Szczerze mówiąc temat
został wywołany przez kogo innego, oryginał można znaleźć tutaj: http://3obieg.pl/getto Powiem od razu, że
generalnie zgadzam się z tezami Macieja Rysiewicza: takimi działaniami, jak
przez Autora opisane normalnych ludzi próbuje się zepchnąć do getta. Od siebie
dodał bym jednak: tylko tych, którzy dadzą się zepchnąć! Nie każda próba
wprowadzenia dewiacji może być bowiem udana. Ta akurat nie jest.
W czym rzecz? Ano w tym, że
bodaj najbardziej wulgarna, choć mało utalentowana postać sztucznego polskiego
pół-światka muzycznego, Agnieszka Chylińska, sprzedała swój wytatuowany
(tylko w telewizji) wizerunek reklamie pewnej sieci komórkowej. I twierdzi na plakacie wprost, "Pierdol limity!”. Ponieważ mam
nieco wyobraźni i pamięci odtwarzam sobie zachrypnięty, męsko-pijacki głos tej „damy”
- zestawiam to wszystko z wizerunkiem ciała pokrytego jakimiś koszmarnymi „sznytami
i dziargami” – i nic mnie już nie dziwi! To jest ta poetyka portowych zaklętych
kręgów, w których szansonistka tkwi dokładnie od początku swej porąbanej kariery.
Czy sieć komórkowa odniesie za sprawą tej pani sukces? Wątpię. I właściwie należało
by w tym miejscu skończyć wywód – gdyby nie inna prawidłowość.
Otóż Chylińska zajęła się już
nie tylko reklamowaniem przenośnych lokalizatorów osobistych, marzeniu SB epoki
stanu wojennego (za takie „coś” uważam współczesne komórki), ale reklamuje też
w telewizjach ubezpieczenia życiowe i zdrowotne. I to jest dopiero paranoja! Bo
oto ktoś o aparycji jak dla mnie menela płci podobno żeńskiej twierdzi na
ekranach, że „poleca maluczkim dbałość o swoją rodzinę”! BOMBA! Tak się bowiem
składa, że sporo lat spędziłem w jednej z warszawskich dzielnic zamieszkałych
przez archetypy pani Chylińskiej. I powiem szczerze, że gdyby jakaś samica
stamtąd, może i mniej „zdolna” wokalnie, ale na pewno ładniejsza zaczęła by pijackim
głosem przemowę „Koleś, ty się ubezpiecz tu i tu, dbaj o rodzinę…” – to czekał
bym tylko kiedy za równowartość taniego wina owocowego marki „Okieńcie” (tak się
to prawidłowo dla okolicy wymawiało) zaproponuje mi odstąpienie siebie lub
swojej młodszej siostry na jakieś umowne pół godziny. Wtedy musiał bym umrzeć!
Dzisiaj nie wiem czy z obrzydzenia, czy innych względów – ale nagła śmierć
czekała by mnie na pewno.
Kto, z kim, kiedy i za ile
umówił się, by forsować w miejsce
Powiatowego czy Wojewódzkiego takie coś, jak rzeczona „dama”? Zapewne mocny
człowiek, wejść do reklam w tiwi nie jest łatwo, trzeba mieć wielkie chody i
kontakty. Jeszcze nie tak dawno wiadomo było, że budżet reklamowy tylko
czterech największych operatorów telefonii mobilnej znacznie przekracza budżet
całego ministerstwa obrony narodowej. Jest o co powojować, nie? Bardziej jednak
interesuje mnie co sądzi o współrodakach ten, który z ramienia towarzystw
ubezpieczeniowych i sieci komórkowy suflowane mu przez agencje reklamowe
pomysły akceptuje? Za kogo uważa swoich obecnych i przyszłych klientów? Jak
opisuje coś, co w ich żargonie nazywa się targetem?
Zapewne to kolejny „młody
zdolny, po praktyce w Ameryce”. Już ich kiedyś spotykałem. Tam nie mogli
porozumieć się ni z miejscowymi, ni z Murzynami, ni z Meksykami, wyrzucili za
brak efektów na zbitą mordę – wracał do Polski, deklarował zagraniczny staż i
rządził tubylcami. Olśniewał amerykańskimi pomysłami, myśleniem i nie
standaryzowanymi w Europie procedurami. Nikt go nie mógł złapać za rękę, że niby
prosty dureń, że wyprzedaje coś, co w oryginale nazywa się bull shit. Więc i
Chylińska na plakatach i ekranach…
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz