sobota, 2 lipca 2011

Poważne rozmowy




Tak się ostatnio składa, że poważne rozmowy toczę nie z ludźmi zajmującymi się sprawami ducha, ale rzemieślnikami dłubiącymi coś tam w motoryzacji. Zaczyna się od ogólnej wymiany zdań na co choruje ten czy ów pojazd, ale potem bardzo szybko rozmowa przechodzi na płaszczyznę znawstwa. Tak, tego na czym kto się zna i dlaczego wyniósł ze szkoły co najwyżej starą kredę na pamiątkę, a nie dajmy na to gruntowną znajomość elektryki.
I na podstawie tych właśnie rozmów stwierdzam z prawdziwym smutkiem: w Polsce nie tylko nie szkoli się już mistrzów ducha (co wiem na przykład po kłótniach z psychologami), ale też nie naucza się rzemieślników prostych czynności, które by takim dajmy na to filozofom usprawniły ich stojący na poboczu drogi pojazd. To jest naprawdę dramatycznie smutne.

Pośród głosów opisujących mizerię państwa polskiego pojawia się obszerny wątek upatrujący w naszych specjalistach poziomu podstawowego tanią siłę roboczą dla ościennych krain. Początkowo obserwując polityczne gry gabinetu nieudaczników PO przychylałem się do tej opinii. Dzisiaj powoli bo powoli, za to zdecydowanie kształtuje się we mnie przekonanie, że to w ogóle nie o to chodzi. Bardziej bowiem komuś zależy na totalnym odmóżdżeniu współrodaków, ubezwłasnowolnieniu ich i ogłupieniu, niż na wyprodukowaniu rzeszy zdolnych rzemieślników. Bo niby jak to jest możliwe, by taki absolwent technikum samochodowego nie miał pojęcia o pracy silnika spalinowego? Jak może istnieć sytuacja, w której podłączeniem radia samochodowego zajmuje się były prawnik, ponieważ od lat nie może zatrudnić na tyle zdolnego ucznia zawodówki, by ten potrafił prawidłowo podpiąć pięć czy osiem kabelków? Komu w takim razie absolwenci kursów zawodowych mają służyć, jeśli niczego nie potrafią?

I to był dla mnie dylemat nierozwiązywalny aż do chwili, w której zupełnie przypadkiem poznałem właściciela złomowiska w okolicach stolicy. Były ów wojskowy (ale nie zupak) stwierdził jasno: produkuje się nową pseudo-szlachtę finansową, tak, panie, my tu proporcjonalnie zarabiamy naprawdę sporo, niestety rodzaj pracy spowalnia myślenie. Tym ludziom będzie w przyszłości dokładnie wszystko jedno jak nazywa się ich kraina, kto formuje rząd, kto stoi na jego czele i kogo ma za przyjaciół. Tak ma być i nic pan na to nie poradzisz. Trzeba jeść póki można, póki pozwalają…

Smutne, prawda? Tak zgnoić ludzi, by liczyła się tylko micha… Tak ich zdegenerować, by gładko łykali ostatnio powtarzane przez Michnika kłamstwo, że Gazeta Kłamliwa jest fundamentem polskiej demokracji… Wkrótce pewnie przykręcona zostanie śruba. By poza wspomnianą michą nie było już na nic. Jeden z drugim zasmuci się na chwile – ale zaraz potem dojdzie do wniosku, że jednak żyje. Nikt mu łba jeszcze nie urżnął.

Albo nic mu o tym nie wiadomo…

M.Z.

Brak komentarzy: