Od „wyborów” minął już czas jakiś, ale miast zwyczajowego
jazgotu jak to dobrze i sprawiedliwie się stało – cisza. Uchwycić
makro-zależności niesposób, choć tu i ówdzie pojawiają się opinie jak to z
głosowaniem na przykład w Warszawie było. Jedni twierdzą, że urzędnicy podlegli
ratuszowi otrzymali tajne SMS-y, w których jak wół stało, że nie tylko głosować
należy „właściwie”, ale też ową „właściwość” potwierdzić fotką przesłaną na
zaufane ręce zwierzchnika. Bo jak nie to redukcja… Inni oczywiście przeczą. Słabe
to jakieś przeczenia, bo też znana jest prawda, że świadkiem tego, czego nie
było jest być trudno. A nawet dwuznacznie. W sieci pojawiły się głosy, że jeśli
ktoś ma dowód na to, że wysyłano jednak te SMS-y – to niechaj go poda. Jest to
rada wredna: w końcu od śledztw, dochodzeń i formalnych oskarżeń w tym państwie
podobno są odpowiednie służby. Obywatel ma jeno zawiadomić je o „możliwości popełnienia
przestępstwa” – i spokojnie czekać. Najwyraźniej jednak co gorliwsi uważają, że
w tym wypadku należy wyręczać milicję obywatelską, ba, pobić się samemu i
natychmiast obywatelsko aresztować za użycie przemocy. Reszta to już tylko
niezawisły sąd, podobno rozgrzane czekają na wydanie „pięknych wyroków”.
U nas, w tej mokotowskiej kropli wody – jak wyżej opisano,
czyli bez zmian. Nie mam jednak wątpliwości, że jakieś podskórne manewry są prowadzone,
w końcu następna okazja do pokazania kto górą i dlaczego trafi się nie wcześniej,
jak za cztery lata. Tak czy siak odnotowaliśmy wzmożoną aktywność pań
administratorek (to skądinąd sympatyczne panie), po raz n-ty prowadzone są jakieś
remonty lokalu numer jeden, nie mam wątpliwości, że akcja w mieszkaniu najwyraźniej
zaczarowanym wkrótce przedstawiona zostanie jako „prace na rzecz dobra
lokatorów”. Jeśli chodzi o mnie – po prostu wypraszam sobie, moje sufity jak
spadały tak spadają dalej i nigdy to z „jedynką” nie miało nic wspólnego. Podczas
ostatniej wizyty administratorek panie nie wyraziły najmniejszego tym
zainteresowania. Ja z kolei odrzekłem, że znany mi „specjalista” jeśli będzie miał ochotę mnie odwiedzić to osobiście
odradzam, nadto zamierzam pracować od ósmej do czwartej po południu i nie ma takiej mocy, bym uznał, że praca taksatora
szkód jest ważniejsza od mojej. Innymi słowy: stało się podczas wyborów źle,
ale jakoś z tym żyć musimy, więc ja sam stosuję manewr z czasów ponoć komuny. Opieram
się w granicach prawa. Zobaczymy co z tego wyjdzie…
No dobrze – ale dlaczego tak się dzieje? Mam oczywiście swoje
zdanie. Lepiej jednak tłumaczy to klasyk Stanisław Michalkiewicz, oryginał pod
wskazanym adresem
http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3275
„…Wreszcie mniejsza o
to, bo ważniejsze jest, że Umiłowani Przywódcy nadal udają, że ich „nie ma”, chociaż cisza wyborcza już
się skończyła. Na pierwszy rzut oka wydaje się to niezrozumiałe, bo zaraz po
zakończeniu ciszy wyborczej Umiłowani Przywódcy powinni wszcząć zwyczajowy
jazgot, którym wypełniają przestrzeń publiczną naszego nieszczęśliwego kraju
gwoli stworzenia wrażenia, że są tu niezbędni, a nawet – że są najważniejsi,
podobnie jak za pierwszej komuny uważał Towarzysz Szmaciak: „my tutaj rządzim i my dzielim, bez nas by
wszystko diabli wzięli” - ale przecież nawet dzieci wiedzą, że to
nieprawda, że o żadnym rządzeniu nie ma tu mowy, bo naszym nieszczęśliwym
krajem rządzą bezpieczniackie watahy, które Umiłowanymi Przywódcami się wysługują,
wynagradzając ich w zamian okruszkami ze stołu pańskiego. Te okruszki raz są
większe, raz mniejsze, w zależności od tego, z czyjego stołu spadają…”
M.Z.
2 komentarze:
Chwila-moment: ale oni twierdzą, ze pracują od siódmej do trzeciej...
No i co z tego, że tak twierdzą? Większość urzędów państwowych, w naszej dzielnicy także, ma co najmniej jeden dzień z przedłużonymi godzinami pracy, na przykład do 18.00. Proszę zatem tak zorganizować sobie swoje działania, by nie czynić krzywdy bliźniemu, z którego się żyje. Tak, tak, to oni żyją z naszych pieniędzy, nie odwrotnie! Słowem nie ma mowy o zwalnianiu się z pracy, nie istnieje taki paragraf, który kogokolwiek do tego by zmuszał - a jeśli tak to proszę mi go podać na piśmie, będzie podstawa do formalnego zaskarżenia. Więc droga Komentatorko/Komentatorze "oni" mogą sobie nawet twierdzić, że Ziemia jest płaska, to kompletnie bez znaczenia.
Prześlij komentarz