Szanowni! Krótka piłka: poniżej propozycja pisma do Prezydenta Warszawy w sprawie naszego domu. Trzy dni na wniesienie uwag i poprawek. Jeśli ich nie będzie - wysyłamy w tej wersji. Sprawa pilna nie dlatego, że od 1 stycznia stanie się cud i zaczniemy żyć jak ludzie w ludzkiej kamienicy. Bardziej chodzi nam o to, by odpowiedź nadeszła przed ustaleniem zasad działania nowej ochrony i nowego dozorcy. Prawdą jest też i to, że konkurencyjna organizacja lokatorska podobne pismo przygotowała i najpewniej już wysłała, po raz kolejny uznając, iż lokatorzy to ci, którzy się z nimi zgadzają, nie zgadzający się nie istnieją. Żadnego ogólnego zebrania nie było również. Niech tam, nie będę o to kopii kruszył. Potrafimy rzecz całą ująć lepiej. Nasza struktura ma jawne, a przede wszystkim krótkie drogi wewnętrznej komunikacji i niczego nie czyni przed opublikowaniem tekstu pośród Członków Stowarzyszenia. Zatem: czytajcie, komentujcie, dodawajcie lub skracajcie. Pamiętając: TRZY DNI!
====================================================
Stowarzyszenie Lokatorów
„Po Drugiej Stronie – Abramowskiego 9”
Prezes – Katarzyna Borzym, lokal 26
Rzecznik – Marek Zarębski, lokal 10
Szanowny Pan
Andrzej Jakubiak
Zastępca Prezydenta
m.st. Warszawy
ul. Miodowa 6/8, pok. 11
00-251 Warszawa
Wielce Szanowny Panie Prezydencie!
W ostatnim czasie na Pańskie ręce skierowane zostało pismo przedstawicieli lokatorskich naszego domu, to jest kamienicy na ul. Abramowskiego 9. Podstawowym postulatem jego autorów jest obniżenie czynszów w naszych lokalach do poziomu adekwatnego wobec stanu technicznego budynku i obecnych sposobów jego utrzymania. My, niżej podpisani przedstawiciele drugiej z istniejących organizacji lokatorskich w całości popieramy opinie naszych sąsiadów, z zaznaczeniem wszakże, że jest to poparcie dotyczące wyłącznie poziomu czynszów: domagamy się tej obniżki mniej więcej z podobnych powodów. Jako ludzie konkretni postulujemy poziom czynszu regulowanego, to jest w chwili obecnej 3,80 zł za metr kwadratowy powierzchni mieszkalnej – bez rezygnacji z praw przysługujących każdemu lokatorowi czynszówek warszawskich. W szczególności dotyczy to sposobów utrzymania substancji materialnej domu, sposobów komunikowania się z DOM i ZBK, systemów najmu dozorców i ochroniarzy, terminowych rozliczeń finansowych z lokatorami itd. Niżej pozwolimy sobie szkicowo nakreślić obszar problemów, z którymi potykamy się każdego niemal dnia, a które naszym zdaniem nie tylko nie mają prawa istnieć, ale też prowadzą do rażącego marnotrawstwa środków finansowych miasta. Niestety odpowiadają za ich istnienie urzędnicy Panu podlegli.
O stanie technicznym budynku najlepiej mówi ekspertyza techniczna, dokonana przed kilkoma laty na zlecenie ZBK-u. Dokument ten został przesłany na Pańskie ręce na początku roku 2007. W tym miejscu możemy tylko dodać, że żadna z usterek tam wymienionych z oczywistych przyczyn nie uległa samonaprawie – pojawiły się za to kolejne. Sposoby ich usunięcia zaproponowane przez administratorów okazały się nie do przyjęcia, miedzy innymi dlatego, że nie istnieje prawo zmuszające lokatora do wykorzystania urlopu wypoczynkowego na pilnowanie robotników – nadto urlop ów administratorzy zamierzali wmusić lokatorom w terminach, które sami chcieli wybrać. Ludzie starsi i mniej sprawni mieli przestawiać swoje meble we własnym zakresie, a fakt mieszkania przez kilka tygodni na pobojowisku rzeczy osobistych, farb, kafelków, szpachli i zablokowanych mebli był dla osób proponujących tę zabawę czymś zwykłym i oczywistym.
Na ten problem nałożyła się też pamięć poprzednich remontów wykonywanych w naszej kamienicy mniej więcej dwa lata po oddaniu jej do użytku. Wymieniono wówczas WSZYSTKIE elementy ceramiczne w całym domu - po prostu nie były przyklejone do ścian. Nie dość, że zrobiono to w sposób URĄGAJĄCY zasadom sztuki budowlanej, to przyjęto zakres prac zupełnie niewspółmierny do usterek występujących w poszczególnych lokalach. Wysokie komisje techniczne nie chciały widzieć odpadających tynków na sufitach mieszkań i klatek schodowych (jeden z tych ładunków o mało nie zranił poważnie ochroniarzy pozostających na klatce I – z sufitu oderwało się KILKADZIESIĄT kilogramów źle położonego tynku), odspojonej ceramicznej podłogi i wielu innych mankamentów, w różnym stopniu występujących w różnych lokalach. To wszystko ujawniło się w latach następnych – i ujawnia nadal. Czarę goryczy i nieufności wobec zleceniodawców prac remontowych i wykonawców przelała obserwacja poczyniona w roku 2005. Otóż administratorzy zlecili ekipie budowlanej dokonanie prac osuszających fundamenty na początku zimy. Terminy były napięte, materia oporna – słowem zakończono rzecz cała wsypując do dołów ziemię rozmrażaną palnikami gazowymi. Cóż, powie ktoś, w końcu była zima z trzaskającymi mrozami... Ale czy tak powinni działać inżynierowie budowlani?
Nasz dom ma ochronę zafundowaną nam przez ZBK Irysowa 19. To ZBK jest autorem umowy określającej zakres działania ochroniarzy. Za usługę pobierane jest wynagrodzenie blisko 10 tysięcy złotych miesięcznie. W zamian otrzymaliśmy (a może ZBK otrzymał ? – uparcie twierdzą, że ochroniarze to nie nasza sprawa) drzemiący w schowku na szczotki klatki pierwszej oddział przemiłych, choć najczęściej przygłuchych staruszków nie mających pojęcia kto, co, kiedy i dlaczego. Jeden z nich, na każdej zmianie, ma statutowy obowiązek pilnowania... automatycznego systemu przeciwpożarowego! Próby zmiany zakresu umowy spotkały się ze stanowczą odmową ZBK-u.
Nasz dom ma więc takich ochroniarzy – ale nie ma dozorcy. To znaczy administratorzy wynajęli firmę zajmującą się teoretycznie sprzątaniem, ta za mniej więcej 1500 zł miesięcznie ma utrzymywać porządek w naszym domu. Ale nie robi tego, ponieważ najęta do tych obowiązków osoba otrzymuje 400 zł miesięcznie i wpada do nas dwa razy w tygodniu na jakieś 30 – 40 minut. Skutki tej działalności dowolna komisja może sprawdzić w dowolnej chwili. Jej członkowie winni jednak ubrać się w stosowne stroje ochronne. Jeżeli nasze wyliczenie jest prawidłowe to 1100 zł ulatnia się nie wiadomo gdzie, zwłaszcza zaś nie wiadomo po co.
Wielce Szanowny Panie Prezydencie! Ta opisana skrótowo całość śmie nazywać się domem komercyjnym. Mamy płakać i płacić. I broń Boże nie protestować! W zapomnienie poszedł już fakt, że zanim przystąpiliśmy w swej naiwności do przetargu mającego wyłonić trzon lokatorskiej kadry „komercyjnego domu” na ulicy Abramowskiego 9 oddaliśmy do dyspozycji ówczesnej Gminy Centrum poprzednio zajmowane lokale. Wyremontowane tak, jak nigdy nie były remontowane przedtem ani potem. Zadbano o to, by z każdego wycisnąć ostatnią złotówkę, by w krzywych domach ściany były proste, a podłogi świeciły się jak... w pałacach. Niżej podpisani od lat twierdzą, że dokonano wobec nas rodzaju szalbierstwa – sprzedano nam nie ten towar za nie te pieniądze. Dzisiaj chcemy zwykłej, ludzkiej sprawiedliwości. Nazywania rzeczy po imieniu – złe jest złe, dobre to dobre. Mamy kiepski dom – nie możemy płacić zawyżonych kwot najmu. Ani jedno pismo lokatorów w ciągu minionych siedmiu lat nie traktuje o tym, że od jutra chcemy mieć fontanny i kominki w każdym pokoju. Nie mnożymy roszczeń, nie stopniujemy w górę oczekiwań. Przykro nam jednak patrzeć jak coś, co mogło by być porządnym domem wpada w nicość, jak źle administruje się tym co jest, jak nie chce się pojąć, że obywatel ma prawo być obywatelem świadomym, jak tego obywatela nie chce się po prostu wysłuchać. A mieszkają u nas ludzie jak to zwykle bywa różni – ale też znakomici ekonomiści, menadżerowie, dziennikarze, bankowcy, urzędnicy administracji rządowej i samorządowej. Ci mają wpisany w swój status inteligentów obowiązek myślenia i działania na rzecz wspólnego dobra. Co nieśmiało usiłują czynić powyżej w piśmie do Prezydenta swojego Miasta...
Z wyrazami głębokiego szacunku
Katarzyna Borzym, Prezes Stowarzyszenia „Po Drugiej Stronie – Abramowskiego 9” (lokal 26)
......................................
Marek Zarębski, rzecznik Stowarzyszenia (lokal 10)
......................................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz