czwartek, 9 stycznia 2014

CZASEM TO UMYKA...



Jedną z tez, które tu forsuję mniej czy bardziej udolnie jest ta, że w miejsce rzetelnej i sprawdzonej informacji publika polska za sprawą zawodowców otrzymuje wyłącznie szum medialny. Hałas. Taką papkę, z której czasem wystają różki prawdy, ale częściej nie, bo przytłaczają tę prawdę pomówienia, ploty i wszelkiej maści głupstwa o agentach i wiarołomnych żonach. Od opowieści o dupie Maryni po jakieś „wysmakowane” debaty o encyklikach, Hohenzollernach, londyńskim City czy kolejnym wynurzeniu się u wybrzeży Szwecji nieznanej łodzi podwodnej, czytaj sowieckiej. Ten ostatni patent, stosowany od lat siedemdziesiątych jasno wskazuje kto jest producentem podobnych banialuk – oczywiście służby, dość leniwie modyfikujące wzory rodem ze szkoleń podmoskiewskich.

No i oczywiście są jeszcze wszelkiej maści doniesienia o wypadkach, pijaństwach, degeneracjach, przekupstwie, ułomnościach i brzydocie rodaków. W naszym najszczęśliwszym z krajów nie robimy widać nic innego, tylko śmiertelnie najeżdżamy na sąsiadów, uwodzimy im żony i przyjaciółki, bierzemy łapówki oraz zabijamy dzieci. To jest oczywiście prawda – ale wyjęta z kontekstu wygląda jak durnowaty rysunek z amerykańskiego komiksu poprzedniej epoki, gdzie on był wysportowanym kulturystą, a ona piękną, wątłą i drżącą. Reszta nieważna, w końcu każdy dopisze sobie co tam jeszcze chce i na pewno się wzruszy. Tak bardzo, by Królowi Polskich Żebraków w czerwonych spodenkach udzielić kolejnego wsparcia – kiedy już legiony dzieciaków wygoni na ulice z żebraczymi puszkami w dłoni…

Zamęt okazuje się niestety skuteczną bronią. I chyba najlepszym na to przykładem jest ostatnia historia powiatowego Gigi Amoroso, czyli agenta Tomka. Krążył w sieci filmik i opis jak to ów superman rozmawiał z mężem właśnie uwodzonej „damy”. Mało kto zwrócił jednak uwagę na treść obietnic, które dzisiejszy poseł owemu mężowi składa. Otóż obiecuje łomot spuszczony mu do spółki z kolegami, którzy przecież „grzecznymi chłopcami nie są”. Zwracam na to uwagę, ponieważ po raz pierwszy od wielu lat rzecz sformułowana jest tak jasno i wprost: wspieramy się nawzajem, nawet gdy któregoś wywalą ze służby, możemy wam obić nery i połamać nogi za pomocą krzesła jeśli tylko kolega poprosi… Czy w tym świetle twierdzenia niektórych publicystów, że w Polsce tak naprawdę jedna mafia, ta nielegalna, walczy z drugą, tą bardziej legalną – nie jest usprawiedliwione? I doprawdy trudno nazwać to wszystko spiskową teorią dziejów?

Ale o tym sza, oficjalnie sprawa zamknięta, wystąpił w szkle poseł Błaszczak i oznajmił, że Tomka usunięto z klubu. Tak naprawdę którego klubu, panie pośle? Najemnych zbójów, tajnych wywiadowców w samochodach marki Porsche, pisowców, czy licho wie kogo tam jeszcze? Swojego czasy najęliście na wygodny sejmowy stołek tak naprawdę nie agenta, ale trupa agenta. Gościa skończonego w swojej robocie, może godnego zmiany twarzy i nazwiska – ale nie politycznej funkcji. Nie żadnego tam Bonda, któremu powinęła się noga, ale zakochanego w sobie frustrata. Co gorsza gadatliwego ponad miarę… Ktoś w waszej centrali za to odpowiada – i co, jemu nie dzieje się dzisiaj żadna krzywda? Więc znów wypada wrócić do odwiecznego „kury szczać wam prowadzać, nie bawić się w politykę”. Tak to niestety wygląda…

M.Z.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ej, z łodziami podwodnymi to chyba przesadzasz, nie odnotowałem niczego takiego.

M.Z. pisze...

Wytłumaczę, a właściwie przypomnę, bo już w latach minionych dość obszernie ten patent omawiałem. Otóż służby połapały się dość szybko w tym, że tzw. Biuletyny Specjalne, te skierowane do zaufanych odbiorców, jednak wylewają się na zewnątrz. Do mniej zaufanych, ale ciekawskich... Chodziło z grubsza o to, że w BS-ach nie stosowano chamskiej propagandy mówiącej o niezwyciężonej Armii Czerwonej - ale propagandę wytworniejszą, aksamitną. I opowiadano jak to specjalne urządzenia tych przebrzydłych kapitalistów, cały ten natowski sztafaż okazywał się niczym w porównaniu z technologiami Ojczyzny Rad. Wredne aparaty nie były w stanie odróżnić ławicy ryb od czegoś groźniejszego i metalowego, co wynurzało się i znikało jak duch. Słowem: górą "nasi". Przebierzmy to teraz we współczesny sztafaż. Czytałeś zapewne zestawienia: Chińczycy mają tyle i tyle samolotów, Amerykanie więcej, a Rosjanie to już ho, ho, może nie miliony, ale za to jakie wielkie... No i właśnie ktoś coś wielkiego i stalowego zauważył a to w pobliżu Wysp Kurylskich, a to Hawajów, a to u wybrzeży Tajwanu albo Syrii. Coś się kroi! Coś się szykuje! Ludzie bójta się! I teraz najważniejsze: nawała podobnych informacji pojawia się zawsze wtedy, gdy w kraju coś trzeszczy. Nowy podatek, nowe ceny, jakaś nowa dziura budżetowa, wszystko pryszcz, dla dobra państwa trzeba to znieść, bo zobaczcie co się dzieje wokół i na świecie!

No to jak: odnotowałaś/odnotowałeś podobne działania w ostatnim czasie? Ot, choćby w postaci sondaży, w których zdechłe PO właśnie dogania PiS? Albo info o tym jak potężnieją kolejki do sklepów sprzedających alkomaty? Albo jak gromadzimy drobne stuzłotówki w oczekiwaniu, aż w telewizorze pojawi się ten w czerwonych majtkach i wrzaśnie "róbta co chceta"?

Jak widzisz łódź podwodna jest już elementem niekoniecznym. Ważny nie Cyryl, ale Metody...