piątek, 7 października 2011

Dostało mi się, oj dostało…

Za ostatni tekst. A konkretnie za ten jego fragment, w którym wyznaję szczerze, iż pisywałem do Salonu24. No pisywałem. Przecież jednak nie chwaląc ani Jankego, ani Celińskiego, nie wdając się w przyjazne pogaduszki z lewakami płci obojga i nie bredząc pochwał na temat minionego. Powiem nawet, że wycofując się odczuwałem pewien dyskomfort, może nawet wstyd – bo była tam postać, której jak się zdaje poświęciłem za wiele czasu. Promując? Po stokroć nie! Zresztą poczytajcie sami, wyjątkowo przywołuję tu usunięty oryginał. Dotyczy kobitki o ksywie Voit:

Kasandra z północy

Właściwie chciałem ten wpis zatytułować „Z pamiętnika podkuchennej – część druga”. Ale wieszcza Kasandra pasuje tu bardziej. Została.

Historia rzeczy i zdarzeń z Krakowskiego Przedmieścia znana jest tak dobrze, że nie wymaga syntetyzowania. Mogę w skrócie powiedzieć, że źródłem wszystkiego była arogancja polityków hierarchów, komentatorów i linii wielu gazet. Rozjątrzyła spór – ale jak to ma w zwyczaju niczego nie załatwiła. O najwęższej, najbliższej krzyżowi grupce powiedziano już wiele, niektórych epitetów nie znałem, mimo że żyję lat kilka. Mimo że obejrzałem nagranie filmowe, na którym niejaki Niemiec zachowuje się tak, jak zwykle się zachowywał bywalec knajp siódmej kategorii i burdeli trzynastej. Knajactwo pozornie uszlachcone telewizyjną kamerą – ktoś powiedział i to jest strzał w dziesiątkę. A jak zdefiniować to zdanie:

„…Stado sprzed Pałacu trzeba w końcu usunąć. Siłą, jeśli nie dało się sposobem…”



Otrzymaliśmy więc drugi odcinek refleksji podkuchennej. Pani Voit, pisze Pani dalej w ten sposób o wrogich sobie najwyraźniej osobach:
„…Jest po prostu za późno, a atmosfera, podsycana przez ludzi pokroju Cejrowskiego czy Pospieszalskiego - o części rodzin ofiar katastrofy związanymi z PiS i politykach nie wspomnę - szybko nie opadnie…”

To oczywiście etykietki, dość zgrabnie włożone w nieważne słowa. Zaciekawiła mnie ta rzecz o „pokroju” Cejrowskiego czy Pospieszalskiego. Co miała Pani na myśli? Dla ułatwienia: Pani sama jakiego jest mianowicie innego pokroju?

„…Symbol został ośmieszony, ośmieszony został autorytet Kościoła, autorytet państwa, policji, prezydenta…”

Tyle powiem na takie dictum w Pani ustach: ciężko jest rozmawiać o wychowaniu dzieci z Babą Jagą. Bo z Pani dorobku publicystycznego i felietonowego absolutnie nie wynika, by była Pani znawczynią Kościoła czy pozostałych wymienionych tu elementów. Cóż mogę uczynić? Chyba tylko odwołać się do tytułu, lekko go modyfikując: podkuchenna Kasandra z północy. Niestety wówczas zabija Panią Jej własne zdanie, też cytuję:

„…Tylko wtedy nie było jednego - spiskowej teorii dziejów. Teraz jest ona wszechobecna i podsycana jak się tylko da. Jest irracjonalna, ale wzięła górę nad rozsądkiem…”

Przesadzasz kobito: a kiedy ty sama byłaś rozsądna?


M.Z.

Brak komentarzy: