Blogerka Nowego Ekranu, Anna Zofia, przywołała ten tekst
profesora Legutki http://zpolski.nowyekran.pl/post/76974,swietny-tekst.
Przeczytajcie! Daję słowo, że warto – choćby i dwa razy!
Ryszard
Legutko – Stopniowanie podłości
PO ma tę cechę, jaką miała PZPR, czyli wciąga ludzi w system,
który tych ludzi powoli prostytuuje, tzn. zmusza ich krok po kroku do zachowań
coraz gorszych, na jakie w sytuacji wyjściowej, z powodów moralnych
i intelektualnych nigdy by się nie zgodzili.
Wyobraźmy sobie, że w dzień po katastrofie
smoleńskiej premier rządu polskiego Donald Tusk mówi tak. „Oddajemy całą sprawę
śledztwa Rosjanom, co oczywiście musi spowodować łatwo dające się przewidzieć
konsekwencje. Nie jesteśmy dziećmi. Wiemy, jak to się robi w Rosji.
Rosjanie sfałszują wyniki badań, będą niszczyli materiały dowodowe, zrzucą całą
odpowiedzialność na Polaków, śledztwo będą prowadzić na poziomie skandalicznym,
dowodów – w tym wraku – nie oddadzą, pozostawią w ziemi ludzkie
szczątki, sekcje przeprowadzą niechlujnie i sponiewierają ciała ofiar, a na dodatek jeszcze ciała
zmieszają i pozamieniają. Staną się zapewne jeszcze rzeczy bardziej
oburzające, ale taka jest nasza polityka i ona jest ważniejsza niż ofiary,
ciała, wraki, śledztwa, sekcje, i co tam jeszcze. Tej polityki będziemy bronili.
A kto będzie protestował, tego wyzwiemy od psychopatów, wyśmiejemy
i sponiewieramy moralnie. Zwracamy się niniejszym do
środowisk opiniotwórczych, do dziennikarzy, profesorów, pisarzy, artystów
różnych sztuk, aby nam w tym ruganiu, wyśmiewaniu i poniewieraniu
pomogli”.
Bez oburzenia
Jaka byłaby na taką wypowiedź reakcja? Nie mam pewności,
czy podniósłby się powszechny głos oburzenia z jednoznacznym żądaniem
dymisji całego rządu. Jestem jednak pewien, że większość Polaków by zaprotestowała,
bo nie tylko uznałaby taką retorykę za niedopuszczalną, lecz przede wszystkim
nie zgodziłaby się na podobny poziom wrednego cynizmu w mariażu
z upokarzającym kapitulanctwem.
Ale przecież, co łatwo zauważyć, stało się dokładnie to,
co opisano w hipotetycznym wystąpieniu premiera. Nie ma jednak donośnego
oburzenia większości Polaków i z każdym nowym skandalem związanym ze
Smoleńskiem rośnie brutalność owych „środowisk opiniotwórczych”, które znajdują
kolejne uzasadnienia dla tego, co się nie da uzasadnić. Znaleziono więc – by powołać
się na ostatni przypadek – racje i dla tego, że w grobie Anny
Walentynowicz nie było jej ciała. Przecież – jak napisał
jakiś upadły dziennikarz – od początku było wiadomo, że ciała po
katastrofie będą przemieszane, a robienie z tego teraz hałasu jest
polityczną hucpą.
Zakrzyczeć hańbę
Mamy tu do
czynienia – jak sądzę – z czymś niezwykle istotnym dla dzisiejszej Polski.
Polacy kibicujący Tuskowi powoli byli wprzęgani w podły scenariusz, który
– gdyby go znali na początku – odrzuciliby z gniewem, a którego teraz
nie tylko bronią, lecz z furią atakują tych, którzy od tego scenariusza od
początku się odcinali. Tuskowi kibice najpierw mówili, że MAK jest OK i że
Rosjanie przecież wszystko wyjaśnią, bo im na tym musi zależeć. Później dowodzili,
że chociaż raport jest zły, to ma fragmenty dobre. Następnie dodawali, że
chociaż fragmenty dobre nie są całkiem dobre, to polski rząd zrobi erratę.
I tak dalej, i tak dalej. A im większa kompromitacja następowała
po kolejnym kroku, tym głośniej krzyczano, że nic się nie stało, że stoją murem
przy Tusku i że Macierewicz oraz sekta smoleńska to szkodliwi wariaci.
Gdy przyjrzymy się temu mechanizmowi, to dostrzeżemy naturę
i rozmiar destrukcji, jakiej dokonała Platforma Obywatelska w polskim
narodzie. PO ma tę cechę, jaką miała PZPR, czyli wciąga
ludzi w system, który tych ludzi powoli prostytuuje, tzn. zmusza ich krok
po kroku do zachowań coraz gorszych, na jakie oni w sytuacji wyjściowej
z powodów moralnych i intelektualnych by się nie zgodzili. Wielu
Polaków wstępujących do PZPR nie przewidywało przecież, że po jakimś czasie
będą musieli robić rzeczy skrajnie upodlające, a gdy już je robili, to
mówili sobie, że to przecież nic strasznego i że ci, którzy ich krytykują,
to głupcy i awanturnicy.
Odmowa używania rozumu
Ten sam mechanizm wciągnął wielu członków Platformy,
którzy niepostrzeżenie znalazłszy się w sytuacji przymusowej, wykonują swoją wstrętną robotę
i wypowiadają wstrętne słowa, choć kilka lat wcześniej potępiliby je jako
niegodne. Ten mechanizm tłumaczy również fakt, że
w Polsce żyje kilka milionów ludzi, którzy odmawiają używania rozumu
i zmysłu moralnego, a właściwie używają jednego i drugiego
głównie po to, by powiedzieć sobie i innym, że kolejny skandal smoleński
nie jest skandalem, że PO jest OK, że państwo polskie jest OK oraz że najgorsze
są pisowskie hieny cmentarne.
Oczywiście wśród tych milionów jest wielu najzwyklejszych
łobuzów (jak ów wspomniany upadły dziennikarz) i durniów, którzy robią to,
co robią, bo taka jest ich natura. Ale
jest tam też ogromna grupa Polaków, którzy z rozmaitych powodów tej
destrukcji się poddali i długo jeszcze nie będą świadomi tego, co
z nimi uczyniono. Pojawia się więc pytanie o rolę polityczną owej
wielkiej rzeszy, która widząc rozkład państwa, nie tylko nie protestuje, lecz
mu kibicuje, przyzwyczajając się coraz bardziej do stanu chorobowego Polski. Co stanie się
z krajem, w którym upadek instytucji państwowych zyskuje masowe
poparcie?
Jeśli posłużymy
się analogią do PZPR, to zrozumiemy, że sytuacja jest trudniejsza, niż może się
wydawać. Wychodzenie ludzi z PZPR, nie tylko formalne, lecz mentalne,
trwało długo i wiązało się z zasadniczymi zmianami w kraju.
W końcu okazało się ono nie do końca udane, bo nastąpiła – jak wiemy –
rehabilitacja uczestnictwa w partii komunistycznej. Wychodzenie ludzi z PO,
przede wszystkim mentalne, i wyzwalanie się z upodlającego
i ogłupiającego mechanizmu myślowego, który ta partia narzuciła Polakom,
może się okazać równie długie i równie trudne. I z pewnością
będzie temu musiała towarzyszyć równie wielka zmiana w Polsce
i w jej obywatelach.
Przywołał:
Marek Zarębski
Ilustr. niedziela.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz