O ludziach, ludzkich i diabelskich sprawach - i wszystkim o czym chcę coś powiedzieć. M.Z. to Marek Zarębski. Strona zawiera treści ujęte w formę słowa pisanego. Wszelkie zatem pretensje przyjmuję również TYLKO W TEJ FORMIE!
czwartek, 17 maja 2012
Chroń nas Panie od przesady i nadgorliwości!
W Nowym Ekranie blogerka Polonia napisała ten tekst (http://partenos.nowyekran.pl/post/62502,wole-koko-spoko-niz-gole-d-w-stringach), przytoczę go w całości, by nie było, że spłaszczam i manipuluję:
„…Wolę koko spoko niż gołe d... w stringach
Jak się wypiąć na euro
Może piosenka nie jest do końca w moim guście, ale przynajmniej nie będzie mi wstyd. Te panie z zespołu "Jarzębina" świetnie wyczuły (kobieca intuicja), jak należy podejść do tej całej farsy z Euro2012, a to, że stały się popularne, to pewnie nadspodziewany skutek ich wszech udzielającej się radości i uroku.
Ich dyskografia obejmuje:
1999: Jest drabina do nieba – pieśni na Wielki Post, In Crudo 1999
2009: Spod Niebieskiej Góry – muzyka Roztocza, In Crudo
2007: Ło matko kocheno, 6dB (solowa płyta Beaty Oleszek)
2003/2011: Jest drabina do nieba 2 – pieśni żałobne i za dusze zmarłych, In Crudo
Występują w ludowych strojach biłgorajskich, przynajmniej one rozsławią tą mieścinę, gdy kto inny srom jej przynosi.
Co odróżnia zespół Jarzębina od innych, które przepadły w konkursie na przebój naszej piłkarskiej reprezentacji? Czy tylko ludowość? Zdecydowanie nie tylko. Również — co brzmi zapewne paradoksalnie — święte obrazy. Liderka Jarzębiny Irena Krawiec wraz ze swoją mamą, także śpiewającą w zespole, zostały sfotografowane na tle świętych obrazów Jezusa w koronie cierniowej i Matki Bożej.
Przyznaję, to widok bezcenny. Za wszystko inne — jak w pewnej reklamie — można zapłacić kartą Master Card. Przypuszczam, że we wsi Kocudza Druga, skąd pochodzi zespół Jarzębina, na ścianach wielu, jeżeli nie wszystkich domów wiszą święte obrazy. Dla mieszkańców jest to zapewne naturalne jak słońce na niebie. A co najważniejsze, święte obrazy nie służą tylko ozdobie mieszkań, ale zapewne są wyrazem wiary. Piosenka „Koko Euro spoko” może się podobać lub nie, ale jedno jest pewne — powstała w krainie, gdzie na ścianach wiszą święte obrazy.
ks. Marek Gancarczyk…”
I przyznam się, że po prostu szlag mnie trafił! Na nic wpisy innych poważnych blogerów, dla których parodia parodii, czy jak kto woli pastisz pastiszu jest wyjątkowo kiepskim pomysłem. To ma być ludowość? Wolne żarty! Ale OK., może Polonia mieć swoje zdanie. Wzmacnianie go jednak takimi argumentami, jak wyżej dowodzi, że nic się nie pojmuje ze współczesności otaczającej blogerkę, nie rozumie gdzie i po co zawodowi rządowi manipulanci osaczają nas tandetą, pretensjonalną i pseudo-skansenową szmirą. I co z tego, szanowna Polonio, że bzdet powstał w krainie, gdzie na ścianach wiszą święte obrazy? Jesteś zresztą pewna, że tak właśnie było? A nawet gdyby - obrazom to coś przydało? Wzbogaciło linię melodyczną czy treść tekstu tego stadionowego pokurcza? Takie masz cna Polonio metody sławienia biłgorajskiej ziemi? W opozycji do właściciela sztucznego narządu, znanego bimbrownika i politycznego łobuza?
No to tylko pogratulować i mocno się zasmucić. W życiu nie napisałem złego słowa na wiarę, na jej zewnętrzne objawy, na religię jako taką. A jednak dzisiaj będzie wprost: ty wolisz koko spoko, bo w tle widzisz święte obrazy, ja "gołe dupy w stringach" (a propos: nie widzisz sprzeczności w swojej deklaracji?). Świętości z łaski swojej do tego bigosu nie dodawaj. A ponieważ to wszystko kwestia jak wiesz smaku i gustu – pewnie nigdy się wzajemnie o niczym nie przekonamy.
M.Z.
Fot.scigacz.pl
PS. Przed chwilą (21.52) znalazłem taką oto ilustrację tego, o czym piszę i a propos szajsu "koko-spoko" pisałem:
Bardzo wkoło jest wesoło, nie? Chcę przeprosić dawną Cepelię: była w porównaniu z tym współczesnym szajsem szczytem Himalajów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz