poniedziałek, 17 września 2012

Manipulanci wszystkich krain: MAMY WAS NA OKU!


Pisałem w tym miejscu już kilka razy o manipulacjach, jakich wobec mniejszych i większych grup ludzkich dopuszczają się władze. W prowadzonych później na ten temat rozmowach co rusz spotykam się z opinią, że cała ta manipulacyjna „zabawa” to niełatwa sprawa, wymaga niesamowitych zdolności i środków, trzeba zatem docenić przeciwnika. Albo przyznać mu przynajmniej, że zdolny jest.

TO NIEPRAWDA! STOSUJĄC KILKA ZASAD LEWAKA NOAMA CHOMSKY’EGO, MAJĄC DO DYSPOZYCJI SŁUŻALCZĄ PRASĘ I TAKIEŻ TELEWIZJE – MANIPULUJE SIĘ LEKKO, ŁATWO I PRZYJEMNIE!!


Za Wikipedią: Avram Noam Chomsky (ur. 7 grudnia 1928 w Filadelfii w USA) – amerykański lingwista, filozof, działacz polityczny. Ojcem Noama był William Chomsky (1896–1977), pochodzący z Ukrainy, a matką Elsie Chomsky (nazwisko panieńskie Simonofsky), pochodząca z terenu obecnej Białorusi. Ich pierwszym językiem był jidysz, ale Noam później wspominał, że używanie jidysz było tabu w ich domu rodzinnym. Profesor lingwistyki w Massachusetts Institute of Technology (katedra lingwistyki i filozofii). Jego poglądy polityczne są określane jako "radykalnie lewicowe". Sam Chomsky deklaruje się jako wolnościowy socjalista i sympatyk anarchosyndykalizmu. Jest uważany za rzecznika alterglobalistów.

Zobaczcie teraz co ów Smok Miluś wymyślił w dziedzinie manipulacji – a rzecz jest o tyle ciekawa, że wszystko dzieje się nie w odległej Ameryce, ale obok, tutaj i teraz:

1. Odwrócenie uwagi. Rzecz w tym, iż przedmioty manipulacji nie mają prawa w sposób trwały orientować się w tym, co jest istotne, a co nieistotne. Najlepiej tej praktyce dezorientacji służy wszelkiej maści zamęt i szum informacyjny. Produkuje się zatem w podległych środkach przekazu ciąg informacji w gruncie rzeczy bez znaczenia, trzecio- a nawet czwarto-rzędnych. Co ważniejsze – często zmienianych, tu chodzi o to, by nawet uważny czytelnik czy widz telewizyjny nie mógł w dłuższym czasie skupić się na jednym bloku problemów, te bowiem zmieniają się jak w kalejdoskopie. Owa zmienność absorbuje uwagę, uniemożliwia rzetelną ocenę, staje się zajęciem jałowym i bezproduktywnym. Po co to wszystko? Ano po to, by prawdziwym animatorom sceny politycznej dać czas i możliwość forsowania zmian niepopularnych i mogących zrodzić naturalny opór.
Czy tak bywało już naprawdę? Ależ TAK! Od lat w chwilach napięć politycznych pojawiały się informacje o tajemniczych, zapewne radzieckich (bo to tamta epoka) łodziach podwodnych, które jakoby miały wynurzać się u wybrzeży Szwecji czy jakiegoś innego neutralnego państwa. Pisałem o tym w swoich felietonach, proszę sprawdzić wpisy tegoroczne i ubiegłoroczne. Dzisiaj uważa się coraz powszechniej, że sprawa małego oszusta z Amber Gold to nic innego jak kolejna wersja dymu puszczanego ludziom w oczy. Mają zająć się piekącymi powiekami, a nie na przykład coraz wyraźniejszymi kłopotami Partii Miłości.

2. Tworzenie sztucznych problemów i natychmiastowe propozycje ich rozwiązania. Słynny Kisiel już wiele lat temu twierdził, że socjalizm to ustrój bohatersko walczący z problemami, które sam stworzył, a które nie są znane w innych ustrojach. Starsi Czytelnicy pamiętają zapewne, że do tej kategorii można było za komuny zaliczyć coroczne walki o sznurek do snopowiązałek, czy potyczki ze „spekulantami” złośliwie wykupującymi rano smaczne socjalistyczne bułeczki. To były oczywiście dziecinne zabawy. Dzisiaj w obliczu tak zwanego „narastającego terroryzmu” likwiduje się w ramach środków zaradczych podstawowe wolności obywatelskie. A w ramach sztucznie wykreowanego kryzysu ekonomicznego obniża zasiłki socjalne, czy nawet emerytury – nie wspominając o przesuwaniu dat granicznych, poza którymi całe pokolenia nabywały do tych emerytur prawa. Pieniądz będący przez wieki MIARĄ, pewnego dnia stal się TOWAREM, kredyty miarą nie zadłużenia, ale bogactwa. A delatorstwo modelem cierpienia donosiciela, nie zaś jego ofiary. Znaczna część współczesnych specjalistów twierdzi wprost, że podpalenie Reichstagu, czy atak na WTC to nic innego, jak taka właśnie działalność – u podstaw tych poczynań tkwi nic innego, jak lewactwo.

3. Stopniowe wprowadzanie zmian pozornie nieakceptowanych. To po prostu metoda małych kroczków. Przykładowo podwyżka cen kiełbasy zwyczajnej powodowała przed laty kolejne „przesilenia rządowe”, ludzie wychodzili na ulice i „waadza” miała kłopot. Dzisiaj dokładnie to samo, czyli stałe podwyżki osiąga się stopniowo, czasem ktos tam zprotestuje, wtedy pojawia się kolejny wstrząsający reportaż o zmianach cen na rynkach zagranicznych, zwiększeniu kosztów przesyłu i tal dalej. Finał jednaki: co chciano osiągną to osiągnięto, owszem, trwało to dłużej, ale na ogół bez kosztów kilku spalonych radiowozów i jakiejś kosmetycznej zamiany na stanowisku I sekretarza dowolnej partii, dzisiaj już wiadomo jakiej. Nie ma I sekretarzy? No to są prezesi, przewodniczący, liderzy, słowa nie mają znaczenia, „słuszny kierunek” wyznaczony i o to tylko chodziło…

4. Odwlekanie zmian koniecznych, ale odbieranych bez emocji lub bez protestów. Oczywiście manipulatorzy jako pragmatycy doskonale wiedzą, że to i owo po drodze do ich partyjnej szczęśliwości zmienić można, a niekiedy trzeba. Chodzi jednak o to, by żądania zmian czasowo oderwane były od samych zmian. Tu socjotechnika doradza zwlekanie z wprowadzaniem czegokolwiek słusznego, żaden z członków partii opozycyjnej czy jakiegokolwiek ruchu społecznego nie może mieć świadomości, że oto stało się coś, czego on się domagał.

5. Specyficzne odwlekanie zmian koniecznych, ale przyjmowanych przez zbiorowości jako złe, niepożądane. W stosunku do poprzedniego punktu to nieco wyższa szkoła jazdy. Wymaga bowiem przekonania ofiary zmian, że istnieje taka kategoria myślowa, jak „bolesna konieczność”, „mniejsze zło” czy „reakcja obronna na naciski zewnętrzne”. Ponieważ ludzie mają naturalną tendencję do racjonalizowania wszystkiego, co się wokół nich dzieje istnieje duża szansa, że podwyżki, ograniczenia, zakazy, a nawet nowe obowiązki typu przymusowe szczepienia przyjmą jako coś niezbędnego. Taki los, takie przeznaczenie, taka karma… Co gorsza znaczna część potencjalnie protestujących za sprawą odpowiedniej propagandy jest skłonna uwierzyć, że negatywne zmiany dotkną wszystkich, tylko nie ich samych. Młodzi Wykształceni z Wielkich Miast (zanikająca kategoria – ale jeszcze istnieje) nadal uważają, że pełne podporządkowanie zasadom korporacji uczyni ich odpornymi na bezrobocie, lewaccy spiskowcy ulegają złudzeniu, że zmiana, której siejąc zamęt pokornie służą wyniesie ich na szczyty (a nie do dołu z wapnem), zaś łapówkarze i malwersanci, że przeprowadzka do innego miasta zaciera ślad po ich działaniach. Jest to oczywista bzdura – ale tak to już bywa, gdy sprzedawca środków nasennych i odmóżdżających sam korzysta ze sprzedawanych produktów…
* * * * * *
To wszystko? Zdecydowanie nie. Chomsky napracował się solidnie, zanim swoje teorie wypuścił w świat i jego wskazówki obejmują znacznie szerszy obszar możliwych manipulacji. Chcę jednak pozostać w konwencji maksymalnie strawnego tekstu – zatem reszta na życzenie w możliwych kolejnych odcinkach.

M.Z.
Ilustr. blackbarbie.blox.pl

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hola, hola, spokojnie miły panie! Opisywane numery znane były pewnie za czasów faraonów, Chomsky niewiele tu od siebie dodał, to raczej taka chamska transkrypcja na język zrozumiały dla pospólstwa potencjalnie pracującego w propagandzie. Albo może lepiej: podlegającemu tej propagandzie, przez co zaraza szerzy się szybciej. Wiec po co staremu durniowi robić taką reklamę?

M.Z. pisze...

Ależ Szanowna czy Szanowny! Zero reklamy, raczej szczepionka przeciwko... A ta jak wiadomo po prostu musi składać się częściowo przynajmniej ze szczepów zarazków - nieśmiało zatem o owych zarazkach wspominam. A dalej jadąc: wskazuję na przykład na metodę zamętu egzemplifikując ją najprostszymi przykładami. Tymczasem metoda każdego dnia podlega doskonaleniu, dzisiaj zupełnie przypadkiem znalazlem w jednym z komentarzy blogera Dzierzby (Salon24 - nie popieram, ale czytam)taki oto znakomity przykład pozornie wdzięcznej i nieszkodliwej "manipulacyjki":

"...odczytywane natchnionym głosem serwisy informacyjne zazwyczaj kończące się jakimś debilnym newsem w stylu: "Mołdawscy dietetycy biją na alarm. W Mołdawii wzrasta spożycie runa leśnego, warzyw strączkowych oraz brukwi" Porażka. Wiem, o czym mówię, bo dość dobrze mam "osłuchaną" Trójkę. DZIERZBA..."

I teraz gdyby ktoś nie czytał "typologii" Chomsky'ego uznał by to zapewne za nieszkodliwy idiotyzm. Tymczasem nieporozumienie: to jak najbardziej szkodliwe, celnie wymierzone parszywe działanie propagandowe.

No więc ja dalej uważam, że wiedzieć to nie jest grzech śmiertelny... Chyba że siedzi się akurat w monitorowanej celi w pudle często odwiedzanym przez Masowego Samobójcę. Ukłony!

MatiRani pisze...

Jak zwykle u Wacpoana, niejasne przeslanie.
Konkretnie to co chce powiedziec?
Ze Chomky pisze bzdety?
Ehh... hola, hola...
Jak cos sie zgadza z rzeczywistoscia, to nie sa bzdety, tylko opis stanu rzeczy.
Jak Protokoly... niby falszywka a pasuja jak ulal do rzeczywistosci,,,

M.Z. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
M.Z. pisze...

I znów jak w poprzednim komentarzu, mam na myśli test o CP, którego raczyłeś nie zrozumieć: przeczytałeś fragment, pogrzebałeś kopytem w piachu i ruszyłeś do szarży. Konkretnie to co chciałeś mi powiedzieć? Że masz kłopoty z analizą dowolnego tekstu? Współczuję - ale już nie uczę, zatem zgłoś się do kogo innego. Wszystkie Twoje wątpliwości wyjaśnione są na przykład w komentarzach, czy kolejnych tekstach traktujących o tym samym przedmiocie - gdyby tekst główny nadal opierał się czyimkolwiek zwojom. Tok rozumowania, w którym aptekarz sporządza wysoce kontrowersyjną receptę na ogólnoświatową truciznę, stosuje ją w praktyce, patrzy, jak intelektualnym trupem padają miliony - a następnie ogłasza światu „Widzicie, oto miałem rację!” jest myśleniem wadliwym, by nie powiedzieć chorym. Zatem po grzmota Ty mnie zaczepiasz w tak idiotyczny sposób już drugi raz? Masz jakieś kłopoty emocjonalne, czy po prostu ci kazano? Pomyśl – bo trzeciej zaczepki już nie będzie.
M.Z.