sobota, 14 września 2024

Test Roschaha

 



Pamiętacie stary dowcip o wizycie erotomana u psychologa? Zaczyna się od podstawowego testu. Terapeuta: co pan widzi na tej plamie? Dupę. A na tej drugiej? Dupę. A tu? Trzy dupy. Panie doktorze: czy pan nie powinien się najpierw wyleczyć przed pokazywaniem mi tych dupencji?

 Jak każdy felietonista i ja zajmuję się podgryzaniem. Rzeczy, spraw, także ludzi. Komentarze, które zamieszczam w całości i zawsze bez jakichkolwiek zmian nie są jedyną płaszczyzną kontaktu mnie, autora, ze światem. Czytają bliscy, niektórzy sąsiedzi, przypadkowo i przy innych okazjach spotkani rozmówcy. W poprzednim felietonie poza pisemnymi reakcjami na treść spotkałem się z kilkoma wyrazami poparcia przedstawionych opinii. I kilkoma przestrogami: ale będziesz miał kłopoty z hejterami! Nie mam. Albo właściwie: mam, bo pierwszy pisemny komentator zachowuje się jak opisany pacjent psychologa. Więc w sumie hejter. Czy ze mną nie ma co rozmawiać o samochodach, konstrukcji telewizyjnego przekazu albo szczątkach geostrategii? Najwyraźniej NIE.

 Deklaracja: nie zgadzam się! Sobczak, obecny burmistrz Olecka, to dla mnie mały, pokręcony neptek-symulant, za czyny którego płaci miasto, a nie powinno. Najpierw symulował posiadanie programu wyborczego. Niczego nie potraktował poważnie – a więc symulant to i tak łagodne określenie. Inni opisują takie działania jako czyste oszustwo. Potem kupił za ciężkie pieniądze sfałszowaną symulację programu szkolnego dla miasta. Mistrzostwo lokalnego świata… Chyba w imię starej socjalistycznej zasady „Symulanci wszystkich miast mazurskich – popierajcie się!”… Ile przegrał procesów i jakie to pociągnęło dla miasta finansowe konsekwencje? Każdy może policzyć sobie sam. Jak się czuła dwójka sekretarzy siadając co rano na jednym krześle? Ile stresów przeszła madame skarbnik? Co czują pozostali wyrzuceni i z czego przyjdzie im żyć? Za tym człowiekiem zostają tylko trupy. Ten człowiek siłowo wprowadza do obiegu mikro-polityki nową jakość głupstwa, kłamstwa, pyskatego usprawiedliwienia, hucpy działania. I nie dzieje się NIC. Co z tego, że wojewoda zanegował plan rozwoju żwirowni? Czy przesadzę, jeśli powiem, że z kasy miasta pójdą zapewne kolejne duże pieniądze na prawnicze chachmęty z odwołaniami, kasacjami i protestami? Ilu olecczan nie wiąże miesięcznych budżetów dokładnie w chwili, w której kolejny zespół kauzyperdów wystawia Ratuszowi faktury za reprezentowanie, doradztwo, obronę, formułowanie pism procesowych?

 Zatem: nie macie tego dość? Sądzicie, że wystarczy napisać jakiś komentarz gdzieś tam, ktoś nadstawi procesowo dupę (od niej przecież zacząłem) pisząc kolejny tekst – a wy możecie już  odetchnąć albo pojechać na wakacje?

 Weźcie się więc do roboty. Otwierajcie swoje strony, ćwiczcie języki i ostrzcie pazury. Kiedyś oferowałem wam pomoc. Olaliście. Powiedzmy, że rozumiem, znacznie bezpieczniej i przyjemniej jest uprawiać własny narcystyczny zachwyt przed lustrem i podpuszczać Zarębskiego. Tyle że on ma już dość. Sam chce wybierać tematykę felietonów, chwilę ataku i momenty ciszy.

 M.Z.

Brak komentarzy: