…dzieją
się rzeczy moim zdaniem dziwne. Ostrzegała mnie niedawno osoba, której całkiem
dobrowolnie oddałem na pewien czas prawo do administrowania stroną (co czyniła
wręcz doskonale i bezkonfliktowo!) – że oto zadziwia ją ilość wejść na teksty
dawne, głównie z roku 2007. Czy przypadkiem - pyta - ktoś nie chce odgrzać
starego kotleta umarłego sporu? To możliwe.
Stare
felietony ustawiały jednak zasadę, dla której tu jestem i dla której piszę co
piszę. Po ośmiu bez mała latach – nie zmienił bym w tych deklaracjach ANI
SŁOWA! Nadal jestem przekonany, że durniów rozpoznałem właściwie i takoż
wyszydziłem. Dawnych sprzymierzeńców nieco ubyło, czas robi swoje – za to
pojawili się nowi. Jest w porządku. Przy założeniu, że nie ma ludzi, których
kochają wszyscy…
Kolejna
rzecz drażniąca: w różnych swoich działaniach spotkałem się ostatnio z taką
postawą, że chcąc coś zmieniać należy najpierw zapytać ludzi, których owa
zmiana będzie dotyczyła, czy zgadzają się na egzekucję. Czeska, hrabalowska Partia Umiarkowanego Postępu w Granicach
Prawa… To jest horrendum! Żaden znany światu skazaniec nie zgadzał się w głębi
duszy na obcięcie łba, tak jest ten świat skonstruowany i basta! A jednak
niektórych trzeba eliminować, może nie poprzez dekapitację, ale równie bolesną
operację oderżnięcia dupska od stołka. Bez narkozy. Więc w imię czego miałbym
milczeć wierząc, że mam rację i że tę rację należy po prostu wykrzyczeć?
Rozmawiam
z ludźmi, którym tłumaczę, że dawno, dawno temu przystępowaliśmy do przetargów,
w wyniku których mieszkamy gdzie mieszkamy w przekonaniu, że słowne deklaracje
wszystkich urzędników, którzy nas obsługiwali były takie, iż po pięciu latach te
wadliwe mieszkania z cholernie drogim czynszem będą do wykupu. Czy ma pan dowód
na piśmie? – pytają malkontenci. Nie mam, bo nikt nie ma. Ale czy do cholery
świadectwo kilkuset osób, które potwierdzają te publicznie dawane im obietnice
nie mają już znaczenia? Przecież to są dowody sądowe! Czy taka „duperela”, jak gromadzenie
podpisów lokatorów deklarujących wolę wykupu swojego lokalu zrodziły się
wyłącznie w chorych głowach bez podpowiedzi urzędniczej? Ludzie – gdzie my
żyjemy?
Jest więc jak w telewizji: kilku gładko uczesanych
młodzianków i ze dwie „luksusowe dziennikarki” mają nas przekonać, że nieważny
jest bunt w kraju prawie wszystkich grup zawodowych. Że nieistotny protest przeciwko prowadzonej od lat wyprzedaży przez rządzących majątku wspólnego. To normalne – powiadają. Jazda na angielski zmywak
to „awans cywilizacyjny” młodzieży i nikomu nie wolno negować osiągnięć tych,
którzy do tego doprowadzili. Naprawdę, proszę durniów? Liczy się, jaki humor miał dziś Władimir Putin i
co na jego temat ma do powiedzenia jakiś Kowal. To jest informacja ważna - a
to, że na poczcie straci pracę parę tysięcy ludzi to drobiazg niewart
wspomnienia.
Na koniec coś, co mnie cieszy. Radość wzbudzają mianowicie publiczne
doniesienia, że to właśnie polscy biurokraci będą uczyli ukraińskich banderowców
jak „robić demokrację” i że korpus nauczycielski to Kowal, Kwaśniewski i
Sikorski. Zapowiada się, że historia szykuje banderowcom srogą zemstę!
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz