środa, 23 kwietnia 2008

I wyszedł letki z zapchanej klozetki?

Polityka polityką, a pospolitość w kącie skrzeczy... Jak już pisałem od kilku tygodni w podziemiach trwa wojna. Nerwów i zwieraczy - chodzi o zapchaną toaletę, z której korzystali ochroniarze. Tak, ci od 24-godzinnych dyżurów. Ile razy dorosły człowiek normalnej budowy w ciągu doby odwiedza toaletę? Łatwo wykonać obliczenia prywatne. Tym łatwiej, że skoro toaleta zapchana, to rzeczony człowiek nie może jej odwiedzić ANI RAZU! Cóż ma więc czynić, skoro konieczność goni? Ano oszukać fizjologię - twierdzi nasza "ukochana Pani Administratorka", łaskawie zechciała nas dzisiaj odwiedzić i podzielić się swymi przemyśleniami z cierpiącymi na realne wzdęcie. Cierpiącym jakoś nie ulżyło. Ponoć zamierzają wyciąć dziurę w siatce, oddzielającej ich od najbliższych krzaków. Oj, coś mi się zdaje, że sprawa dotrze do Najjaśniejszej Telewizji. Bo jakże to tak: wolno obsrywać krzaczki ukochanej TVP z powodu nieudolności ADM?

Cóż my możemy zrobić, widząc jak administratorska świadomość kształtuje proletariacki byt? Ja przynajmniej oświadczam: cofam ciepłe przyjęcie, ongiś wyrażone dla Pani Krystyny Dominiak na tych łamach. Niczym się Pani nie różni od swych poprzedniczek. Albo inaczej: jest Pani równie arogancka i nieudolna. Chcecie Państwo siłowo remontować nasze mieszkania, a sracza przepchać nie potraficie? Notuję rzecz jasna zdarzenie jako ciekawy przyczynek do zbliżającej się publicznej dyskusji co jest komercyjne, a co komercyjnym żadną miarą być nie może. Na marginesie: nie są wam potrzebni żadni wrogowie zewnętrzni. Sami dla siebie jesteście największym wrogiem. I tak proszę trzymać - wówczas komu innemu będzie łatwiej...

Marek Zarębski

Brak komentarzy: