Kiedy po raz pierwszy usłyszałem to pytanie po prostu mną zatrzęsło. Bo jakże to tak – idzie sobie po ulicy facet, którego felietony i w ogóle cała pisemna działalność komuś nie leży więc trach go takim banalnym pytaniem? Awans na „niebieskiego” – i niech się tłumaczy... Chyba odrzekłem, że to nie pytacza sprawa. Dzisiaj wszakże, po chwili refleksji odpowiadam obszerniej: niebieskie ptaki żyją niebieską manną, pyszota, trzeba tylko wiedzieć gdzie zbierać, ale ja nie powiem gdzie. Czy to aby w aspekcie nieokreśloności nie jest podobne do życia tych wszystkich akwizytorów z bożej łaski, pomagierów licho wie kogo i sprzedawców proszków na przeczyszczenie? Ale z przeciwnej strony - czy stan, w którym nie czeka się na wezwanie z prokuratury czy dowolnej komendy, nie ma długów i żadnych zaległości płatniczych, łazi po ulicy bez oglądania się za siebie i krycia przed bliźnimi godzien jest nazwania pierdołowatością?
Niebieskie ptaki potrafią też wymieniać klocki i tarcze hamulcowe, po której to operacji nikt jeszcze nie umarł przedwcześnie, zwłaszcza że sprawca operacji ZAWSZE po wymianie pierwszą podróż odbywa osobiście. Naprawiają rozruszniki, odkręcają zapieczone śruby w kołach, uczą dzieci polskiego i pisania wypracowań, czasem historii, dorosłym też w tej materii się przydają, niektórym bardzo. Opracowują ogłoszenia, ulotki i foldery, poprawiają stylistycznie prace magisterskie, formułują pozwy i odwołania. Doradzają paniom Czytelniczkom różnych pism kobiecych jak przemóc się i nie jeździć samochodem w szpilkach – a w innych pismach rozumieć tezę, że komuna zakłóciła stosunki własnościowe państwa, z czego nie można otrząsnąć się do dzisiaj. Tu trzeba dodać, że od pewnego czasu, to jest od chwili, w której niektórzy sąsiedzi uznali, że te wszystkie czynności ptasie (lub tylko niektóre) należą im się za darmo – niżej podpisany sąsiadów już nie obsługuje. Działa sobie gdzieś hen daleko, właśnie tam, gdzie dużo niebieskiej manny, a wszystkie aniołki są „wypłacalne żywą gotówką”. Za darmo to tylko dla Stowarzyszenia Po Drugiej Stronie, wstrząsające interwencje – no ale taka była umowa...
Czy niebieskie ptaki często zmieniają samochody? Oczywiście. Takie mają hobby! Monotonia jest dla nich zgubna. Niektóre z aut poszły do tych dobrych znajomych, którzy jakoś nie wrzeszczeli potem, że za drogo i źle. Przeciwnie – zaprzyjaźnili się ze sprzedawcą jeszcze bardziej, bo nie było drogo, było za to dobrze. Niebieski ptak z podpisu dalej doradza za pieniądze klientom co i jak na czterech kółkach kupić, by być zadowolonym, ma swoje ogłoszenie w odpowiednim miejscu sieci. Zaprzecza natomiast stanowczo jakoby kiedykolwiek prowadził tak zwaną dziuplę, co jak wiadomo było parę lat temu przedmiotem „obywatelskiego zawiadomienia” administracji. Wyszło głupio, wysoka komisja co prawda znalazła, ale nie to, nie tego, nie tam i nie wtedy. Ot, taki dowcip w stylu Radia Erewań – a wszystko przez nieuwagę i roztrzepanie „zatroskanego”... Postawy obywatelskie należy ćwiczyć i powielać, może niekoniecznie takie i tak głupie, zwłaszcza że autorzy „doniesienia” jakoś nigdy potem nie wykazali się równie aktywną postawą w czymkolwiek innym - prócz rzecz jasna donoszenia.
Niebieskie ptaki mają specyficzne patrzenie na sprawy tego domu, zaś w zakresie jego rzekomej ochrony na podpisaną z ochroniarzami umowę. Uważają tę umowę za durną, bzdurną i straszliwie kosztowną. Podobnie jak nie najęcie stałego dozorcy, ale okrutnie drogiej firmy pośredniczącej, która osobę do sprzątania przysyła dwa – trzy razy w tygodniu na trzydzieści - czterdzieści minut, przez co w niedzielę na przykład brud kipi z każdego kąta. Przez pozostałe dni tygodnia też. To wszystko zmajstrowali nam ci eleganccy urzędnicy, podjeżdżający na bezsensowne inspekcje dwoma co najmniej samochodami i nigdy z nikim nie rozmawiający osobiście. Ich mieszkających w naszym domu przyjaciół uczulał bym zatem bardziej na ten kompleks spraw, niż na zastanawianie się z czego niżej podpisany żyje i dlaczego.
A na tej płaszczyźnie mówię co chcę powiedzieć, nie przyjmuję żadnych uwag polit-poprawnych cenzorów i w kwadratowym stole nie zamierzam przycinać rogów na okrągło. Okrągły mebel niejednemu już wyszedł bokiem...
Marek Zarębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz