciwna prewencyjnemu uderzeniu na Iran, jeśli nastąpi ono po przekroczeniu „masy krytycznej” wspieranego przez Niemcy i Francję procesu modernizacji sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej…”

Pyszne, prawda? Ale cokolwiek byście nie powiedzieli – przede wszystkim koszerne. Tak, polityka jest także sztuką udawania, stwarzania pozorów. Tym razem jednak w swojej propozycji Dorn przebija nieboszczyka Schopenhauera tak z pięć długości. Dzisiaj macie zachwycać się tym – jutro wrzeszczeć na to BE! Już wiecie dlaczego. A jeśli nie wiecie – to morda w kubeł. Talmudyczne myślenie i erystyczna interpretacja… Brawo! Osiągnięcie genetyki: k…wa skrzyżowana z helikopterem, lata w miasto!

Jest tam jeszcze parę uwag o polskiej przestrzeni powietrznej. Nie warto czytać – nawet puszczające latawce dzieci mają w tej materii więcej do powiedzenia. Zdaje mi się zresztą, że to w ogóle nie o to chodzi. Miał autor puścić głośnego bąka i zbadać co zgromadzeni na to – rozkaz wykonał. Smród jak się patrzy! I w tym smrodzie porażająca dezynwoltura: i co z tego, że zginą miliony ludzi? I co po tym, że doradca każe Polakom pakować się we wstrętną moralnie aferę bez sensu dzisiaj – fizycznie może jutro? „…Polska obrona powietrzna i przeciwrakietowa prawie nie istnieje (poza 48 F-16). A to oznacza, że nie będziemy w stanie skutecznie przeciwstawić się naruszaniu naszej przestrzeni powietrznej…”

Na Salonie24 sporo komentarzy. Wymienisz element pochodzenia autora wpisu – ban. Powiesz coś o talmudycznym myśleniu – wynocha. Ktoś tam nieśmiało napomina, że te słynne polskie F-16 żeby nie wiem jak się starały - przed rakietami Iskander rozmieszczonymi pod Kaliningradem i tak nikogo nie obronią. Ban! Wije się i kręci były pan słynnej Saby jak rozdeptywana dżdżownica. Mamy wierzyć: trzeba napaść na Iran, bo wkrótce każą nam chodzić w turbanach. Przylecą niedobrzy na latających perskich dywanach – i zniewolą do imentu. Gewałt, gewałt!

Klasa polityczna… Tak, taką mamy i z jej pomysłami musimy się liczyć. Efekciarstwo w gruncie rzecz służące ośmieszaniu śmiałego myślenia, badanie co na banialukę ludzie powiedzą, może jest gdzieś jakaś szczelina, w którą niezagospodarowany „trzeci bliźniak (tak go naprawdę kiedyś nazywano!) odkryje i zechce się wcisnąć. Jeden z blogerów w swoim komentarzu już w Nowym Ekranie wspomina o „Szpitalu na peryferiach” i doktorze Sztrosmajerze. Czy masz Szanowny na myśli uwagę o głupocie, gołębicy i fruwaniu?

M.Z.

Brak komentarzy: