sobota, 12 kwietnia 2008

DLACZEGO?

Cykl pytań zaczynających się od tytułowego "Dlaczego?" przeżył każdy, kto miał dzieci. Dlaczego to, dlaczego tamto... Takie pytania potrafią być piekielnie męczące. Stary dowcip powiada, że nieodmiennie ten cykl prześladowań rodziców kończy się ich wołaniem o syfon. "Dlaczego?" "Ponieważ Jasiu muszę czymś w ciebie rzucić..."


Wieść gminna głosi, że administracja postanowiła w tym roku wyremontować nasze mieszkania. W minionych latach wiele ogólnych zebrań lokatorów przyjęło stanowisko, że owszem, remonty tak, ale najpierw te usuwające pęknięcia fundamentów, ciągi wentylacyjne ciepłowni, cieknące dachy, odpadający tynk na klatkach schodowych, zdemolowane wejścia, śmietnik itd. Nie wymieniam dalej i precyzyjniej, poświęciliśmy temu tyle czasu, że aż szkoda gadać. To pisemnie potwierdzone stanowisko wyeksplikowane jest zresztą na stronie głównej konkurencyjnego związku "Abramowskiego 9". Mieliśmy przyjrzeć się efektom tych prac u podstaw, dotychczas przecież NIEUDANYCH - i dopiero potem zdecydować, kiedy może nastąpić wejście ekip remontowych do prywatnych mieszkań. Ludzi mroził brak fachowości remontowców, którym jak do tej pory pod światłym kierownictwem osób z Irysowej czy Kolberga nie udało się nic lub prawie nic. Nazwijmy to jasno: obsługiwali nas dyletanci i flejtuchy. Czy z tego powodu można mieć wątpliwości względem kolejnego zrywu remontowego? Jasne że można. Ja mam, kilkadziesiąt innych osób również. Dlaczego pomija się to milczeniem?


Spryciule odczekali czas jakiś i ruszyli do ataku. Kiedyś, podczas ostatniej odnotowanej próby, pojawiły się wobec nas groźby, że każdy, kto nie dostosuje swego urlopu do wymagań administracji, nie udostępni mieszkania do napraw - i tak będzie miał czynsz przywrócony do poziomu mieszkań BEZ USTEREK. Sprytna plotka, sporo osób poważnie jej się przestraszyło i żadne przywoływane opinie prawników, że tak się jednak nie da, że byle prawny aspirant wygrywa proces o nieprawne działania w cuglach - ludzi nie uspokoiły. W tym samym czasie ten i ów usłyszał półgębkiem wygłaszane rady, że skoro tegoroczny urlop już wykorzystany lub nie da się go wyraźnie wskazać może wziąć przecież lewe zwolnienie lekarskie. Nie, nie, głośno tego się nie usłyszy, instynkt samozachowawczy urzędników jednak jeszcze istnieje i podobnej rady na piśmie udzielonej próżno by szukać. Suma summarum moi sąsiedzi wolą dzisiaj siedzieć cicho, co poniektórzy wskazują remontowcom chwilę dopuszczenia ich do walących się sufitów, odpadającej glazury i pękających podłóg. Większość zapomniała co kiedyś wspólnie ustaliliśmy i jaki ma być porządek rzeczy, by dom ponownie można było uznać za komercyjny, ergo włomotać wysokie czynsze ludziom, którym od lat wmawia się, że wzięli się znikąd, a Miasto robi im w ogóle łachę, pozwalając parkować tyłki w tak wytwornej dzielnicy i w tak wspaniałym domu.


Dlaczego? Dlaczego bez końca dajemy się w pewnym zakresie robić w trąbę? Dlaczego dom nasz powoli przekształca się w slumsy, zasmarkane, niedoczyszczone, publiczne jak w poprzednich tekstach wskazuję? Kto w końcu pójdzie po ten syfon - i w kogo nim rzucić?


Marek Zarębski

Brak komentarzy: