wtorek, 14 sierpnia 2012

KRÓTKO O: Igrzyska zamknięte, pora na wnioski


Jacques Rogge, Przewodniczący MKOl, oficjalnie zamknął Igrzyska XXX Olimpiady w Londynie. Następne za cztery lata w Rio de Janeiro. Znicz zgasł. Publika opuściła foteliki i udała się do domów w poczuciu, że gdyby nie ta stara, dobra Anglia to nic by na świecie nie było: ani muzyki, ani mody, ani żadnego cywilizacyjnego kroku naprzód. Choreograf Kim Gavin zdobył moim zdaniem najprawdziwsze mistrzostwo świata. W ciągu bez mała trzech godzin udowodnił to, co jeszcze niedawno zdawało się rzeczą niemożliwą – w Londynie znajduje się praźródło i początek każdej rzeczy. Co każdy mógł zobaczyć naocznie i czego polscy komentatorzy nie byli w stanie nie tylko objąć rozumem, ale w ogóle pojąć choć cząstkowo.

Pisałem już przy okazji imprezy otwierającej, że Angole poszli w kierunku całkowicie wyśmianym w Polsce: współczesnego dumnego i wielokulturowego nacjonalizmu. Nikt nie plótł banialuk o dzielnych sąsiadach – bo niby drzewiej wszystko, co było tu i obok należało do angielskiej Korony, więc o czym tu gadać. Polskie echa dotyczą raczej metod usunięcia kilkuset dzielnych staruszków ze związków sportowych. Okazało się bowiem, że postępowania dyscyplinarne wytaczane przeciw zdobywcom złotych medali przelały czarę goryczy. Dzisiaj nic uczynić się jeszcze nie da, spaw trzymający starcze zadki na eksponowanych fotelach jest zbyt starannie położony. Ale jutro?…

Mój wniosek jeden: przed Olimpiadą biliśmy w zbyt wielki bęben. A że jak powiadał klasyk „pospolitość w kącie skrzeczy”, niektóre szanse zmarnowane, inne przeszacowane – to i dzisiaj tylko ten skrzek słychać. Szkoda…

M.Z.

Brak komentarzy: