środa, 21 listopada 2007

Epidemia?


Na wszystkich trzech klatkach schodowych zginęły z wind ozdobno-ochronne poręcze. Dzisiaj pomiędzy 16.45 a 17.45 na klatce pierwszej. Sprawa zgłoszona na policję uznana będzie pewnie za przestępstwo o niewielkim wymiarze finansowym. Dla społeczności domu wymiar ów jest zgoła inny: oto bowiem ktoś spycha zbiorowość w kierunku slumsów. Dom z windami pozbawionymi ozdobnych poręczy wygląda jak... no właśnie, jak? Marnie. Jak skansen, po którym grasują mali i więksi złodziejaszkowie? Chyba tak. Niektórzy zostawili nawet swe podpisy, jakże charakterystyczne – zawsze przy wejściach na parterze i zawsze wyryte na ścianie w ten sposób, by nie można było całości głupoty zmyć.

Istnieje teoria, bardzo zresztą uzasadniona, że złodziejem jest niestety albo nasz sąsiad, albo jego gość. Nie, nie powiem w tej chwili do końca skąd taki wniosek – ale ma mocne podstawy. Bo jeśli lata całe giną z tychże wind halogenowe żarówki to przecież nie dlatego, że istnieje jakiś podziemny rynek tychże żarówek. Komuś w domu się przepaliło, ktoś „sobie wziął”, to prostsze, niż bieganie do oddalonego o 300 metrów sklepu. Teza, iż uczynił to przybysz z oddali kiepsko kupy się trzyma. Co innego poręcze – to mógł zrobić „gość”. Mógł, ale kradzież w klatce pierwszej została dokonana dokładnie w chwili, w której ochroniarz stał na zewnątrz budynku – i nie zauważył nikogo, kto by pod ubraniem wynosił niemałych rozmiarów chromowane walce. A po kradzieżach na klatce dwa i trzy JEST UCZULONY!

I szepnął jeszcze ktoś, że możliwa jest „kradzież sterowana”. Czy można założyć, że służy udowodnieniu tezy, iż obecna ochrona niczego nie chroni? Może i tak być. Jak już jednak WIELOKROTNIE TO PISAŁEM zła jest umowa pomiędzy płatnikiem, a wykonawcą usługi. Czyli pomiędzy ZBK-iem Irysowa, a firmą Juwentus. Odrzucono nasz postulat, by wyprowadzić ochroniarzy na zewnątrz domu, do specjalnej budki, być może rodzaju przyczepy campingowej z ogrzewaniem. Na propozycję kupienia takiego sprzętu za własne pieniądze (72 zł od lokalu!) sąsiedzi wirtualnie wzruszyli ramionami, sprawa umarła cichą śmiercią. A może pomyślicie, Najmilsi, jeszcze raz?

Czy na poziomie 300 zł jest o co kopie kruszyć? Jest! Sprawcę należy złapać i ukarać, ponieważ czyniąc co uczynił naruszył pewną równowagę. Nie zauważaliśmy jej na co dzień – a teraz szyderczo szczerzy się do nas wystającymi ze ścian kikutami zaczepów poręczowych. Dlatego nie ma znaczenia ile wart był przedmiot przywłaszczenia, ile lat ma sprawca i w imię czego to zrobił.

Jutro o całości sprawy zawiadomiona zostanie administracja, zadbają o to sami ochroniarze. Tak, w trosce o własny... no dobra, niechaj będzie: tyłek. Osobiście niezmiernie ciekaw jestem, czy zdecydują się dzielni urzędnicy na żądanie wyrażone wobec policji, by ta jednak rozpoczęła dochodzenie w sprawie. A jeszcze bardziej zainteresowany jestem jak długo wspomniane wyżej kikuty poręczowe sterczeć będą ze ścian wind. Co administratorzy uczynią wobec nas, lokatorów.

Marek Zarębski

Brak komentarzy: