To jest trochę jak wir pod powierzchnią wody: z zewnątrz
nie wygląda groźnie, ale ssie, ciągnie do dna z potężną siłą. Mam na myśli wszelkiej maści
reperkusje dotyczące „Resortowych dzieci”, także spotkanie, jakie odbyło się w
warszawskim Klubie Ronina. Część blogerów uznała owo spotkanie za doskonale. Ja
uważam, że było co najwyżej średnie – przy czym dowiodło, że żadne z trójki autorów
po prostu nie potrafi jasno mówić, wszyscy zaś wyglądają na co najmniej lekko
przestraszonych, a prowadzący… lepiej żeby niczego nie prowadził…
Gabriel Maciejewski, czyli
tak po wielokroć krytykowany przeze mnie Coryllus wyraził się (tutaj i we wcześniejszych
tekstach: http://coryllus.salon24.pl/561020,polityczna-oferta-i-polityczne-media-czyli-szalenstwo-eski)
na temat resortowych dzieci bardzo dosadnie i równie rzeczowo: to po prostu
dzieci naszych okupantów. I ja się z tym zgadzam! Tym razem Coryllus ma rację
jak cholera! Niestety muszę w tym miejscu dodać jeszcze jedną rzecz, widzę, że
to jakoś umyka uwadze zgromadzonych i czytelników: otóż dynastie resortowców w
latach 90-tych, zwłaszcza pod ich koniec, powiększone zostały o jeszcze jedną
grupę. A mianowicie o zarządców (i ich znajomych) wydawnictw zagranicznych,
głównie niemieckich, jakie osiadły na naszym gruncie i jakie rychło
zawłaszczyły ogromny procent polskiego rynku medialnego. To się oczywiście dzieje
za zgodą i przyzwoleniem polskich decydentów, nie od rzeczy będzie powiedzenie,
że kluczem do sukcesu obcych jest po prostu potężna kasa. I teraz gdybyśmy przyjęli typologię Coryllusa – to wszystko są właśnie dzieci
okupantów. Realizują posłusznie i czasem bardzo skutecznie linię programową
swoich zleceniodawców, do nich odprowadzają zyski, skrzętnie korzystają z ulg
finansowych przyznawanych przez firmy-matki i tamtejszego fiskusa, który dawno
już zrozumiał, że miast produkować czołgi i zbroić zastępy młodych mężczyzn
znacznie mądrzej jest kupić rząd dusz w podbijanym kraju. I spokojnie rządzić.
A media to naprawdę broń masowego rażenia, co ważniejsze wcale nie odbierana
jako narzędzie przemocy czy gwałtu…
Coryllus pisze tak: „Wróćmy
jednak do mediów. To one są właściwym kanałem komunikacji pomiędzy poważnymi
politykami a nami. Po stwierdzeniu powyższego każdy szanujący się człowiek
powinien wyłączyć telewizor, radio i spalić wszystkie gazety, a na balkonie
powiesić transparent z napisem: pocałujcie mnie w dupę. Nie może bowiem
człowiek poważny, mający szacunek dla samego siebie traktować poważnie tego co
politycy mówią w mediach. Nie może, bo komunikaty tam produkowane nie są
efektem przemyśleń polityków, ale jakichś ghostwriterów, którzy piszą im
przemówienia i notują ich złote myśli przerabiając je następnie po swojemu. Są
owe komunikaty efektem strachu o elektorat, który może się gwałtownie
zmniejszyć, bo ktoś coś tam powie. Są one też efektem przymusu i opresji
właściwej hucpie zwanej demokracją, która każe kokietować duże grupy ludzi
według klucza źle określonych i słabo rozpoznanych oczekiwań tych grup. Jak
polityk chce zachęcić do siebie ludzi młodych to pieprzy o budowie mieszkań, a
jak górników to o pakietach socjalnych. I nigdy się nie zdarzyło, żeby formuła
ta uległa zmianie…”
I znów: MA RACJĘ! Gdzieś tam w jego tekście (a może komentarzach?) przewija
się też zdanie o tym, że celem nadrzędnym wszystkich podobnych działań jest spowodowanie,
by człowiek, obywatel, poczuł się kompletnie osamotniony, oderwany od reszty,
sponiewierany i po prostu zaszczuty. Tak to właśnie jest. Na płaszczyźnie
portali internetowych można to osiągnąć jeszcze łatwiej, przez proste działania
osadzonych wszędzie agentów wpływu. Wykpią, wyszydzą, spostponują, spowodują poczucie zagrożenia, zarzucą stekiem bredni,
na które ponoć trzeba odpowiadać poważnie… I co ma robić ktoś, kto nie może
schronić się do swojego azylu – ponieważ po prostu go nie ma, ponieważ własność
mu dawno odebrano i jeszcze wmówiono, że lepiej, aby siedział cicho, bo może utracić
i to, co zdaje mu się, że ma? Cóż, człowiek w takiej sytuacji zmienia
zainteresowania – i choćby pisał jak sam geniusz dziennikarski (tu możecie sobie
wstawić dowolne cenione przez siebie nazwisko) – idzie sadzić bratki albo
uprawiać nordic walking. Pozamiatane. Załatwione. Nie ma już ani oporu, ani żadnych
innych para-partyzanckich grup…
Co z tym wszystkim zrobić? Cóż, Niemców już nie usuniemy z rynku
prasowego, za daleko to wszystko zaszło. W materii płaszczyzn internetowych
natomiast możliwe do zastosowania jest uprawianie swoistego ostracyzmu wobec
wszystkich, którzy o działalność rozbijacką wyżej opisaną są podejrzani. Albo
czynnie i jawnie ją uprawiają. Doradzałem to już kwartał temu, rok temu i
pewnie jeszcze wcześniej: dać sobie spokój z czytaniem i komentowaniem Wojtasa,
Spirito Libero i wielu, wielu innych. Nie wdawać się w erystyczne spory z
Muftim Turbanatorem z Polaków.eu (ostatnio jakby zmądrzał i sporządniał - więc może jest nadzieja?!), do
niczego dobrego to nie prowadzi. No cóż, zobaczymy jak to będzie na wiosnę…
M.Z.
10 komentarzy:
Powiedziala bym: tradycyjnie... Czyli stale o tych samych osobach i stale to samo. Nie znudzilo cie to?
Od końca: nie, nie znudziło mnie to! Bo też i co czynić Twoim zdaniem należy, gdy opisanych ludzi uważa się za szkodników, hucpiarzy i agentów wpływu (jasno napisałem, ze dzisiaj poza Muftim)? Głaskać? Na pewno nie! Jedno wszakże muszę przyznać: za mało osób jeszcze połapało się w działalności wymienionych. I jeżeli już koniecznie o nudzie mamy mówić, to jest to nuda ślepoty. Dlaczego tylko wymieniona dwójka jest w stanie rozwalić co najmniej dwa portale i nic? Dlaczego nie widzi nikt tego, że wprawiają tradycyjnych, jeszcze pozostałych na tych portalach blogerów w stan milczenia? Uważasz, że niosą takie nowatorskie treści? Że piszą tak ciekawie i otwieraja ludzim oczy? BZDURA! To są producenci dymu i hałasu.
To tak "na grzecznie". A teraz szczerze: więcej podobnych komentarzy do siebie nie wpuszczę. Chcesz ich bronić - rób to gdzie indziej. Chcesz pyskować o cenzurze - pyskuj. Chcesz się zapisać do klubu wielbicieli opisanych - zapisz się, tylko do cholery nie informuj mnie o tym!
A propos Coryllusa. Podobno ostatnio zbanował Ufkę i Eskę z Salonu24. A jak wieść gminna niesie co najmniej Ufka to była osoba zapraszana kiedyś do wspólnych rozmów i przedsięwzięć, na przykład wizyty na grobie Arkadiusza Protasiuka gdzieś tam. Co się dzieje? Wiesz coś o tym?
Grób znajduje się w Grodzisku Mazowieckim. Tak, byliśmy tam kiedyś sporą grupą, był wieniec od blogerów i takie tam... Ufkę poznałem jako osobę zaproszoną jeszcze wcześniej na działki, nie wymieniam tu gospodarza, bo nie wiem czy by sobie życzył, kilka lat temu po prostu zniknął z firmamentu i nie jest mi znany jego los. Przewijały się przez niewielki działkowy ogródek i inne znane osoby, od Izabeli Brodackiej-Falzmann po Eliq, bywał Kamiuszek i Black Woland. Było fajnie - gdyby nie obserwacja, że Coryllusowi już wtedy niezbędni byli przytakiwacze, a nie sprzeciwiacze. Ale może ja się mylę? Może tak miało być? Nie wiem do końca, sam jestem niezłym gadułą i pewnie o mnie da się powiedzieć coś równie zgryźliwego. Tak czy siak - Eski nie znam, po prostu nie przewinęła się w tym panopticum. Pozostałe Panie sprawiły na mnie jak najlepsze wrażenie, choć oczywiście nie ze wszystkim, co mówią zgadzam się. Na przykład zupełnie nie podzielam Ufkowej miłości do PiS-u, czy uwielbienia dla koni Izy Falzmann. No ale czy wszyscy musimy kochać dokładnie to samo? Nie musimy. Wtedy żadnych w tej materii różnic kłótni nie było. To przyszło potem - i też nie na mnie, ale na panów, którzy co prawda miewają rację (o tym jest felieton), ale w dialogach z komentatorami potrafią być tak chamscy, że ja w dzisiejszym komentarzu numer dwa nie dorastam im do pięt. Jakoś nad tym nie boleję...
Spirito Libero kiedys tam ostro protestowal przeciw uznaniu pieniadza za towar. Tez masz mu to za złe?
No co Ty? Co i komu mam mieć za złe, gdy opowiada oczywistości? Czy jeśli Spirito oznajmi, że dwa i dwa jest cztery to powinienem protestować? Widzisz - to nie tak działa. Sprzeciwiam się treściom i działaniom różnych ludzi. Głupim treściom i głupim działaniom. Czemu stąd wywodzisz gdzieś tam w podtekście, że odebrało mi rozum? Wejdź proszę na Neon24 i przeczytaj ostatni apel Opary. Już? No to dobrze. Czy w tym apelu dostrzegasz w ogóle jakieś odniesienia do jakże głośnej kłótni wokół zakładki Polska Racja Stanu? Nie? A widzisz - moim zdaniem to się tam powinno znaleźć. Jakieś wyjaśnienie tego zamieszania. Tymczasem jest tylko obietnica moderacji. Ja nie mam nic przeciwko moderacji, sam ją stosuję. Ale jeśli Opara moderatorami mianuje Wojtasa i Spirito to zginie merytorycznie w ciągu kilku następnych dni. Dzisiaj powiem tyle, że osobiście znam co najmniej dwadzieścia osób, które do Neonu nie napiszą ani słowa właśnie z powodu obecności tamże dwóch wymienionych gości. Że co, że niby myślę o sobie? Nic bardziej mylnego. Choćby z tego powodu, że nigdy do Neonu nie pisałem i nie mam takich planów. Wystarczy mi moja strona, tutaj. Mołojecką sławę w ich stylu mam w nosie.
CHyba żes nie czytał komentarzy pod wpisem Opary. Tam to dopiero sie dzieje...
Owszem, czytałem, choć jak wiadomo co chwila pojawiają się nowe. To kolejny dowód na to, jak się osiąga cele, które nazywam zamętem, dymem i hałasem. Popisy Wojtasa i Spirito... Ło matko! Dzisiaj już wyraźnie widać, że nie każdy może zostać tancerzem, opiekunem portalu, redaktorem naczelnym, autorem Myśli Najważniejszej i tak dalej. Więc dlaczego tak się pchają do tych funkcji? W tej chwili jedno już przychodzi mi na myśl: MAM DOŚĆ tego zamętu! Niech się uduszą we własnym sosie, własnych drobnych świństewkach, podchodach i pojedynkach na sztachety. Oby się zakrztusili własną wspaniałością, bo jeśli tak się miłosiernie nie stanie to utopią jeszcze kilka innych portali. To jest zaraza roznosząca się drogą niemal kropelkową. Przyłożysz kijem na Neonie - pojawiają się na przykład w Polakach.eu Zarobią po jednej gwiazdce (dowód na niemal pogardę) - znowu hop do Neonu. Ad mortem defecatum... Już mi się nie chce nawet tego komentować.
W Polakach.eu nieśmiały protest Muftiego wobec bzdetów Wojtasa. Co się dzieje? Coś wiesz o zmianach w tamtym światku? Wreszcie ktoś przejrzał na oczy?
Nie, nic nie wiem, nie chce mi się już obserwować starych wojen, prywatnych wiadomości też nie mam, obrazili się na mnie wszyscy tam działający. Odpowiadam tylko dlatego, żeby zaakcentować, iż małe portaliki i jeszcze mniejsze, Polacy.eu do tej ostatniej grupy należą, jeśli nie potrafią od razu bronić się przed rozrabiakami, zadymiarzami, idiotami i agentami - nie mają żadnej przyszłości. Tam to się właśnie dzieje. Nic mi do tego. Poświęcałem im kiedyś mnóstwo czasu, efekt żaden. Żebym nie wiem jak się wysilał (w prywatnych najczęściej korespondencjach) - nieodmiennie otrzymywałem jakieś bzdety, że niby jedność najważniejsza i że w ogóle to trzeba łagodnie. No to powodzenia, drodzy moi!
Prześlij komentarz