Jest czas
sporów o fundamenty. Jest czas wojny i mniej czy bardziej skrywanej walki o
przetrwanie. Dramat nieporozumień zaczyna się wtedy, gdy każdy na swój sposób
definiuje te czasy, uważając przy tym swą definicję za jedynie obowiązującą. I
za wszelką cenę stara się zdominować dialog publiczny wprowadzaniem wątków,
które inni uważają za marginalne we własnym pojmowaniu czasu.
Zaczęło się na portalu Polacy.eu.org a później przeszło chyba do wszystkich znaczących portali, od Salonu24 o Nowy Ekran. Nowa, odkrywcza ponoć teoria blogera Krzysztofa Wojtasa. Cykl tekstów, ale też objazdowych wykładów, polemiki lub milczenie, coraz większe i narastające zniecierpliwienie autora. W końcu wybuch, da się go zdefiniować od-autorskim lamentem "mam za mało współwyznawców, obudźcie się!"
Powiada
K. Wojtas, że bez zrozumienia pojęć
podstawowych tak szczodrze przezeń serwowanych Czytelnikom w bloku rozważań o
Cywilizacji Polskiej nie istnieje
możliwość budowania innej ojczyzny, innego ustroju państwa, innego podejścia do
rzeczy tak podstawowych jak prawda, dobro czy piękno. Ale to właśnie jest
nieprawda! Podobne podejście zakłada bowiem pracę z motłochem, ludźmi
gremialnie odmóżdżonymi, nie potrafiącymi samodzielnie myśleć. Mistrz wskazuje
im obszar refleksji. I oświadcza, że poza nim, poza tym obszarem, jest nicość,
pustka. Nie zgadzam się z tym! Być może statystyczna prawda zdąża do takiego
właśnie obrazu. Gdzie, w jakim punkcie jest dzisiaj – nie wiem. Faktem
pozostaje jednak, że nadal pozostają w
czynnym obiegu te jednostki, które różnią się od statystycznego obrazka
ciemnogrodzianina, chama, prymitywa, konsumpcjonisty czy wielbiciela gównianych
prawd i takichże telewizyjnych obrazków. Spotykam się z nimi, właśnie z tymi „odrębnymi”,
godzinami rozmawiam, opowiadam o swoich kłopotach i słucham o ich troskach.
Samozwańczo sam się do nich zaliczam. Nie oznacza to jednak, że od teraz
Wojtasowe dywagacje staną się jedynym eksploatowanym tematem, że każdy ma obowiązek
w tym uczestniczyć, ba, stać się automatycznym obrońca tez stawianych przez
autora CP. Nie interesuje mnie taki świat dwubiegunowy: szlachetne dywagacje
Wojtasa i pokrętne, po części złodziejskie próby przeżycia pozostałych. To
fikcja! I niestety trzeba sobie powiedzieć: to także wymuszenie, dokonane na czytelnikach autora takiej sobie
rozprawki, ochrzczonej zresztą przez niektórych komentatorów mianem kuchennej
filozofii (Nowy Ekran, opinie po sfilmowanym wykładzie CP).
Kampania promocji
CP narastała stopniowo, włożony w nią ogrom pracy teoretycznie może tylko
imponować. Gdzieś na początku tej drogi pozwoliłem sobie wobec autora na uwagę,
że nie dla wszystkich jest to obszar pasjonujący, że istnieją alternatywne pola
rozumowej penetracji, odkryć czy po prostu omówienia i praktycznego
zastosowania. I że moja niechęć do zbyt głębokiego wchodzenia w proponowane
wątki nie jest tożsama z chęcią ich całkowitego zniwelowania czy pominięcia.
Nie wiem na ile te uwagi zostały przyjęte, praktyka pokazuje raczej, że nie
zostały przyjęte w ogóle. Dzisiaj dominacja tematyki „wojtasowej” na forum
Polacy.eu.org jest tak oczywista, że aż wypada zapytać: dokąd zmierzacie,
Szanowni, gdzie was tak gna, że nie potraficie już o niczym innym? Wokół wali
się praktycznie wszystko, ekonomia małych gospodarstw, także domowych, powoli
przestaje istnieć, trwają wywózki ludzi na bruk, niedługo nie będzie nas stać
nawet na przysłowiową lampę naftową (której i tak większość nie potrafi dzisiaj
odpalić) – a Wy dalej o panslawistycznej mocarstwowości Polski? Naprawdę
sądzicie, że spory o ducha przy całkowitym milczeniu o mieczu to jest to, co
dzisiaj Polakom najbardziej potrzebne? Przecież już tylko sięgnięcie do
programu szkolnego ze szczególnym zwróceniem uwagi na problem towiańszczyzny
czy w ogóle mesjanizmu wyjaśnia sprawę dostatecznie mocno i nieodwołalnie… Ile
jeszcze lat śpiewaniem neo-nabożnych lub teoretycznych pieśni chcecie wygrywać
konkretne bitwy?
Wiec
zniszczyć? Nie, przywrócić właściwe rzeczom proporcje. Każdy ma tu oczywiście
swoje kwantyfikatory. Jedni powiedzą, że trzydzieści procent to za wiele. Dla
innych połowa to i tak zbyt mało. Nie podejmę się ustalenia właściwej proporcji
dla wszystkich. Dla mnie pięć procent to wystarczająco wiele.
Spory i
kłótnie… Czy autor dowolnej teorii po jej ogłoszeniu ma prawo bronić
przedstawionych treści? Oczywiście TAK! Niestety zaczyna się to odbywać metodą
knuta i buta. Bitsay sprzeciwiła się – dostała w ucho. Wykładnia tego gestu
taka, iż nieważne kobieta czy mężczyzna, kto w poprzek tego zgnieciem… Dla
jasności: złe kobiety winny dostawać w ucho, płeć nie ma tu nic do rzeczy.
Potężnego klapsa winna zarobić Pastereczka Circ, Matka Przewielebna
Wszechrzeczy z Nowego Ekranu, jedyna licencjonowana szafarka tytułu „Artysta”.
Siermiężne lanie dawna Voit z Salonu24, lewacki manipulant dzisiaj z gminy
Ruciane-Nida. Ale Bitsay NIE, Panie Wojtas, po stokroć NIE! Proszę przyjrzeć
się wyważonym reakcjom innych blogerów: właśnie tracisz Pan zwolenników, Panie
Wojtas. Spadły pierwsze krople deszczu – idzie ulewa i tego nie da się już
zatrzymać. Ludzie dorośleją. Pan możesz się już wyłącznie zestarzeć. Ja wiem, że
to może być dla Pana dramat, rozumiem, bo sam jestem bodaj starszy. Niestety
Pańskie klimakterium intelektualne staje się nie do zniesienia. W świadomości
bardzo wielu ludzi na trwałe zostałeś Pan kuchennym filozofem… Po sformułowaniu
skierowanym do Bitsay „…Ja wstydziłbym się mieć kogoś takiego w rodzinie. Na
pewno bym interweniował…” określasz się Pan jako człowiek po prostu groźny i
godzien separacji. Bo co było na myśli? Psychuszka, siekiera, czy nożyk na
grzyby?
No i
jeden z ostatnich wpisów… Istne kuriozum! Z dyplomaty wyszło zwierzę? Stare wspomnienie:
gdy naród dla partii niedobry trzeba wziąć się za zmienianie nie idiotycznych
polityk, ale narodu? No cóż, Panie Wojtas: diabli wzięli. Polacy nie zniosą tak
jawnie wyłożonego przymusu. Nie wiedział Pan? Szkoda. Tyle że już po zawodach…
M.Z.
2 komentarze:
Dychalokatorze - krytyka prymitywna, dosc miejscami wulgarna, malo tresci, duzo epitetów. Wodoslowie.
Moze troche inteligentniej na polacy.eu?
MatiRani
Drogi Mati Rani! Komentarz prymitywny, dowodzący czytania tekstu bez zrozumienia, dość miejscami wulgarny i prowokacyjny, żadnej treści, same bezpodstawne oceny. Bełkot. Pisuję tam, gdzie sam chcę, nie gdzie mi łaskawie wskażesz. A ponieważ nie spodziewam się inteligentniejszej ewokacji – bez odbioru.
M.Z.
Prześlij komentarz