środa, 6 lipca 2011

Janosik dzisiaj



Dla większości Czytelników zda się to sprawą incydentalną. Postanowiłem ją jednak opisać jako przestrogę. Zwłaszcza dla tych, którzy często i chętnie dokonują zakupów internetowych w największym bodaj serwisie Allegro. Oto bowiem parę allegrowych głów myślało aż wymyśliło - współczesną odmianę Janosika.

Przez wiele lat mojego istnienia w tym serwisie po dokonaniu zakupu wybierało się sposób płatności za kupiony towar. Płatność z góry oznaczała, że należy pieniądze przesłać na wymienione konto czy adres. Kontrahent kwitował odbiór, wysyłał paczkę, szlus. Teoretycznie proste. Za sprawą powolności poczty i nawet elektronicznie działających banków wszystko poczęło jednak leniwieć z dnia na dzień. Nie wspominam tu rzecz jasna o nieuczciwych sprzedawcach, którzy po zainkasowaniu forsy milkli na długo, bywało że na zawsze. Tęgie allegrowe głowy oczywiście szybko zauważyły problem. I wymyśliły Doskonałe Narzędzie Szybkiej Realizacji Transakcji – „płać z Allegro”. Pewnie ludzie z natury nieufni ominęli by ten system – gdyby nie nowa pułapka. Na stronie sprzedających przestały się pojawiać informacje o ich numerach kont. Płać z Allegro – albo pocałuj się w nos!

Dzisiaj postanowiłem zaryzykować. Najpierw dyspozycja skonfigurowania konta. Siedzę przy komputerze kilka ładnych lat - ale ta instrukcja do jasnych nie należy. Niepokój budzi też żądanie podania takich wrażliwych informacji, jak numer konta, bank, telefon, adres i tak dalej. Szczerze mówiąc trochę mnie to zezłościło. No ale co robić, zakup dokonany, trzeba go zrealizować... Potem konto działa, wystarczy kliknąć. Kliknąłem dwa razy. Pierwsza wpłata rzeczywiście szybko dotarła do adresata, u którego kupiłem szczęki hamulcowe do swego auta. Druga trafiła niewłaściwie, zaksięgowana została na koncie Allegro i utknęła. 52 złote, teoretycznie niedużo. Tyle że akurat ten zakup powiązany był z pierwszym – auto stoi w warsztacie na podnośniku i bez OBU elementów naprawić się nie da. Płacę za unieruchomienie stanowiska pracy. A Allegro na pisemną reklamację trzykrotnie do nich wysłaną odpowiada: ticket taki a taki(?, kwitujemy odbiór, nasz konsultant odpowie jak szybko to możliwe, 48 do 72 godzin. Bo pewnie zależy ci na tempie...

Nie wiem co się stało. Być może to idiotyczny system, być może ja popełniłem błąd i na przykład wstrzymałem transakcję. Dlaczego jednak automat tak jest ustawiony, że kasa nie wraca na moje konto, tylko trafia do kogoś, kto zapewne będzie się tłumaczył, że nie był stroną transakcji? Nie byłem winien Allegro ni złotówki, wszystkie minione rachunki zawsze opłacałem w terminie. Co przez tych kilkadziesiąt godzin będzie działo się z moją prywatną gotówką? Czyje konto zasilając przyniesie mu korzyść? Czy wreszcie sprzedawca, u którego zamówiłem konkretną część nie zdenerwuje się, nie przylepi mi paskudnej opinii oszusta internetowego i nie zażąda zwrotu straconej korzyści? Allegro będzie wówczas miało z czego płacić. Forsa na moje konto zwrócona nie została. Do właściwego adresata też nie dotarła...

I teraz część czepialska. Otóż we „współpracy” z taką firmą nie życzę sobie, by ktoś nieupoważniony mówił do mnie na „ty” i przysyłał mi podobne maile. Dla Allegro jestem Panem Markiem Zarębskim, kropka! Słyszysz, Automacie? Po drugie właśnie wyjaśnia mi się pod kopułą, jak to łatwo zarobić pieniądze nie na doskonałości czegoś, ale właśnie na niedoskonałości. Systemu lub człowieka, to bez znaczenia, pomyłka ZAWSZE okazuje się korzystna dla jednej i tej samej strony. Setki lat temu Janosik również czekał na idiotów, którzy mieli nieszczęście podróżować tą, a nie inną drogą. Napadał, łupił i zwiewał do lasu. A ewentualnie niedobitym mógł powiedzieć: przecież nie musieliście tędy jechać! Przecież sami ponosicie skutki swego wyboru! Oczywiście i na Janosika była metoda - trzeba było udać się do lasu z większą bandą, lepiej uzbrojoną i bardziej zdeterminowaną.

PS. Wysłałem faxem pisemne żądanie przesłania na moje konto moich pieniędzy. Cisza trwa, 52 złote jak tkwiły nie w tej przegródce Allegro, tak tkwią nadal. Powoli, powoli zbliżamy się do sformułowania jasnych określeń: bezprawne dysponowanie, przywłaszczenie, może nawet kradzież. O taką wam reklamę chodziło, Allegrowi dowódcy?

M.Z.

Brak komentarzy: