niedziela, 15 września 2024

Krótko o nierównościach

 


Mam kilku znajomych, ot, powiedzmy tyle, że znam tych ludzi. A ponieważ gaduła ze mnie niewąski rozmawiamy o różnych politycznych meandrach współczesności. Interlokutorzy uwielbiają Tuska i Bodnara. Jakby nowi „Chrystusi” pojawili się na ziemi. Nie ma rzeczy, których ta banda dyletantów politycznych by nie uczyniła, a która nie podobała by się rozmówcom. Więc by ułatwić sobie rozmowy ze mną, niedowiarkiem w rude i pro-ukraińskie zamiłowania obu panów, mianowano mnie… PiS-owcem! Już się głąbom nie tłumaczę, argumenty nie trafiają. I oto odnalazłem stary (choć  nie tak bardzo stary) tekst, który panom dedykuję’

 =========================

Zaczęło się od działań „publicystycznych” amerykańskiej ambasador Mosbacher. Wspólnie z innymi ambasadorami wystosowała do władz polskich list w sprawie LGBT. Czyli mówiąc po naszemu odmieńców. Podobno zdaniem tej mocno przejrzałej damesy polityki międzynarodowej o odmieńców należy zadbać jeszcze bardziej. Krótko mówiąc rząd polski został albo przywołany do porządku, albo pouczony. Jak za króla Stasia… Poważnie – rządziła wtedy pewna Niemka z Petersburga imieniem Katarzyna. A transmitował jej wolę do priwiślańskiego kraju jej ambasador. Jak to się skończyło? Latami zaborów oczywiście. Słowem mamy powtórkę z historii. Ktoś bardziej zdecydowany stwierdził, że należało by tego damskiego, pseudo-dyplomatycznego cudaka wezwać do odpowiedniego ministerstwa i wręczyć jej pismo zatytułowane „persona non grata”. Po ludzku „spadaj ciotka, już cię tu nie chcemy”. Moderator znalazł się natychmiast. Stwierdził, że nie po to podpisywaliśmy z Amerykanami traktat o działaniach w Polsce amerykańskich, prawnie bezkarnych wojskowych grup, by teraz wyrzucać z kraju najważniejszego amerykańskiego urzędnika. Bzdura! Prywatnie uważam, że moment jest wyjątkowo sprzyjający. Trumpa czekają wybory, głosy Polonii to bardzo ważny element tej zamorskiej gry – i moim zdaniem nie ma co obawiać się dąsów elekta z partii republikańskiej. Pozostaje detal: a kto miałby to wszystko zrobić? Dbający o rosnący nos Pinokia premier? Naczelnik państwa kochający koty i norki  bardziej niż ludzi?

 Nierówności w prawie oczywiście w Polsce występują. Mężczyźni z przyczyn powszechnie znanych nie otrzymują zasiłków porodowych. Cholerna biologia… Powołując w projekcie anty-rolniczym funkcje komisarzy pro-zwierzęcych wyposażonych w uprawnienia większe od policji też w kierunku nierówności żeglujemy. I jakoś nikt tych szczegółów nie chce zauważać. Nie istnieją spisy odmieńców. Ofiary słynnej przed laty komunistycznej „zabawy” o kryptonimie Hiacynt powoli wymierają. Zatem teraz każda nowa akcja polegająca na policzeniu, a więc i spisaniu tak odmieńców, jak wymienionych komisarzy utrwala tylko nierówność i w gruncie rzeczy piętnuje spisanych. Tak, tak Szanowni: jeśli pro-zwierzęcy komisarz odbierze rolnikowi krowę z powodu źle wyczyszczonej sierści to najpierw będzie musiał się pokazać, przedstawić i dać zapamiętać ofierze gwałtu na właścicielu. Nie jestem pewien czy od tej chwili nie będzie się musiał obawiać o swój własny dobrostan. A gdyby na przykład odmieńcowi płci podobno męskiej ktoś przyznał zasiłek porodowy – to jakaś instytucja zgodnie z odpowiednim spisem będzie musiała mu pieniądze przesłać na imienne konto. Fajna zabawa, prawda? Czy oni wszyscy wiedzą co robią?

 I wreszcie reforma rządowa… Z wielkiej chmury mały deszcz. Ale to, że się dogadają – już napisałem wcześniej. Jakby w cieniu tej politycznej zabawy umyka uwadze fakt, że władza   porozumiała się ze związkami zawodowymi górników. Na razie marszu na Warszawę nie będzie. Będzie za to stopniowa likwidacja kopalni, a więc w sumie niezależności energetycznej Polski. Bzdurzenie o tym, że elektrownie węglowe zastąpi wiatr i słońce mało kto omawia. A prawda jest taka, że niestabilność tych źródeł prądu już dzisiaj wymaga podłączenia ich do ogólnej sieci energetycznej produkującej prąd z węgla. Nie da się inaczej, kropka. Cóż więc stanie się, gdy kopalni już nie będzie? Nie przypłynie skroplony gaz z Ameryki, bo nie uregulowaliśmy uroszczeń opisanych w słynnym akcie 447? Co takie logiczne rozumowanie powoduje? Konstatację, że zbyt długo postrzegaliśmy profil rządzącej partii w wymiarze projekcji marzeń. Tymczasem fakty przeczą marzeniom tak jasno, że już jaśniej nie można.

 M.Z.

Brak komentarzy: