Nie tak dawno nazwałem praktykę wynajmowania powierzchni parkingowych w garażu "minus jeden" prostytuowaniem przestrzeni naszego domu. Urzędnikom teoretycznie wszystko się zgadza: nowe bóstwo Zysk dopuszcza każdą czynność w celu odniesienie korzyści finansowej, nie istnieją żadne dodatkowe ograniczenia. Zatem równo obywatelka świadcząca "usługi agencyjne", jak administracja wynajmująca garaże komu popadnie działają zgodnie z prawem i nowym obyczajem. Co kto ma na ten temat do powiedzenia, jak to ma się do zasad współżycia społecznego lub obywatelskiego - o, to już inna bajka. Problem polega dalej na tym, że nie wszyscy są gorliwymi wyznawcami nowej religii. Jak na razie tabuny wynajmujących, a nie będących naszymi sąsiadami snują się po naszych klatkach schodowych uznając, że należy im się to jak psu buda. Moim zdaniem NIE NALEŻY, jednak klatka schodowa to przestrzeń wspólna LOKATORÓW, a nie gości. Gdyby w założeniu było inaczej nie montowano by nam domofonów, ale ustawiono w okolicach wejść wyraźne strzałki i napisy "Melina - tędy". Tym bardziej, że niektórzy obcy to po prostu zwykłe ludzkie burki. Jeden z nich rozbił ostatnio mój samochód, którym zjechałem do podziemia w celu wspomożenia sąsiada nie mogącego odpalić swego pojazdu. Powie ktoś: zdarza się. Owszem. Ale czy nawet to, że kierowca był kompletnie pijany, agresywny i uzbrojony w rotweilera bez kagańca? Procedura policyjna oczywiście wszczęta, szkody oszacowane. Tekścik zostanie przesłany na Irysową z wnioskiem o wymówienie swawolnemu Dyziowi przestrzeni parkingowej, to nie pierwszy jego pijany występ. Sugeruję zobowiązanie klienta do oddania miejsca parkingowego BEZ PLAM OLEJU, bez smrodu rozlanego wina i tony śmieci pozostawionych tam, gdzie winno być czysto.
Wiem że będzie opór i niepotrzebna korespondencja. A jednak paru osobom w tym mieście udało sie usunąć z sąsiedztwa parę agencji towarzyskich, długa to była droga, ale zakończona skuteczną egzekucją. I srogie miny pseudo-gangsterków nie pomogły. Może nie na wszystkich działają?
Marek Zarębski
Wiem że będzie opór i niepotrzebna korespondencja. A jednak paru osobom w tym mieście udało sie usunąć z sąsiedztwa parę agencji towarzyskich, długa to była droga, ale zakończona skuteczną egzekucją. I srogie miny pseudo-gangsterków nie pomogły. Może nie na wszystkich działają?
Marek Zarębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz