sobota, 4 sierpnia 2012

C.D. GRANDY



Rozgorzała spora dyskusja. Oczywiście nie u mnie na blogu (to taka mała przykrość), ale tam, gdzie sprawca zamieszania najwyraźniej czuje się bezpiecznie. I jak to zwykle bywa: P. Tonderski topi rzecz całą w odnośnikach, przypisach, meandrach cudzego myślenia. Nijak mają się do meritum omawianej sprawy – ale przynajmniej stwarzają pozór niemal naukowego podejścia do rzeczy. Autor ma już współwyznawców. Może mu się i należy? Nie wiem. Wiem natomiast, że destrukcja bohaterskiej legendy posuwa się dalej. Tym razem nie w imię założeń „tfurców socjalizmu”, ale jakiejś innej, wydumanej i niebezpiecznie „narodowej” idei. W serwisie „Polacy”. Ze szkodą dla Polaków…

Zwróciłem uwagę w drugim tekście poświęconym tej kwestii na fakt, że argumentacja tak względem sposobu krytykowania Powstania jako aktu, jak nawet słownictwa użytego w tej krytyce żywcem przypomina argumenty przywoływane przez „partyjnych towarzyszy” w ich organie , „Trybunie Ludu”, w latach najkoszmarniejszego socjalizmu. Nic. Pominięto milczeniem. Pozwolę sobie zatem już na koniec (bo z hunwejbinami nie ma sensu JAKAKOLWIEK dyskusja) przypomnieć rzekomo logiczne konstrukcje, jakich używa się dla dezawuowania idei wybuchu Powstania. Zatem jeszcze raz: pisze P. Tonderski za „Wielką Polską”, że jakoby "...Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski. Zmarnowaliśmy wielowiekowy dobytek kulturalny. Doprowadziliśmy do nędzy setki tysięcy ludzi..." Pomijam już tę formę „my”, zdaje się, iż wyszydziłem ją dostatecznie mocno. Przyjrzyjmy się więc TYLKO ISTNIEJĄCYM I UDOKUMENTOWANYM zamiarom Niemców wobec Warszawy.

Najpierw istniał tzw. Plan Pabsta, co prawda nie zrealizowany do końca, ale zakładający nie tylko ograniczenie stolicy Polski terytorialnie i ludnościowo, także zorganizowanie w niej KL Warschau. Pan jak sądzę wie co znaczą te literki KL? Ten element, mało znany i dość chętnie pomijany milczeniem, został po części zrealizowany. Ale jedźmy dalej. 6 lutego 1944 roku (ile to miesięcy przed wybuchem Powstania, P. Autorze?) Hitler oznajmił, że „Warszawa musi zostać zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność”.

Rozkaz Hitlera z 27 lipca 1944 roku był jasny: Warszawa do ufortyfikowania w tzw. Festung Warschau, następnie do zniszczenia. Jak Pan sądzi: kto miał fortyfikować? Czy przypadkiem nie warszawiacy? Czy po skończeniu prac dziennych dostali by miskę zupy i darmowy bilet na tramwaj do domu? Wątpię. Warszawiacy o tym WIEDZIELI. Skąd wiem? Od świadków tamtych dni. AK-owski wywiad dziala nad wyraz sprawnie. Nie? Proszę więc poczytać np. Kazimierza Leskiego

1 lub 2 sierpnia 1944 Hitler poszedł dalej – wydał rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i WYMORDOWANIA WSZYSTKICH JEJ MIESZKAŃCÓW. Odpowiedzialni za jego wykonanie byli Himmler i Heinz Guderian, naonczas szef sztabu generalnego dowództwa wojsk lądowych.

No więc jak to jest z Pańską logiką i wiedzą, Panie Tonderski? Dlaczego upiera się Pan sytuować winę tam, gdzie jej nie ma? Dlaczego wbrew naprawdę dobremu wskazaniu właściwego odczytania pojęcia „TRAGEDIA” nie zechciał Pan tego uczynić?

Można tak długo. Istnieje potężna bibliografia potwierdzająca wszystko, co tu mówię. Nikt nigdy tych faktów nie zanegował, nie podważył. Czuję się zatem uprawniony do zadania pytania wprost: o czym bredzili NSZ-owscy „historycy” dzień po upadku Powstania tylko w przywołanym wyżej wytłuszczonym fragmencie? W innych też – ale jak widzę jakakolwiek dyskusja w oparciu o fakty już straciła sens. Coś się nie zgadza w Pańskiej teorii z faktami – tym gorzej dla faktów. Ludzki upór cenię tylko w dobrych sprawach. W złych – wcale. Już bez odbioru!

M.Z.

Ilustr.naszastolica.waw.pl

Brak komentarzy: