niedziela, 3 lutego 2008

Zasady debaty

Jak z wielu tu umieszczonych tekstów wynika jestem zdecydowanym przeciwnikiem rządu PO, kolesi z PO (także w pseudo-żeńskiej odmianie - to chyba kobietony za Witkacym?), planów PO i sposobu myślenia PO. Zawsze uważałem tę partię za środowisko pieczeniarzy i dyletantów, grzech pierworodny założenia partii przez jawnych agentów (choć tłumaczą, że "wywiadu gospodarczego" - to jednak agenci) mści się na otoczeniu także po latach. Rząd, który poprzez indolentne "działania" dopuścił do takiego paraliżu państwa, jaki dokonał się za sprawą "strajku" celników godzien jest zapomnienia o nim znacznie wcześniej, niż podczas kolejnych wyborów. Ludzie, którzy weszli do rządu jako specjaliści od finansów doprowadzając uprzednio, na przykład jako burmistrzowie niewielkich miasteczek, do krachu tych finansów w mikroskali winni siedzieć w pierdlu, a nie obdarzać otoczenie przemyśleniami własnych chorych głów. Awanturnicy polityczni i zdrajcy własnego środowiska wobec SB-cji, zapluci i schizofrenicznie rozgadani (Niesiołowski) w najlepszym wypadku winni dostawać trzy bolesne zastrzyki w dupę dziennie, nie zaś być wpuszczanymi do wielu programów telewizyjnych, w których z lubością grają rolę "autorytetów moralnych". A usprawiedliwiający każde PO-wskie głupstwo młodzi adepci sztuk prawnych powinni sobie raczej przypomnieć, że Stalin i Hitler najpierw stworzyli odpowiednie prawo umożliwiające im każdą działalność - dopiero później powstały gułagi, obozy koncentracyjne i zbrodnia na giga-skalę. Całkowicie zgodne z obowiązującym naonczas systemem prawnym tych rozbójniczych państw... Popiskiwanie zatem, że coś, co jest zgodne z prawem jest tym samym, automatycznie, z natury dobre, słuszne i sprawiedliwe to nadużycie i brak logiki, która prawników winna jednak cechować choćby w stopniu śladowym.

Wypraszam sobie natomiast wmawianie mi na żywca, że jeśli tak jest, jak wyżej opisałem, to z całą pewnością zakładam właśnie fan-klub Edgara "Perona" Gosiewskiego, koty hoduję na chwałę obu Braci i w skrytości ducha wielbię strażackie wyczyny z sikawką koalicjanta PO-wskiego, czyli łobuzów z PSL. Tudzież po cichu podoba mi się gadzie wejrzenie niedogolonego Ćwiąkalskiego - jako żem faszysta nie zważający na porządek prawny, zdążający do celu po trupach. Wszystko to jest bowiem czwartą, wspominaną w poprzednich felietonach formą "prawdy" - czyli "gówno prawdą".

Na pytanie jaką w takim razie reprezentuję partię polityczną - lub przynajmniej z jaką się utożsamiam - odpowiadam: własną. Nie agenturalną, nie ryżą, nie gadzią, nie kurduplowatą i nie strażacką. Zaś o reszcie możemy sobie pogadać, gdy przyjdzie na to pora. Niestety jako wyznawca absolutyzmu oświeconego dodaję: czyli wówczas, gdy tak postanowię.

Marek Zarębski

Brak komentarzy: