środa, 12 września 2012

Z podziękowaniem


Ostatni tekst: Wizna, obrazki. Otrzymałem dużo wyrazów uznania, podobało się. Oczywiście, że to mnie cieszy! Czytało naprawdę wiele osób, może dlatego, że linkowano do mojej strony także z innych portali, na przykład z Polacy.eu.org. Teoretycznie za rok wybiera się na Górę Strękową potężna ekipa, cóż, zobaczymy jak będzie, czas niestety studzi zapały, a w ogóle moim zdaniem niezbędne jest już inne pióro sprawozdawcy. Nigdy bohaterskiej historii majora (po awansie pośmiertnym z tego roku – MAJORA!) Władysława Raginisa zawłaszczać nie zamierzałem. To byłoby nieprzyzwoite… Ale obiecuję merytoryczną pomoc – dyskretną i bez narzucania swojego zdania!

W korespondencji po tekście „wiźnieńskim” pojawia się pytanie „Co dalej, co patriotycznego można by poruszyć tu i teraz?”. Wstępnie już to sygnalizowałem, to są oczywiście ogromne bloki tematyczne: odśrodkowe irredenty Śląska i Mazur, niezależność energetyczna, związki samorządów z władzą centralną, czy generalnie problem samorządów na tle miałkości lub mizerii elit miejscowych.
Tak, tak, wiem co mówię, takiej ilości durniów na stanowiskach samorządowych jak żyję nie widziałem! Nie ma co się dziwić, bo i ministrowie, nie wyłączając pierwszego, nie lepsi? Zgadzam się – nie lepsi. Tyle że władza w terenie słaba, zniewolona, oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, choć to dominująca opcja – ale rany czyni dotkliwe. Być zranionym przez wroga to może być i bohaterstwo, przez sąsiada – wstyd. Ot, uroki małych wojen domowych…

Można ruszyć – i nie można. Już pisałem dlaczego. Wyprawę nad Wiznę sfinansowała tak naprawdę jedna z blogerek portalu Polacy, Esperanza. Praktyka pokazała, że dobrze pracuje się w kilka osób, nikt głodny po polach Strękowej Góry nie biegał i wróciliśmy do domu naprawdę zadowoleni. Merytorycznie i gastronomicznie. Teraz trzeba będzie się porozliczać, nie ma przebacz. I następna wyprawa odsuwa się na „bardzo dalszy plan”.

Stawiam zatem sprawę jasno: będzie wspomożenie finansowe na działalność terenową – będą i reportaże czy wywiady. Nie będzie – pozostaną tylko felietony. Life is brutal und very zasadzkas…

Jeszcze raz z podziękowaniami i pozdrowieniami

Marek Zarębski
Ilustr. deser.pl

Brak komentarzy: