środa, 28 stycznia 2015

DROBIAZGI - OSTATNIMI CZASY...



…dzieją się rzeczy moim zdaniem dziwne. Ostrzegała mnie niedawno osoba, której całkiem dobrowolnie oddałem na pewien czas prawo do administrowania stroną (co czyniła wręcz doskonale i bezkonfliktowo!) – że oto zadziwia ją ilość wejść na teksty dawne, głównie z roku 2007. Czy przypadkiem - pyta - ktoś nie chce odgrzać starego kotleta umarłego sporu? To możliwe.

Stare felietony ustawiały jednak zasadę, dla której tu jestem i dla której piszę co piszę. Po ośmiu bez mała latach – nie zmienił bym w tych deklaracjach ANI SŁOWA! Nadal jestem przekonany, że durniów rozpoznałem właściwie i takoż wyszydziłem. Dawnych sprzymierzeńców nieco ubyło, czas robi swoje – za to pojawili się nowi. Jest w porządku. Przy założeniu, że nie ma ludzi, których kochają wszyscy…



Kolejna rzecz drażniąca: w różnych swoich działaniach spotkałem się ostatnio z taką postawą, że chcąc coś zmieniać należy najpierw zapytać ludzi, których owa zmiana będzie dotyczyła, czy zgadzają się na egzekucję. Czeska, hrabalowska  Partia Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa… To jest horrendum! Żaden znany światu skazaniec nie zgadzał się w głębi duszy na obcięcie łba, tak jest ten świat skonstruowany i basta! A jednak niektórych trzeba eliminować, może nie poprzez dekapitację, ale równie bolesną operację oderżnięcia dupska od stołka. Bez narkozy. Więc w imię czego miałbym milczeć wierząc, że mam rację i że tę rację należy po prostu wykrzyczeć?


Rozmawiam z ludźmi, którym tłumaczę, że dawno, dawno temu przystępowaliśmy do przetargów, w wyniku których mieszkamy gdzie mieszkamy w przekonaniu, że słowne deklaracje wszystkich urzędników, którzy nas obsługiwali były takie, iż po pięciu latach te wadliwe mieszkania z cholernie drogim czynszem będą do wykupu. Czy ma pan dowód na piśmie? – pytają malkontenci. Nie mam, bo nikt nie ma. Ale czy do cholery świadectwo kilkuset osób, które potwierdzają te publicznie dawane im obietnice nie mają już znaczenia? Przecież to są dowody sądowe! Czy taka „duperela”, jak gromadzenie podpisów lokatorów deklarujących wolę wykupu swojego lokalu zrodziły się wyłącznie w chorych głowach bez podpowiedzi urzędniczej? Ludzie – gdzie my żyjemy? 


Jest więc jak w telewizji: kilku gładko uczesanych młodzianków i ze dwie „luksusowe dziennikarki” mają nas przekonać, że nieważny jest bunt w kraju prawie wszystkich grup zawodowych. Że nieistotny protest przeciwko prowadzonej od lat wyprzedaży przez rządzących majątku wspólnego. To normalne – powiadają. Jazda na angielski zmywak to „awans cywilizacyjny” młodzieży i nikomu nie wolno negować osiągnięć tych, którzy do tego doprowadzili. Naprawdę, proszę durniów? Liczy się, jaki humor miał dziś Władimir Putin i co na jego temat ma do powiedzenia jakiś Kowal. To jest informacja ważna - a to, że na poczcie straci pracę parę tysięcy ludzi to drobiazg niewart wspomnienia.  



Na koniec coś, co mnie cieszy. Radość wzbudzają mianowicie publiczne doniesienia, że to właśnie polscy biurokraci będą uczyli ukraińskich banderowców jak „robić demokrację” i że korpus nauczycielski to Kowal, Kwaśniewski i Sikorski. Zapowiada się, że historia szykuje banderowcom srogą zemstę!



M.Z.

Brak komentarzy: