wtorek, 9 grudnia 2014

"...więc chodź pomaluj mój świat..."



W poprzednim tekście: „…U nas, w tej mokotowskiej kropli wody – jak wyżej opisano, czyli bez zmian. Nie mam jednak wątpliwości, że jakieś podskórne manewry są prowadzone, w końcu następna okazja do pokazania kto górą i dlaczego trafi się nie wcześniej, jak za cztery lata…”


I co? I jak to powiadają klasycznie „słowo ciałem się stało”. Pal sześć codzienne wizyty mojego ulubionego inspektorka, zawsze może powiedzieć, że w mozole nadzoruje prace malarskie, jakie jeszcze na klatkach schodowych trwają. No wiadomo: pańskie oko konia tuczy. Czy ono takie "pańskie" i czy utuczy to już inna bajka. Dlaczego jego macierzysta firma głucha jest na od lat powtarzane postulaty lokatorskie, by na zewnętrznym parkingu postawić choć skromną tablicę informującą gości, że to jednak nasz parking, a nie sąsiednich biur? Trudno dociec. Kłębimy się więc na niewielkiej przestrzeni jak barany, pod domem puchnie wolna przestrzeń garażowa – ale to żadnego niepokoju naszych „dobroczyńców” nie budzi. Widzą co chcą widzieć – i nie dostrzegają rzeczy i spraw dla siebie niewygodnych. Te typy tak mają.


Ostatnio (dzisiaj!) wzmożona aktywność Irysowej. Wpada dwóch gości i oznajmia ochroniarzom: „My z ZGN-u, proszę klucze od tego i tego”. Bez jakichkolwiek dokumentów, legitymacji, ot, tak wpadają i oznajmiają. Ochrona rzecz jasna ich wpuszcza – po czym pyta mnie czy znam ekipę. Oczywiście nie znam. Sugeruję zapytanie o nazwiska przy wyjściu kontrolerów, w końcu coś do księgi dyżurów wpisać trzeba. Po czym znikam, nie mam ochoty podkręcać sytuacji, doświadczenie podpowiada mi, że w finale zawsze w skórę dostaje najmniej winny. Czy ochroniarz nie znając administratora ma prawo poprosić go o legitymację służbową? Tak, moim zdaniem tak. Najpierw jednak samemu administratorowi winno przyjść do głowy, że nie można do nieznanych sobie ludzi ot tak wpaść, coś tam bąknąć pod nosem i liczyć na to, że majestat widoczny będzie bez dyskusji.


Opinia całkowicie prywatna: nadmierna aktywność opisanego typu - jak trzynaście lat tu mieszkam - nigdy lokatorom nie przyniosła niczego dobrego. A ponieważ właśnie na Irysowej pracuje pewien dureń, który w tym tylko roku twierdził publicznie, że jako obywatel i płatnik nie mam prawa mieszać się do spraw opłacanych publicznymi pieniędzmi – uważam, że istnieją podstawy co najmniej do niepokoju.


Po co ty się chłopie szarpiesz, po co ci to wszystko, posiedzisz cicho – będzie ci wygodniej… Ileż razy już to słyszałem… I cały czas coś się we mnie buntuje: przecież nie jestem niewolnikiem, bezosobową maszyną „do uiszczania należności”, baranem bez praw i świadomości! A mimo to większość z nas tak głęboko pogrążyła się w niewolniczej mentalności, że nie potrafi nawet dostrzec własnej mizerii. Bo durniów i arogantów jednak nie należy słuchać, nie wolno się im podporządkowywać, ulegać temu całemu śmierdzącemu wdziękowi „panów i władców” z samo-nadania, wierzyć w zbójeckie interpretacje praw, też zresztą krzywionych, powtarzanych niedokładnie i nigdy w całości.


Zbliża się koniec roku. Coraz bardziej zajęci jesteśmy świętami, kupujemy prezenty i ustalamy świąteczne harmonogramy. Po ludzku mówiąc ludzie są zajęci jak cholera i pewnie nie mają czasu na obserwowanie drobiazgów. Dla innych to taka „pora wampira” – coś się lekką ręką rozliczy, jedne pieniądze weźmie z tej kupki i położy na tamtą, nawet najlepszy remont jakoś nadmucha w recenzjach i opiniach – po czym poczeka na premię. ZA GOSPODARNOŚĆ, ZA TRZYMANIE REŻIMÓW FINANSOWYCH, za cokolwiek innego. Tymczasem Mili Państwo i tak działacie ZDECYDOWANIE DROŻEJ OD WSZELKICH WSPÓLNOT LOKATORSKICH!


Nie biegam wbrew pozorom po całym domu – stąd powiem tylko tyle, że moja klatka schodowa w zleconym zakresie pomalowana porządnie. Czyli można było... Że co, że do ideału brakuje jeszcze paru innych czynności, na przykład malowania obszaru schodów? Ano brakuje. Tyle że im jestem starszy tym mocniej cieszę się z tego, co jest – a nie z tego co być powinno. Jak widać minimalizm dotknął i mnie. Może będzie mi to jednak wybaczone…



M.Z.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Marek, Panie Marek... No juz nie bądź pan taki skromny - inspektorek nie staje jak dawniej w poprzek wszystkiego, ale z fasonem wjeżdża do podziemia. Sama widziałam, na żywo. Skromny się zrobił, czy unika wzroku ciekawskich?

M.Z. pisze...

O rany: poważnie? No to odniosłem sukces! A tak naprawdę - nie zdaje Ci się, że to kolejna odsłona "pańskości"? Bo z tą skromnością to jako żywo bym nie przesadzał, chyba że chcesz u mnie wygrać dobrego szampana za dowcip roku. Pzdr!

Anonimowy pisze...

A gdzie można znaleźć dowody na to, że wspólnoty działają taniej?

M.Z. pisze...

U mnie, w poprzednich felietonach. Tam znajdują się również linki i odnośniki do właściwych stron, gdzie jak wół stoi kto, kiedy i na jakiej próbie przeprowadził te badania. Zachęcam do poczytania. Pzdr.