Szanowni Państwo!
Od przeszło 2 lat
nurtuje mnie pewna zagadka psychologiczna i mam nadzieję, że ktoś z Państwa
pomoże mi ją rozwikłać.
Jak zachowuje
się człowiek, którego wróg właśnie zginął? Człowiek kulturalny jest powściągliwy
i zachowuje kamienną twarz. Człowiek prosty, bez zwykłej ogłady towarzyskiej
zachowuje się jak Komorowski na lotnisku czekając na przylot trumien 96 ofiar,
czyli tryska dobrym humorem.
Natomiast okazywanie złości przy takiej
okazji zdaje się być całkiem niezrozumiałe. A jednak. Miałam znajomych o
odmiennych od moich poglądach politycznych, ale nic konkretnego z tego nie
wynikało, aż do 10 kwietnia 2010 r. Nagle
niektórzy z nich napadli na mnie, jakbym była co najmniej dealerem
odmawiającym działki biedakowi na głodzie narkotycznym. Rozumując racjonalnie,
powinni odczuwać co najmniej ulgę z powodu śmierci znienawidzonego człowieka.
Otóż nie, zupełnie nie.
A może to jakiś
rodzaj nałogu? Tytoń, alkohol, narkotyki i seks nie wyczerpują listy uzależnień.
Mało kto skłonny byłby przyznać, że jest uzależniony od uczuć i to wcale nie
tych uważanych za przyjemne. Jeśli nienawiść działa jak narkotyk, to człowiek
uzależniony od niej nie myśli trzeźwo. A jego wściekłość jest spowodowana utratą
podmiotu nienawiści.
Nauczono nas
słownego schematu, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale
kto i jakie profity mógłby czerpać z nienawiści? Na tytoń i alkohol jest monopol
państwowy; narkotyki i prostytucja przynoszą krocie, ale trzeba być w „branży”.
A jakie korzyści można mieć z siania nienawiści? Takie, jakie się ma z
posiadania rządu dusz.
A może po prostu mamy do czynienia ze
zwykłymi wyrzutami sumienia, które pojawiają się niezależnie od woli cierpiącego
na nie? To nie do końca uświadomione mniemanie, że to właśnie ta bezpodstawna
nienawiść pochłonęła ofiary 10.04.2010 r?
Do następnej soboty. Pozdrawiam
Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Wspólny dom
Występują: Ona, On, Narrator.
Ona
–
Po
ukończeniu gimnazjum w 1928 r. podjęłam studia na Wydziale Mechanicznym
Politechniki Warszawskiej, będąc tam jedyną kobietą. W 1934 r. przeniosłam się
na studia ogrodnicze w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, które ukończyłam
w 1938 r.
On
–
Przed
wojną uczęszczałem do gimnazjum prowadzonego przez zakon
Marianów
na warszawskich Bielanach.
Ona
–
Po
zajęciu przez Polskę Zaolzia w październiku 1938 r., przeniosłam się wraz z
rodziną do pasa przygranicznego, gdzie na zlecenie polskich władz organizowałam
punkty sanitarne, wspomagałam uciekinierów z Czechosłowacji i współpracowałam z
wywiadem.
On
–
W
1939 wraz z rodziną przenieśliśmy się na Litwę,
a po aneksji tego kraju przez ZSRR w 1940 zostałem zesłany na Syberię.
Ona
–
Po
wybuchu II wojny światowej wróciłam do majątku rodziców w Pawłowicach w powiecie
grójeckim, gdzie zmagazynowałam część broni wywiezionej z Warszawy oraz
zorganizowałam rusznikarnię i druk fałszywych dokumentów.
On
–
Po
nieudanej próbie dostania się do Armii Andersa,
ukończyłem szkołę oficerską w Riazaniu
i zostałem skierowany do 2. Dywizji
Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego jako dowódca plutonu
zwiadu.
Ona
–
W
1940 r. zostałam zaprzysiężona do Związku Walki Zbrojnej. Współpracowałam z
Biurem Informacji i Propagandy komendy warszawskiego okręgu AK, pisywałam do
Biuletynu Informacyjnego. Gdy w 1942 r. Niemcy zarekwirowali majątek w
Pawłowicach, zamieszkałam w Warszawie, współdziałając z jednym z oddziałów
bojowych Kedywu.
On
–
Jako
pomocnik szefa sztabu 5. Pułku Piechoty ds. zwiadu, przeszedłem szlak bojowy 1. Armii
Wojska Polskiego.
Ona
–
Od
końca 1943 r. kierowałam nowo utworzoną na obszarze warszawskim AK Komendą
Społecznego Komitetu Antykomunistycznego – tzw. departament „R”. W czasie
powstania warszawskiego prowadziłam nasłuchy radiowe w trzech językach dla
Komendy Głównej AK. Byłam też łączniczką i sanitariuszką, w trakcie walk
zostałam ranna.
On
–
W
marcu 1946
roku aktywnie uczestniczyłem we wspólnej akcji z UB
i MO
we wsi Hestynna
koło Hrubieszowa,
gdzie aresztowano 10 aktywnych członków nielegalnej organizacji Wolność i
Niezawisłość (WiN) za kolportaż ulotek i proklamacji wrogich rządowi
Polskiemu i Radzieckiemu.
Ona
–
Po
wojnie początkowo ukrywałam się w miejscowości Świder pod Warszawą, a w
listopadzie 1946 r. zbiegłam do Wielkiej Brytanii. Do Polski powróciłam na
krótko w 1947 r. wraz ze zleconą mi
misją kurierską. Pozostałam na emigracji, w latach 50-tych ukończyłam
Szkołę Sztuk Pięknych w Londynie.
On
–
W latach
1950–1952 brałem udział w zajęciach dwuletniego Wieczorowego
Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu, które ukończyłem z oceną bardzo
dobrą.
Ona
–
Przez
cały czas działałam aktywnie w organizacjach emigracyjnych. Zainicjowałam
utworzenie Funduszu Inwalidów AK im. gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, którym
kierowałam w latach 1949-1995. Byłam wiceprzewodniczącą Zarządu Głównego Koła AK
w Londynie oraz redaktorką jego „Biuletynu Informacyjnego”. Dokumentowałam
powstanie warszawskie, akcje AK i Szarych Szeregów.
On
–
W
1956 awansowałem jako najmłodszy w korpusie oficerskim do stopnia generała; w październiku
tego samego roku, jako jedyny polski generał, opowiedziałem się za pozostaniem
marszałka
Konstantego
Rokossowskiego w LWP.
Ona
–
W
latach 80. prowadziłam akcję propagandową i charytatywną na rzecz
„Solidarności”, wygłaszając prelekcje po całej Wielkiej Brytanii.
On
–
Nie wiem kto to jest Ślepowron Glizdousty i co miałby wspólnego z Wojskową Radą
Ocalenia Narodowego.
Narrator
–
Co tych ludzi mogło łączyć? Wspólny dom? Właśnie! Ale bynajmniej nie w
przenośni. On po prostu zawłaszczył jej dom na Mokotowie, w którym spokojnie
sobie mieszka. Kim jest ona? To Halina Martinowa. A On? To zdrajca narodu
polskiego nie wart by jego nazwisko wymieniać.
KURTYNA
---------------------------------------------------------------------------------------------
Przywołał: jak zwykle M.Z.
Foto: experto24.pl i fakty.interia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz